Zdecydowana większość osób przeżywa święta Bożego Narodzenia w sposób oczywisty, czyli świętuje Narodzenie Boga. Wspólne posiłki przy stole, kultywowanie tradycji – dla niewierzących to jest najbardziej istotne. Okazuje się jednak, że niektórym przeszkadza nie tylko Bóg i wiara, ale i same rodzinne spotkania.
W mediach zwykle przy okazji świąt Bożego Narodzenia możemy przeczytać o znaczeniu danych tradycji, o tym jak Polacy spędzali święta na przestrzeni wieków czy też możemy dowiedzieć się o faktach historycznych z czasów narodzin Jezusa. Da się jednak zauważyć pewną tendencję w mediach lewicowych. Jest nią pokazywanie świąt jako smutnego obowiązku.
Rodzinne spotkania: okropne tradycje
Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł, na którego wstępie możemy przeczytać historie osób, które muszą jeździć po kolacjach wigilijnych. „Dla Pawła Wigilia była głównie koszmarem komunikacyjnym, bo musiał tego samego wieczora pojechać do taty, potem do babci i wrócić do mamy. Julia i Tosia spędziła Wigilię u rodziny partnerki ojca, z której nikogo nie znały. Ich mama pojechała zaś do rodziców swojego byłego partnera, który dzień wcześniej oznajmił jej, że odchodzi”. Pozytywny obraz, prawda?
Z kolei proaborcjonistyczny fan page „Dziewuchy Dziewuchom” opublikowały przed świętami post, w którym można przeczytać: „Mdłości, bóle brzucha i gula w gardle na myśl o świętach z rodziną? Wszystko, co u innych wywołuje błogi uśmiech na twarzy, Ciebie wpycha w poczucie przygnębienia: choinkowe światełka na mieście, bombki w każdej witrynie sklepowej, gwiazdkowe przeboje sączące się z głośników i maile z życzeniami. To ten czas w roku, gdy czujesz, jakbyś kurczyła się w sobie. Nieuchronnie zbliża się <ten dzień>: trzeba będzie stawić czoła toksycznej rodzinie. Choć nie jesteś już dzieckiem, wspólne siedzenie przy stole sprawia, że znów czujesz się jak przedszkolak. Ktoś bezbronny, skrępowany niewidzialnym gorsetem wymagań i wystawiony na bolesne zaczepki.” Dalej mamy „udowadnianie”, że święta są „psychicznym poligonem”.
Taka narracja utrzymała się tam także tuż po świątecznym czasie. „Święta, święta i po… Wiemy, że dni wolne od pracy są naprawdę fajne, ale mamy też świadomość, że przymus uczestnictwa w rytualnych praktykach, których się nie popiera, to zupełnie inna sprawa. Dlatego wysyłamy kartkę po-świąteczną i moc uścisków wszystkim tym osobom, który m udało się przetrwać trzy minione dni. Już po wszystkim. Oddychajcie głęboko. Oby do wiosny.”
Do tych tekstów można dodać inne artykuły na temat cierpień karpia na święta bądź też obrzydliwości polskich tradycji jak np. próbowanie 12 potraw, które krytykują przyjeżdżający do Polski obcokrajowcy, obywatele świata.
Konsekwencje własnej narracji
Poza otwartą i od dawna widoczną awersją i nienawiścią dla Boga i religii, a co za tym idzie także do polskości, można zauważyć że lewicowe media zaczynają zjadać własny ogon. Od lat można przeczytać bądź zobaczyć w różnego rodzaju mediach reprezentujących ten nurt „myślenia” promocję wszystkiego, tylko nie rodziny. Pod hasłami wolności czytamy, że każdy ma prawo uprawić seks z kim, gdzie, jak i czemu tylko chce. Trwałość „związków” to sprawa relatywna i jeżeli masz zły dzień musisz zostawić męża i „szukać szczęścia”, gdzie tylko chcesz. Rozwody to chleb powszedni, a dzieci nie mogą być „przeszkodą” w „szczęściu” dorosłego człowieka. Jeżeli akurat nie udało się ich zabić jeszcze w brzuchu mamy, to nie należy przejmować się konsekwencją swojego postępowania przy rozwodach itd.
To oczywiście tylko wycinek całej masy bzdur promowanych przez takie media, ale akurat ich konsekwencje są widoczne „na święta”. I dzięki temu gotowe są kolejne tematy jakimi to Polacy są hipokrytami i ile problemów niosą ze sobą tradycje. Trzeba przecież jeździć do każdego z pokłóconych członków rodziny. Ojca, matki, ich partnerów, babci itd. Przypomina to sytuację, w której wysypalibyśmy na środku pokoju kupę łajna, a potem poprzyprowadzali znajomych, żeby być zdziwionym i pokazywać wszystkim jak w tym pokoju jest okropnie i śmierdzi.
Jak Polacy spędzają święta?
Z badania CBOS z 2019 roku możemy zobaczyć, że Polacy traktują święta Bożego Narodzenia jednak wyjątkowo. 95 proc. z nas spotyka się z krewnymi i znajomymi i składa sobie życzenia. 98 proc. spożywa tradycyjne wigilijne potrawy, 98 proc. dzieli się opłatkiem. 88 proc. zachowuje nawet post w wigilię.
Takie wyniki mogą napawać dumą, że ta tradycja, choć już nie tak bardzo jak kiedyś związana z prawdziwym, religijnym jej znaczeniem, jest nadal żywa. Być może właśnie to jest powodem, że po uderzeniu w polskie rodziny i wiarę, przyszła pora na tradycję?
Tak czy inaczej te święta, mimo narracji lewicowych mediów, przebiegły tradycyjnie (przynajmniej takie mam wrażenie). Jak jednak będzie w kolejnych latach?