Gazeta Wyborcza opisała incydent w warszawskiej komunikacji miejskiej. Matka wraz z czteroletnią córką jechały autobusem miejskim do żłobka. Kiedy dziecko zamiast w wózku, usiadło mamie na kolanach, kierowca stwierdził, że nie może być tak przewożone.
Matka zrelacjonowała, że razem z córką podróżują regularnie komunikacją miejską. Jak relacjonuje, wózek zabierają już tylko dla wygody, bo dziecko jest na niego już trochę za duże. W pewnym momencie dziewczynka nie chciała w nim podróżować.
“Żeby nie robić zamieszania, wzięłam ją na kolana. Kiedy zobaczył to kierowca, wyszedł z kabiny i powiedział, że jeśli dziecko nie usiądzie w wózku, to mamy obie wyjść. Nikt z pasażerów nie zareagował. Jestem tym tak poruszona, że zgłosiłam sprawę w miejskiej aplikacji 19 115” – powiedziała Gazecie Wyborczej matka.
Postawa kierowcy autobusu
Ostatecznie kobiecie udało się kontynuować podróż. Gazecie zrelacjonowała, że z jej perspektywy wyglądało to tak, jakby kierowca chciał się po prostu na kimś wyżyć.
Zapytany o sprawę rzecznik ZTM powiedział, że regulamin stanowi jasno, że pasażerowie mają się dostosowywać do poleceń kierowców. Stwierdził, że być może ten uznał, że w przejazd w ten sposób może zagrażać bezpieczeństwu dziecka.
Rzecznik nie chciał jednak jednoznacznie ocenić sytuacji i stwierdził, że więcej będzie można powiedzieć po analizie monitoringu i szczegółów całej sytuacji.
Czytaj także:
źródło: Gazeta Wyborcza, onet..pl