Jeśliby traktować przekazy propagandowe, jak należy, czyli raczej jako narracje w narracjach, niż tylko siermiężne powtarzanie nieprawd, to trzeba przyznać, że Władimir Putin zachował zdolność do rozgrywania świadomości zachodniej publiczności. Co więcej można by powiedzieć, że wchodzi on w rolę sojusznika liberałów przeciwko temu co szeroko pozwalam sobie nazywać polityką życia. I wcale nie jest to dziwne, wszak na osłabieniu społecznym Zachodu dyktatorowi z pewnością także zależy. Jak wygląda sojusz Putina i liberałów?
Przemówienie na rocznicę inwazji
W przemówieniu rosyjskiego prezydenta z 21 lutego br. zwyczajowo już pojawiły się ataki na tzw. zgniliznę moralną zachodu mającą niszczyć rodziny, pojawiła się też np. krytyka kuriozalnej zachodnioeuropejskiej praktyki, jaką jest oddawanie homoseksualnym parom dzieci do adopcji. Wszystko to jednak prezydent Rosji – także zwyczajowo – przedstawił w karykaturalnej formie, która jedyne ośmiesza wszelką krytykę, jaka zachodnie systemy społeczne powinna dotykać. Putin jest idealną figurą dla tych wszystkich, którzy szukają narzędzia by skompromitować chrześcijańską i prawicową krytykę głębokiego kryzysu społecznego, jaki – za sprawą relatywizmu moralnego – dotyka euroatlantycką sferę świata.
Relatywizm i totalitaryzm
Jak zauważyła przed laty wybitna polska socjolog i badaczka totalitaryzmów Anna Pawełczyńska w swojej znakomitej książce “Głowy hydry”, relatywizm moralny był i jest fundamentem tendencji totalitarnych w społeczeństwach. Zresztą sam Putin i bardzo specyficzna pogarda dla ludzkiego życia panująca w Rosji, są tylko potwierdzeniem tezy Pawełczyńskiej. Zmarła w 2014 roku badaczka mogłaby dziś powiedzieć, że – oto – Rosja właśnie wchodzi w nową totalitarną fazę swojego istnienia. Owszem, nie wiadomo czy rosyjskiej władzy starczy sił by taką totalitarną transformację przeprowadzić, ale wiele spraw idzie właśnie w takim kierunku.
Jeśli chodzi o Zachód to zdaniem Pawełczyńskiej cywilizacja liberalna po prostu zręcznie ukrywa się postulatami wolnościowymi, gdy tymczasem “można przyjąć hipotezę, iż relatywizm moralny pełni wobec liberalizmu funkcję ideologii sankcjonującej dowolne działania w różnych dziedzinach życia. W tym również takie, które godzą w podstawowe prawa istoty ludzkiej” – pisała profesor Instytutu Socjologii UW już w 2004 roku. Różnorakie uprzedmiotowienie losu dziecka, poczynając od adopcji homoseksualnej, przez zalegalizowane praktyki tranzycji płciowej małoletnich, aż po hekatombę aborcji, które stały się chlebem powszednim cywilizacji liberalnej, stanowią gorzkie potwierdzenie wielu przewidywań formułowanych przez Pawełczyńską.
Liberalne podchody z Putinem
Tymczasem po przemówieniu Putina w mediach społecznościowych szybko pojawiły się komentarze mówiące, że “Putin w przemówieniu chyba trochę krzyżuje plany polskiej patoprawicy mówiąc, że jednym z zagrożeń płynących z Zachodu jest ‘rozpad rodziny’ poprzez umożliwienie adopcji rodzinom jednopłciowym. Trochę niezręcznie będzie w kampanii powielać treści kremlowskiej narracji”. Jaki wniosek wynika z powyższego komentarza, który jest zresztą tylko symptomem szerszego schematu myślenia? Do “patoprawicy” należy każdy kto kwestionuje tzw. rewolucyjny konsensus liberalny, czyli każda prawica opowiadająca się za polityką życia. Nawet chwiejny, centroprawicowy PiS. Zatem każde odstępstwo od libleftowej ortodoksji jest putinizmem.
Gra Putina
Tylko ktoś nieinteligentny lub pozbawiony dobrej woli może utrzymywać, że karykaturalne narracje Putina uprzedzają, mającą już tysiące lat tradycję prawa naturalnego i tego, co dziś nazywamy polityką życia. Jest oczywiste, że Putin instrumentalnie odwołuje się do pewnych zasad by pogłębiać animozje polityczne w kwestiach, którego go interesują. Co interesuje Putina? Oczywiście siła Rosji, która jednak nie opiera się tylko na fundamencie militarnej groźby, ale także erodowaniu środwisk w krajach, które uważa on za wrogie. Zatem prawicę przyciąga się – coraz mniej skutecznie – słodką wonią narracji o konserwatywnej rzekomo Rosji, a libleft utwierdza się w przekonaniu, że ich permanentna rewolucja społeczna jest tym, czego cywilizacja zachodnia najbardziej potrzebuje, ponieważ sama refleksja nad zasadami tej rewolucji musi być traktowana jak spiskowanie w wrogiem.
Czytaj także:
- Beatyfikacja hiszpańskich męczenników. Co ich męczeństwo ma wspólnego z dzisiejszą Hiszpanią?
- Kościół prześladowany. Rośnie liczba ataków na chrześcijan
- Zło od lat ma to samo oblicze. Kto i dlaczego chce zabijać dzieci?
Wniosek dla polityki życia jest jednak taki, że nie należy z Putina w żadnym wypadku robić punktu odniesienia, ani też ulegać retorycznemu szantażowi. Natomiast należy kontynuować bez odstawiania nogi, ale i roztropnie, prace nad rozwijaniem krytyki zjawisk, które pustoszą Zachód. Niszczenie wspólnot naturalnych trwa, podobnie jak kwestionowanie naturalnych tożsamości. Wszystko to prowadzi do społecznego wykorzeniania jednostek, które – jak w każdym gotowym na przyjęcie totalitaryzmu społeczeństwie – pozbawione oparcia czekają na ideologię, która ich porwie i da poczucie uczestnictwa.
Putin zatem, całkiem skutecznie, pozwala cywilizacji liberalnej wciąż odwracać oczy od chorób jakie ją toczą. I będzie to robił – on czy jego następcy – w dalszym ciągu, dopóki rewolucja na zachodzie się nie zakończy.
Zobacz też: Jerzy Kwaśniewski: Edukacja równościowa? To wulgarna edukacja seksualna!