„Szczęście Mikołajka”, francusko-luksemburska animacja, która wejdzie do polskich kin 3 marca, to piękna opowieść o świecie dorosłych, którzy tworzą kilkuletniego bajkowego bohatera, by… utulić swoje wewnętrzne dziecko. Tak określiliby to psychologowie. Bez psychologicznych analiz to po prostu wyobrażenie szczęśliwego życia, którego… miało się w życiu za mało.
Nie jest to tylko kolejna część przygód „Mikołajka”, zabawnego urwisa, który rozbawia rzesze dzieci. Tym razem poznajemy też jego twórców – pisarza Renego Goscinnego i rysownika Jean-Jacques`a Sempégo. Współautorką scenariusza produkcji jest bowiem córka pisarza – Anne Goscinny. Fabuła osnuta jest wokół genezy powstania Mikołajka i spotkań twórczych pisarza z rysownikiem. Są też oczywiście sceny z życia ich fikcyjnego bohatera.
Gdy już Mikołajek powstał w wyobraźni i na papierze, duet jego twórców główkuje, co dalej. „Czego mu brakuje? Rodziców!” Mówią w pierwszej chwili po tym, jak widzą narysowanego chłopczyka. Następnie tworzą mu dom taki, by dziecięcy widzowie mogli się z nim utożsamić. Dom Mikołajka jest zwyczajnym domem. Czasem w krzywym zwierciadle są tu pokazane relacje babci Mikołajka, nazywanego przez niego pieszczotliwie Bunią, z jego ojcem. Ale przecież Bunia jest wspaniała. Mimo, że zmusza do jedzenia, to też nagradza słodyczami. Choć obie postawy nie podobają się rodzicom chłopca, ten jest wprost zachwycony! Słowem – zwyczajne rodzinne sytuacje.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: ODRADZAMY! Film jak pigułka gwałtu
Jednak nie przygody Mikołajka są tym razem najważniejszą częścią filmowej opowieści. René Goscinny i Jean-Jacques Sempé pracując nad kreskówkową postacią „wyobrażają sobie jego szczęśliwe życie”. Jak zdradza w pewnym momencie Sempé, w jego domu nie było tyle ciepła. Jako dziecko musiał mierzyć się z problemami alkoholowymi taty i poszturchiwaniem ze strony mamy. Jednak nie widzi w ojcu złego człowieka, a biednego tatulka, który uwikłał się w nałóg. Nie trzeba się domyślać, bo rysownik mówi to wprost, że dzięki Mikołajkowi może przeżyć coś na kształt nowego, szczęśliwego dzieciństwa. Warto znaleźć 80 minut czasu na seans z dzieckiem. „Szczęście Mikołajka” to bowiem film tak dla dzieci, jak i dorosłych. I dobry przyczynek do rozmów na temat tego, jak definiujemy swoje rodzinne szczęście.