Przed śpiewaniem “Stała Matka Boleściwa” zwracam się do Maryi. Wywiad z Basią Pospieszalską

Każda rana Chrystusa jest wyrazem Jego Miłości do nas. Kontemplacja męki Pańskiej nie ma wymiaru celebracji cierpienia. Ma wymiar leczniczy – mówi Basia Pospieszalska, współautorka albumu „Pieśni Wielkopostne”, z najbardziej przejmującymi utworami muzycznymi, jakie znaleźć można w katolickiej tradycji.

Wraz z Michałem Bąkiem nagrałaś przepiękną płytę „Pieśni Wielkopostne”. To zbiór tradycyjnych wielkopostnych pieśni Kościoła Katolickiego zaaranżowanych na głos i kontrabas. Czy ascetyczna forma, która wpisana jest w pieśni wielkopostne nie jest trudnością w tworzeniu własnych interpretacji? Jak sobie z tym ograniczeniem radzić? 

Myślę, że od początku mojego kontaktu z pieśniami tradycyjnymi towarzyszyło mi przekonanie, żeby w śpiewie jak najwierniej oddawać to, jakie one naprawdę są. Przy pieśniach przygodnych czy maryjnych czasami zdarzało nam się z Michałem zmieniać charakter rytmiczny utworu, czy tempo, ale raczej unikaliśmy zmiany oryginalnych melodii. Natomiast powaga i przejmujący dramatyzm treści, ale też subtelność melodii pieśni pasyjnych same narzuciły nam taki wyraz, że niemalże nie byliśmy w stanie wykonać tych pieśni w sposób inny niż one do tego skłaniają. Ale rzeczywiście pojawiła się pewna trudność w interpretacji. Te pieśni poprzez te przejmujące opisy męki Pańskiej były dla nas często tak poruszające, że zmuszały nas do bardzo emocjonalnych wykonań. Słuchając pierwszych nagrań mieliśmy wrażenie, że właśnie brakuje nam w nich ascetyzmu. Musieliśmy ograniczyć naszą ekspresje w wykonaniu, żeby pozostawić przestrzeń w interpretacji dla słuchającego, a przede wszystkim musieliśmy znaleźć równowagę między wypływającym z tych treści dramatyzmem a zarazem tą ciszą, skupieniem i ostatecznie spokojem i nadzieją, która przecież tak obficie wypływa dla nas z Krzyża. 

Dojrzałość  artystyczna, czy jednak duchowa skłoniła Cię do sięgnięcia po tak przejmujący repertuar?

Chyba przede wszystkim pragnienie serca. Od kiedy pamiętam pieśni wielkopostne były mi szczególnie bliskie. Są oczywiście wyjątkowo piękne w samej warstwie muzycznej, ale zwłaszcza ich treść mnie nieustannie porusza i myślę, że skłania do nawrócenia. Często zarzuca się katolikom zbytnie skupianie się na przeżywaniu Męki Pańskiej, kiedy należy przecież bardziej radować się z Jego Zmartwychwstania. Oczywiście, Zmartwychwstanie Chrystusa to największe zwycięstwo i nikt przecież w to nie wątpi. Ale kontemplacja męki Pańskiej nie ma wymiaru celebracji cierpienia. Ma wymiar leczniczy. Kontemplacja Męki naszego Pana pokazuje nam jak bardzo Bóg nas ukochał. Każda rana Chrystusa jest wyrazem Jego Miłości do nas. Ta „Miłość do końca” jest najlepszą nowiną dla człowieka i mam wrażenie, że to ona najpełniej może przemienić nasze nieczułe serca. 

Na płycie „Pieśni Wielkopostne” zaśpiewałaś utwór “Stała Matka Boleściwa”. Dla mnie to kompozycja bardzo trudna w odbiorze… Nie ukrywam, że zawsze czuję lęk przed posłuchaniem tego utworu, bez względu na aranże, bo to opowieść o bólu, który wydaje się być po prostu nie do przeżycia. Co czujesz wykonując ten utwór?

Wzruszenie. Ale chyba szczególne. Co musiała przeżywać Matka? Jej serce było najczystsze. To jak czysta musiała być jej miłość i jak głębokie musiało być jej cierpienie? Ta relacja Matki cierpiącej do umiłowanego Syna, tak pięknie wyrażona w Piecie zawsze jest dla mnie obrazem najczulszej miłości. Wyobrażam sobie jak Maryja trzymając na rękach Jezusa zdjętego z Krzyża śpiewa mu kołysankę, tak jak czyniła to maleńkiemu Jezusowi w Betlejem. Dlatego przed śpiewaniem tych pieśni zawsze proszę Ją, żebym miała Jej serce. Tak czułe i kochające. 

Płyta do kupienia za pośrednictwem strony piesni.art/piesni-wielkopostne/.

Rozmawiała Sylwia Kołodyńska