O tym, że Islandia jest ciekawym krajem wiemy, choćby z lekcji geografii. Gejzery, wulkany, góry, jaskinie i morze zdominowały tutejszą przyrodę. Nasze serca podbili onegdaj islandzcy kibice, swoim głośnym dopingiem Wikingów. Na Islandii istnieją jednak ciekawe zwyczaje noworoczne. Tutejszy portal RUV zamieścił sprawozdania z tych niecodziennych uroczystości w dziale „Życie wspólnotowe”, bo rzeczywiście – owe tradycje gromadzą mieszkańców i wymagają pewnej dozy współpracy.
Trzeba się skrzyknąć, zgromadzić zapas drewna, co w tutejszych warunkach nie jest łatwe. Kiedyś mogło to być dowolne drewno, czy papier. Obecnie, w trosce o ekologię – tylko drewno niemalowane. Wypada jeszcze sprawdzić prognozę pogody, a zwłaszcza kierunek wiatru. Noworoczna zabawa może się bowiem z przyjemności przerodzić w niekontrolowane niebezpieczeństwo. Wypada się także ubrać odpowiednio do warunków pogodowych. Acha – potrzebny jest jeszcze mistrz ceremonii i np. kilku śmiałków z pochodniami. Straż pożarna czuwa dyskretnie nad bezpieczeństwem całego przedsięwzięcia. Islandczycy bowiem…uwielbiają rozpalać wspólnie olbrzymiej wielkości noworoczne ogniska. Są naprawdę ogromne – mogą mieć rozmiary dwupokojowego mieszkania. To element ich kulturowego dziedzictwa. Mówią o hipnotyzującym, wspólnym staniu przy ogniu. „Lubimy stać przy ogniu, zawsze jest coś magicznego w staniu przy ogniu, odczuwaniu ciepła i patrzeniu na ogień” – podkreślają mieszkańcy.
Procesja z pochodniami
W tym roku ogniska były szczególnie często odwiedzane po zeszłorocznych covidowych restrykcjach. W samym Rejkiawiku zaplanowano ich aż 10, z poręczną mapą i godziną startu uroczystości. Niekiedy ogniska mają dodatkową oprawę. Prýðifélagið Skjjöldur co roku organizuje dla mieszkańców procesję z pochodniami i przejście przez okolicę do przygotowanego stosu drewna, aby je uroczyście rozpalić. Czasem jednak głównym zagrożeniem całego przedsięwzięcia jest brak odpowiednich materiałów, czyli odpowiedniej jakości drewna klasy premium. Może kiedyś palono stare okręty? Wyzwaniem może być także pogoda. Najlepiej, jeśli wiatr wydmuchuje dym bezpośrednio do morza, w kierunku południowo-zachodnim.
Nasi tu byli!
Niektórzy mieszkańcy Islandii żegnali stary rok ogniskami, a nowy – witali pływając w zamarzniętej zatoce. Na islandzkim portalu RUV czytamy, że w kąpieli brali udział członkowie Reykjavíckiego Stowarzyszenia Pływackiego i Morskiego oraz członkowie Polskiego Stowarzyszenia Zimnej Kąpieli Zimnolubni. Prezesem stowarzyszenia jest Agnieszka Narkiewicz-Czuryło – czyli nasi już tu są! Na Islandii istnieje spora grupa polskiej emigracji. Temperatura i kry lodowe nie powstrzymały ich przed pływaniem w Nauthólsvík. Niektórzy w noworocznych kreacjach – cekinach czy mikołajowych czapkach. Rozbrzmiewały krzyki i śmiech – choć trzeba się było przedzierać przez lodowe kry.
Można świętować różnie – byle wspólnie. Doceńmy nasze tradycje
Polska to, co prawda, nie Islandia, gdzie królują duże przestrzenie, ale dzięki islandzkiej tradycji możemy lepiej zrozumieć nasze, swojskie zwyczaje – ogniska rozpalane w wakacje na działkach, polach, pieczenie ziemniaków jesienią, ogniska na kuligach, ogniska harcerskie – kiedy powstaje ten cudowny nastrój do wspólnego świętowania i cieszenia się swoim towarzystwem. Znamy także takich, którzy rodzinnie morsują. Tego typu wspólne przedsięwzięcia budują i rodzinne i wspólnotowe tradycje oraz międzypokoleniowe więzi – o których znaczeniu pisaliśmy. Przy ogniskach snują się łatwo i liczne gawędy i wspomnienia. Czerpiemy także przyjemność ze wspólnego śpiewania. Owszem, o czym może niewiele osób wie, w stołecznej Warszawie jeszcze w XVIII wieku istniał zwyczaj palenia dużych, wspólnych sobótkowych ognisk, przez które popisując się skakali młodzi mężczyźni. Liczne poparzenia i pożary spowodowały jednak, że tego typu miejskich ognisk zakazano. Islandczycy przypominają nam jednak o pięknie wspólnych ognisk, które możemy dziś rozpalać znacznie bezpieczniej i bez pogańskich naleciałości, niekoniecznie tylko w okresie noworocznym.