Kilka dni temu Holenderska Rada ds. Zdrowia ogłosiła, że zdrowe dzieci poniżej 12 lat nie potrzebują żadnego szczepienia na COVID-19. Póki co, próżno podobnych orzeczeń szukać w Polsce. Przypomnijmy, że w naszym kraju od ponad miesiąca trwa podawanie preparatów dzieciom od szóstego miesiąca po urodzeniu.
W Holandii dzieci w wieku od 5 roku życia mogą otrzymać szczepienie przeciwko koronawirusowi. Obecne przepisy obowiązują od grudnia 2021 roku. Od tamtej pory w tej grupie wiekowej jedynie 3 procent dzieci poddało się szczepieniu. Rada ds. Zdrowia stwierdziła z kolei, że w międzyczasie zdecydowana większość dzieci doświadczyła COVID-19. Dodała, że ryzyko choroby jest mniejsze w przypadku wariantu wirusa omikron, który obecnie powoduje prawie wszystkie infekcje. W sumie, zdaniem Rady Zdrowia, przydatność szczepienia dzieci w tej grupie wiekowej jest „ograniczona”.
Tylko w niektórych sytuacjach
Rada opowiedziała się za szczepieniem dzieci do 12 lat jedynie w wyjątkowych przypadkach. Pierwszy jest dosyć jasny. Chodzi o sytuację, gdy dzieci znajdują się w grupie ryzyka, tzn. cierpią na groźne, przewlekłe choroby, np. wady serca, zaburzenia immunologiczne czy cukrzycę. Rada oceniła, że wówczas szczepienie może (choć nie musi) zmniejszyć ryzyko hospitalizacji.
Zupełnie niezrozumiały jest natomiast inny przykład, w którym Rada dopuszcza szczepienie osób w przedziale wiekowym od 5 do 11 lat. Zdaniem lekarzy, można takiemu dziecku podać preparat wówczas, gdy starsi współlokatorzy boją się, że zostaną zarażeni. Problem w tym, że nie ma dowodów na to, że szczepienia zmniejszają transmisję SARS-CoV-2. Teraz, na podstawie opinii Rady, Ministerstwo Zdrowia musi podjąć wiążącą decyzję dla obywateli Holandii. Póki co, resort podał, że zasięga opinii na ten temat i udzieli konkretnej odpowiedzi w późniejszym terminie.
Nie tylko Holandia
Niderlandy nie są jedynym miejscem, gdzie zaleca się odstąpienie od powszechnego szczepienia dzieci na COVID-19. Już w sierpniu 2022 roku duński resort zdrowia przekazał, że kończy z zalecaniem aplikowania preparatów dla najmłodszych. Zaznaczył jednocześnie, że jeśli lekarz rodzinny uzna takie szczepienie za korzystne dla konkretnego pacjenta – na przykład osoby z obniżoną odpornością – to preparat będzie można przyjąć. Duńczycy argumentują tę decyzję faktem, że dzieci i młodzież „bardzo rzadko poważnie chorują” na COVID-19. Nie ma zatem istotnych korzyści z masowego podawania tej grupie wiekowej tej konkretnej szczepionki. Jak poinformowała wówczas agencja Associated Press, „duński urząd ds. zdrowia nie planuje obecnie zalecać szczepień osobom poniżej 18. roku życia”.
Jeszcze dalej poszedł sąd w Urugwaju, który nakazał natychmiastowe wstrzymanie szczepień dzieci preparatami na COVID. Wyrok zapadł 7 lipca ubiegłego roku. Urugwajski sędzia, który odważył się na tę decyzję to Alejandro Recarey, sprawujący funkcję wiceprezesa sądu administracyjnego. Prawnik wstrzymał w całym kraju szczepienia koronawirusowe dzieci poniżej 13 roku życia.
Swoją decyzję Recarey uzasadnił chęcią poznania treści umów oraz składu substancji zawartych w produkcie, czyli mówiąc krócej, potrzebą przejrzystości. Decyzja wzbudziła niezadowolenie władz Urugwaju, w tym rządu prezydenta Luisa Lacalle Pou oraz tamtejszego Ministerstwa Zdrowia.
A jak to wygląda w Polsce?
W naszym kraju 12 grudnia 2022 roku rozpoczęły się szczepienia dzieci na COVID-19 od szóstego miesiąca do czwartego roku życia. W formie podstawowej składają się one z trzech dawek – dwóch podawanych w odstępie trzech tygodni i trzeciej po ośmiu tygodniach od przyjęcia drugiej dawki. Systemowo uprawnionych do przyjęcia preparatu jest 1,9 mln maluchów – i tyle skierowań wystawiło ministerstwo zdrowia. Jak się jednak okazało, tylko niewielu rodziców skorzystało z tej możliwości. Przez pierwsze 5 dni wykonano jedynie 157 zastrzyków. Widać wyraźnie, że również w naszym kraju niechętnie podchodzi się do aplikowania preparatów najmłodszym dzieciom. Nic dziwnego, bowiem rodzice chcą widzieć wymierne korzyści z takiego rozwiązania, a takich bardzo często brakuje.
W tym kontekście bardzo ważna wydaje się opinia dr Małgorzaty Prusak, przewodniczącej Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski, wyrażona na łamach jednego z numerów „Naszego Dziennika”. Podkreśliła ona, że najnowsze dane z sierpnia 2022 roku ze Stanów Zjednoczonych wskazują podobnie na bardzo małą – bliską zeru – śmiertelność w kategorii wiekowej poniżej 30 lat.
„Na podstawie danych z 37 krajów, przeanalizowanych przez amerykańskich naukowców, najniższe wskaźniki śmiertelności – bliskie zeru – zaobserwowano u dzieci 7-9-letnich w USA i Wielkiej Brytanii oraz 3-4-letnich w Hiszpanii. Jednak dokładne minimum było trudne do określenia ze względu na nieliczne przypadki śmiertelności wśród dzieci, z wyjątkiem noworodków, u których śmiertelność była wyższa – na poziomie osób dwudziestoletnich” – stwierdziła dr Prusak.
Czy będzie powtórka?
Przez ostatnie 2-3 lata rozwiązania pandemiczne wprowadzane w Polsce często były próbą kalki przepisów obowiązujących w krajach zachodnich. Próbą – co warto podkreślić – w wielu przypadkach nieudaną, ze względu na opór społeczny oraz sprzeciw części polityków. Co do zasady jednak, jeśli dane rozwiązanie było wdrażane na Zachodzie, można było domyślać się, że za jakiś czas dyskusja na ten temat trafi również do Polski. Czy podobnie będzie działo się w przeciwnym kierunku i za kilka tygodni lub miesięcy rząd wycofa się z powszechnego szczepienia najmłodszych dzieci? Być może dowiemy się już niebawem.