Grozi nam totalna inwigilacja? Niebezpieczna ustawa w Sejmie

12 stycznia w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy Prawo Komunikacji Elektronicznej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby od tej ustawy nie zależała… nasza prywatność.

Dokument jest elementem wprowadzającym unijne prawo do Polski. Chodzi o zastąpienie dotychczasowej ustawy Prawo telekomunikacyjne i wdrożenie unijnej dyrektywy, która ustanowi Europejski kodeks łączności elektronicznej.

Podgląd wiadomości

Prawo i Sprawiedliwość postanowiło jednak do tej ustawy wprowadzić rozwiązania, które postawiły w stan gotowości polityków Konfederacji. Szybko dołączyli do nich także inni parlamentarzyści opozycyjni.

Proponowane rozwiązania m.in. rozszerzyłyby obowiązek udostępniania służbom danych przez właścicieli komunikatorów czy poczty elektronicznej. Takie rozwiązanie pozwoliłoby na inwigilowanie obywateli aż przez dziesięć formacji, m.in. Policję, CBA, Straż Graniczną, ABW, Krajową Administrację Skarbową czy Biuro Nadzoru Wewnętrznego MSWiA.

Co to oznacza w praktyce? Ano to, że cały szereg służb mógłby nie tylko uzyskać dostęp do naszych rozmów telefonicznych, ale także wiadomości w komunikatorach internetowych czy takich aplikacji jak Whatsapp czy Signal. W ten sposób służby będą miały dostęp nie tylko do aktualnych naszych rozmów i korespondencji, ale także do całej historii wiadomości, o których sami już moglibyśmy zapomnieć.

Co się zmieni?

Obecnie służby już teraz mają dostęp do treści wiadomości, SMS-ów i rozmów telefonicznych – ale tylko w trybie wspomnianej kontroli operacyjnej. Oznacza to, że taki dostęp może zostać przyznany tylko przy zgodzie sądu i to w przypadku podejrzeń o konkretne przestępstwa.

Wprowadzone zmiany nie dość, że rozszerzają listę służb, które będą miały prawo do takiego działania, to rozszerzają także listę komunikatorów, które będą mogły być inwigilowane. Do tego, nie będzie potrzebna zgoda sądu: „uprawniony podmiot wspólnie z przedsiębiorcą komunikacji elektronicznej, w terminie 24 godzin od momentu zgłoszenia zapotrzebowania na piśmie w postaci papierowej lub elektronicznej (…) określają sposób realizacji przez przedsiębiorcę komunikacji elektronicznej warunków dostępu i utrwalania” – czytamy w projekcie.

Niebezpieczeństwo

Politycy i publicyści snują niebezpieczeństwa jakie niesie za sobą takie prawo i trudno im odmówić racji. Podają tutaj przykład działania o charakterze politycznym. I tak np. służby bez problemy będą mogły dotrzeć do historii naszych „polubień” na Facebooku czy rozmów z czasów młodości kiedy, nie oszukujmy się, nie zawsze postępowało się w sposób dojrzały i rozsądny. W ten sposób możliwe jest tzw. zbieranie haków na konkretną osobę. Bardziej bezpieczni mogą czuć się Ci, którym dane było młodość spędzać w czasach bezinternetowych a wszelkie głupoty pozostały co najwyżej w pamięci kilku osób lub kompletnie odeszły w zapomnienie.

Wszyscy zgodnie podkreślają, że takie możliwości są bardzo niebezpieczne i dotyczy to nie tylko polityków, ale każdego z nas. Zdecydowanie mniejsze, ale także bardzo poważne zmiany niosły ze sobą np. porozumienia ACTA. Wtedy tysiące osób wychodziło na ulicę w obronie swojej wolności.

W tym przypadku, reakcja zdaje się być dużo bardziej stonowana, mimo iż przed niebezpieczeństwem szeroko alarmuje Konfederacja. Co się zmieniło od tego czasu? To już temat na inny tekst…

Działania i przyszłość przepisów

Opozycja nie waha się ani chwili jeżeli chodzi o słowa krytyki. I chodzi tutaj nie tylko o opozycję totalną, która ma w zwyczaju bezrefleksyjnie przeszkadzać i krytykować wszystko w wykonaniu rządu. Chodzi tutaj o krytykę merytoryczną, w tym przypadku w wykonaniu Konfederacji. – Być może niektórzy z nas nie wiedzieli, że tyle służb może nas podsłuchiwać. PiS chce, żeby tyle służb miało dostęp do naszych danych, do danych naszej codziennej komunikacji. My się na to nie zgadzamy – mówił na konferencji prasowej Krzysztof Bosak.

– Nie zamierzamy poprzestać na krytyce, podejmujemy akcję w całej Polsce. Pod biurami poselskimi PiS-u przeprowadzamy konferencje prasowe. Mamy przygotowaną petycję, mamy również przygotowane poprawki, które z tej ustawy o komunikacji elektronicznej będą te złe przepisy wykreślały – dodał.

Takim zdaniom wtórują oczywiście także politycy np. Koalicji Obywatelskiej. Jakie efekty przynosi taka narracja? Okazuje się, że być może uda się co najmniej przełożyć te plany rządzących.

Kolejne fronty

Portal Interia dotarł do informacji, z których wynika, że Prawo i Sprawiedliwość wycofa się z przepisów. Anonimowy poseł miał powiedzieć, że partia nie chce otwierać nowych frontów przed wyborami, a takie zapisy jak ten, są tylko wodą na młyn dla opozycji.

Być może jest zatem światełko w tunelu, gdyż posiedzenie komisji w tej sprawie zostało odroczone na 9 lutego. Posłowie argumentują to tym, że w ostatniej chwili wpłynęły istotne poprawki. Wszystko wskazuje na to, że to te poprawki, które wyrzucą z ustawy szkodliwe przepisy.

Nie ma jednak co ogłaszać sukcesu ponieważ takie próby pozbawiania wolności nie wróżą niczego dobrego na przyszłość. Być może teraz pomogły w tym wybory. Co jednak będzie później?