Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił działacza Fundacji Pro – prawo do życia od zarzutu rzekomego naruszenia zakazu wykorzystywania urządzeń nagłaśniających podczas pikiety obrońców życia. Wcześniej, w pierwszej instancji, wolontariusz został skazany.
Sąd podkreślił, że Jan Bienias korzystał z konstytucyjnego prawa do wyrażania poglądów i udziału w legalnym zgromadzeniu. Wyrok jest prawomocny i nie podlega zaskarżeniu. Wolontariusza reprezentowali prawnicy Instytutu Ordo Iuris.
Działacz Fundacji Pro – Prawo do Życia w lutym 2021 r. prowadził zgromadzenie, podczas którego prezentowane były informacje na temat skutków aborcji farmakologicznej.
Wolontariuszowi postawiono szereg zarzutów o popełnienie wykroczeń z art. 343 ust. 1 w zw. z art. 156 ust. 1 prawa o ochronie środowiska (które penalizują używanie urządzeń nagłaśniających) oraz art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń, zabraniającym zakłócania spokoju lub porządku publicznego.
CZYTAJ DALEJ: “Margot” przed sądem za atak na pro-liferów. Tymczasem doszło do kolejnej napaści
Sąd uniewinnił działacza Fundacji Pro – prawo do życia
Sąd pierwszej instancji skazał aktywistę, uznając go winnym popełnienia wyżej wymienionych czynów. Natomiast Sąd Okręgowy uniewinnił go od dwóch pierwszych zarzutów oraz uchylił wyrok w zakresie zarzutu z Kodeksu wykroczeń, przekazując sprawę sądowi rejonowemu do ponownego rozpoznania.
Sąd potwierdził tym samym, że zgromadzenie prowadzone przez wolontariusza było legalne i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Sąd przyznał też, że Jan Bienias korzystał ze swojego prawa do wyrażania poglądów i udziału w legalnym zgromadzeniu, co gwarantuje mu Konstytucja w art. 54 i 57. W takiej sytuacji mógł on używać nagłośnienia, emitując głośne komunikaty. Sąd jednocześnie podkreślił, że istotą w tej sprawie nie była treść prezentowanych podczas manifestacji zdjęć, ale moc użytego nagłośnienia.
Co do kolejnego zarzutu rzekomego publicznego zakłócania spokoju i porządku publicznego, sąd uchylił wyrok pierwszej instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Według Sądu Okręgowego nie zostało w tym zakresie przeprowadzone postępowanie dowodowe w sposób należyty i de facto nie wiadomo, czy emitowane komunikaty przekraczały dopuszczalne normy. Samo emitowanie głośnych komunikatów nie stanowi bowiem wykroczenia. Stają się nim, gdy powoduje znaczną uciążliwość uniemożliwiającą funkcjonowanie innym ludziom. W aktach sprawy na etapie postępowania odwoławczego sąd nie znalazł dowodów, które potwierdzałyby takie okoliczności.
– W debacie publicznej w demokratycznym państwie prawa obywatele mogą i powinni brać czynny udział. Prezentowanie swoich poglądów, o ile nie narusza to wolności innych ludzi, jest istotnym elementem życia społecznego – wskazała adw. Magdalena Mickiewicz z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris.
Pro-liferzy pod pręgierzem
W tym miejscu przypomnieć trzeba, że zaledwie przed dwoma tygodniami warszawski Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów umorzył postępowanie wobec mężczyzny, który napadł Bieniasa, gdy ten prowadził fundacyjną furgonetkę prezentującą drastyczne skutki aborcji. 36-letni Piotr Sz., były pracownik koncernu Axel Springer, rzucił w furgonetkę ciężkim przedmiotem, a następnie próbował wyciągnąć z samochodu i dwukrotnie uderzył przedstawiciela fundacji.
Zapadły wówczas wyrok uznać należy za skandaliczny tym bardziej, że równolegle Sąd Rejonowy Wrocław-Śródmieście skazał Jana Bieniasa na miesiąc prac społecznych za rzekome wywoływane przez fundacyjną furgonetkę zgorszenie. Było to już trzecie tego rodzaju orzeczenie wobec działacza Fundacji Pro. W dwóch poprzednich Bieniasa skazano na 10 i 30 tys. PLN grzywny.
4 maja przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście stanął z kolei znany aktywista LGBT Michał Sz. ps. “Margot”. Mężczyzna został oskarżony w zbiegowisku, którego uczestnicy w czerwcu 2020 r. dopuścili się czynu chuligańskiego. Polegał on na dewastacji furgonetki Fundacji Pro – prawo do życia, a także napadli na jej wolontariusza. Prokurator zażądał dla Michała Sz. kary 7 miesięcy pozbawienia wolności. Tymczasem w Elblągu doszło do kolejnej napaści na aktywistów pro-life.
Zaledwie dzień później w Elblągu doszło do kolejnej napaści na obrońców życia. Zamaskowany mężczyzna zaatakował modlącą się na jednej z ulic grupę pro-liferów, niszcząc ich transparent i wulgarnie ubliżając i grożąc zebranym. Następnie zaatakował jednego z obrońców życia, raniąc go w rękę.
BP Ordo Iuris / KAI / Warszawa