W Niemczech powstanie pierwsze przedszkole LGBT. Będzie miało za zadanie “edukować” najmłodszych seksualnie, oczywiście z naciskiem na homoseksualizm. Program “zajęć” odpowiada wprost ideologii LGBT, a w zarządzie placówki zasiądzie m.in. Rüdiger Lautmann nazywany… obrońcą pedofilów.
- W Berlinie powstanie pierwsze przedszkole LGBT “edukujące seksualnie”, głównie pod kątem homoseksualizmu
- W jego władzach jest seksuolog słynący z obrony czynów pedofilskich
- W Niemczech od ponad 50 lat w szkołach odbywa się edukacja seksualna. Nieobecność dzieci na zajęcia skutkuje grzywną dla rodziców
- W Polsce poza próbą wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół prowadzone są kampanię pod hasłami “Masturbacja jest ok!” czy “Kochaj się bezwstydnie”
Przedszkole ma zostać uruchomione wiosną 2023 roku w Berlinie. Założyciele nie ukrywają, że jego głównym celem będzie edukacja seksualna skupiająca się głównie na homoseksualizmie. Do placówki zapisanych zostało już około 60 dzieci, ale nie są to tylko dzieci dorastające w rodzinach homoseksualnych. Jednak bez względu na to w jakim “związku” żyje opiekun bądź rodzic dziecka, wszystkie będą uczęszczały na te same, “tęczowe” zajęcia. Zgodnie z ideologią LGBT władze przedszkola głoszą swoją otwartość i stąd przyjmują także dzieci ze związków tradycyjnych ponieważ najmłodsi “nie muszą jeszcze wiedzieć, czy są gejami lub lesbijkami”.
Władze przedszkola LGBT
Pierwsze przedszkole LGBT w Niemczech będzie podlegało ścisłemu nadzorowi dyrektora miejskiego centrum poradnictwa gejowskiego. Samą kadrę i zarząd będą stanowiły osoby ze środowiska LGBT. Jest wśród nich znany w Niemczech 86-letni Rüdiger Lautmann. To socjolog, który w jednej ze swoich książek broni działań pedofilskich. Jest także aktywistą, który walczył o zmianę prawa i zniesienie kar za akty seksualne na dzieciach poniżej 14. roku życia.
Lista “pedagogów” do placówki nie została jeszcze zamknięta i nadal poszukiwani są kolejni wychowawcy przedszkolaków. Kiedy szukano kierownika przedszkola, w ogłoszeniu zaznaczono, że wymaga się od niego przynależności do środowiska LGBT lub przynajmniej bardzo dobrej znajomości świata życia takich osób.
Usilna edukacja seksualna
Środowiska związane z LGBT jako główny cel postawiły sobie propagowanie rozwiązłości seksualnej i homoseksualizmu pod szyldem “edukacji seksualnej”. Poza otworzeniem własnej placówki w Niemczech, skutecznie lobbują także u władz. Ich akcje mogą trafiać na podatny grunt m.in. dzięki prowadzonej już od ponad 50 lat edukacji seksualnej w szkołach. Już od drugiej klasy szkoły podstawowej (każdy samorząd ustala czas rozpoczęcia zajęć indywidualnie, ale nie mogą one ruszyć później niż w 4. klasie) dzieci uczą się o narządach rozrodczych i mają za zadanie je nazywać. Takie lekcje o seksualności odbywają się na każdym etapie edukacji przy okazji zajęć biologii, WF czy języka niemieckiego. Oczywiście wśród tematów nie brakuje tych związanych z LGBT. Najmłodsi doskonale wiedzą, że istnieje np. trzecia płeć, że współżycie osób tej samej płci to normalna sprawa i niektórzy mogą mieć “dwóch tatusiów”. Oficjalnym powodem jest przeciwdziałanie dyskryminacji a, jak zaznacza na łamach “Deutsche Welle” Beate Proll z Krajowego Instytutu Kształcenia Nauczycieli i Rozwoju Szkół w Hamburgu, “mówienie o różnicach jest na to sprawdzonym sposobem”.
Naturalnie wolność, równość i tolerancja działa tylko w jedną stronę ponieważ kiedy, któryś z uczniów nie pojawi się na takich zajęciach, rodziców czekają wysokie grzywny. Nie ma możliwości zwolnienia dzieci z zajęć.
Grupa Baptystów nie zgadzała się na to, żeby ich dzieci uczęszczały na takie, ich zdaniem “Seksualizujące” zajęcia. Zostali ukarani grzywną, a ci którzy jej nie zapłacili, poszli do więzienia na 43 dni. Jak opisuje tę sytuację “Deutsche Welle”, “sprawa miała swój finał przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, który orzekł, że rodzice nie mogą z powodu swoich religijnych przekonań zwalniać dzieci z lekcji i trzymać ich z dala od opinii, jeśli te nie odpowiadają ich własnym przekonaniom”.
Problem także w Polsce
Starania środowisk LGBT o promowanie rozwiązłości, seksualności i homoseksualizmu nie ogranicza się jednak tylko do Europy Zachodniej. Te starania znamy dobrze także z polskiego podwórka. Szerokim echem odbiła się kilka lat temu deklaracja podpisana przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, która umożliwia wprowadzenie takich zajęć do warszawskich szkół. Sprzeciw społeczny jest jednak w naszym kraju nadal duży i pomimo wysokich środków finansowych przeznaczonych na działania takich organizacji, rodzice w większości starają się przeciwdziałać takim procederom.
Niektórzy jednak stopniowo ulegają propagandzie o postępie i dobrodziejstwach z Zachodu. Dużą rolę odgrywa tu pedagogika wstydu, którą przez lata III RP karmiono Polaków i w myśl, której ówczesne elity mówiły (i mówią także dzisiaj), że Polska, Polacy i wszystko co z nami związane jest gorsze, zaściankowe i nienowoczesne. W konsekwencji należy więc się tego wstydzić i eliminować. Na szczęście tradycja i wiara ciągle jeszcze utrzymuje zdrowy rozsądek.
Tzw. edukatorzy seksualni ciągle próbują wchodzić do szkół i prowadzić dodatkowe zajęcia na kształt tych z Zachodu. Widząc jednak opór, działają innymi kanałami. W sieci organizują kampanie pod hasłami “Aborcja jest ok”, “Kochaj się bezwstydnie” czy “Masturbacja jest ok!”.
Walka z polską edukacją
Działacze dbający o poszanowanie życia i godności człowieka zwracają uwagę, że taka inicjatywa jak przedszkole LGBT w Niemczech pokazuje, co tak naprawdę edukatorzy chcą przekazać dzieci i młodzieży. Chodzi o to, żeby nakłonić ich do tego, że nie istnieją żadne normy moralne. W młodym wieku i burzy hormonów takie hasła mogą trafić na podatny grunt, jednak w przyszłości cena jaką przyjdzie za to zapłacić może być wysoka. Od niemożności założenia rodziny po depresję i samobójstwa kończąc. Oczywiście zwykle środowiska LGBT tłumaczą, że ma to związek z brakiem “tolerancji”.
W polskich szkołach od dwóch dekad istnieje przedmiot “Wychowanie do życia w rodzinie“. Eksperci podkreślają, że bazuje on na prorodzinnym charakterze edukacji. Proponowana przez edukatorów seksualnych rozwiązania są tego całkowitym zaprzeczeniem. Zachęcają one do przedwczesnych kontaktów seksualnych i ograniczają człowieka tylko do zaspokajania potrzeb biologicznych. Na szczęście w Polsce jeszcze ciągle dużo zależy od rodziców.
Damian Zakrzewski