“Listy starego diabła do młodego” C.S. Lewisa cieszą się niesłabnącą popularnością mimo upływu lat. Gdzie szukać przyczyn popularności tej książeczki? Jakie są najskuteczniejsze diabelskie metody w uwodzeniu człowieka?
Zwykliśmy czasem mawiać, że diabeł to małpa Pana Boga. Czyli kto? Nim nadszedł wiek XX, Szatan, czyli zbuntowany przeciw swemu Stwórcy upadły anioł, był niezbędną i naturalną częścią naszego chrześcijańskiego imaginarium. Jako Lucyfer, źródło fałszywej światłości i herold przykazania „nie będziesz służył”, był obecny wszędzie, gdzie zło, kłamstwo, krzywda i niesprawiedliwość dotykały ludzi i kładły swój cień na ich serca i dusze. Ludzie wiedzieli, że on istnieje, że jest wrogiem ludzkości, że jest istotą myślącą i niesłychanie przewrotną. Wiek XX ze swoim materializmem i światopoglądem „naukowym” unieważnił osobowe Zło, każąc nam wierzyć, że zło realne to tylko „brak dobra”. Utrata wiary w Szatana stała się problemem także wśród chrześcijan.
Największe tragedie XX wieku: wojny światowe, sowieckie gułagi i niemieckie obozy koncentracyjne, holokaust i bomba atomowa zostały wykorzystane do zakwestionowania lub unieważnienia obecności Boga i tym samym diabła. Dramatyczne pytanie: “gdzie był wasz Pan Bóg, kiedy to wszystko się działo?” miało zakończyć każdą dyskusję na temat sensu wiary chrześcijańskiej. Dzięki temu możliwe było największe zwycięstwo diabła, czyli wmówienie ludziom, że zły duch nie istnieje.
Niemieckie bomby i diabelskie metody
My sami pozwoliliśmy sobie to wmówić i uwierzyliśmy w to kłamstwo. Fantastycznie opisał ten fenomen francuski intelektualista Andre Frossard w inspirowanej „Listami…” C.S. Lewisa książce pt. „36 dowodów na istnienie diabła”. Ale nim to się stało, pewien angielski profesor Oxford University postanowił uderzyć w stół, wołając: „Hola hola!” i pisząc książkę pod prowokacyjnym tytułem: „Listy starego diabła do młodego”.
C.S. Lewis napisał ją w okresie II wojny światowej, gdy niemieckie samoloty bombardowały Londyn. Autor wspominał, że pomysł na tę książkę przyszedł mu do głowy w kościele, po nabożeństwie. W czasach młodości zbuntowany przeciw rodzinnej religijnej tradycji, a później ponownie nawrócony Lewis był przyjacielem Tolkiena i autorem niemal równie popularnego jak „Władca pierścieni” cyklu książek pt. ”Opowieści z Narnii”. Jej nadzwyczajna popularność wśród dzieci i młodzieży trwa do dzisiaj.
Wróćmy jednak do dzisiejszego przedmiotu naszych rozważań. „Listy starego diabła do młodego” to krótkie instrukcje biegłego w sztuce uwodzenia i porywania dusz ludzkich starego diabła Krętacza. Uczy on diabelskich sztuczek nowicjusza, do którego zwraca się pieszczotliwie “mój Drogi Piołunie”. Ta książeczka to nie jest traktat filozoficzny czy teologiczny. To raczej fikcyjny zbiór porad starego diabła, eksperta w dziedzinie ciemnych stron ludzkiej natury, który poprzez anegdoty z życia wzięte pokazuje, w jaki sposób wykorzystać tę zwierzęcą stronę natury człowieka, aby zepchnąć go z drogi ku zbawieniu duszy.
Edukowanie i prowadzenie młodego diabła – zwodziciela nie jest proste, gdyż przydzielony mu „pacjent”, czyli ludzkie zwierzę, nieustannie pozostaje w zasięgu oddziaływania sfer niebieskich i samego Boga Stworzyciela, którego stary diabeł nazywa Nieprzyjacielem. W rezultacie sprowadzanie człowieka na drogę grzechu i odrzucenia Boga staje się chwilami bardzo uciążliwe i nieskuteczne, a w końcu często niemal niemożliwe.
CZYTAJ TAKŻE: Rozdarcie i dezorientacja. Kard. Müller o “dyktaturze antyludzkich ideologii”
Najlepszy sposób na diabła?
Gdzie tkwią źródła nieustającej popularności “Listów…”? Z jednej strony zapewne chodzi o anegdotyczny i łatwy w percepcji styl krótkich tekstów. Ale równocześnie ów zniewalający urok omawianej dziś książki jest w dużej mierze wynikiem fantastycznego poczucia humoru autora oraz wyrafinowanej ironii, jaka towarzyszy opisom czasami bardzo ponurej rzeczywistości naszych grzechów i upadków. A że nie jest to tylko kwestia literackiej formy, niech świadczy fakt, że na wstępie umieścił autor dwa bardzo znamienne motta:
1/ „Diabeł… pyszny duch… nie może znieść… gdy się z niego drwi”. Autorem tych słów jest sir Tomasz More (Morus), którego św. Jan Paweł II ogłosił patronem polityków i rządzących. Katolicki męczennik, obrońca prawdziwej wiary, który, nie chcąc godzić się na herezje, został ścięty w czasach reformacji z rozkazu króla Henryka VIII.
2/ „Najlepszym sposobem wypłoszenia diabła, jeśli nie ustąpi przed słowami Pisma, jest wydrwić go i wykpić, ponieważ nie może on znieść pogardy”. Słowa te pochodzą od Marcina Lutra, jednego z przywódców antykatolickiej reformacji, który papieża nazywał Antychrystem. Szokujące i dziwne to zestawienie możemy zrozumieć, gdy – jak twierdzi jeden ze znawców tematu – zauważymy, iż Lewis chciał przez to pokazać, że ludzie, którzy za życia zwalczali nauki przeciwnika z wielką zawziętością, w obliczu Złego ducha, myśleli i reagowali podobnie. Zalecali drwinę wobec absurdalności zła i szczyptę chrześcijańskiego humoru, którym autor „Listów…” niebywale zręcznie okraszał swoje teksty.
Oczywiście ten sam autor napisał wiele książek w innej, bardziej poważnej poetyce, opisując rozmaite problemy i sytuacje, z którymi styka się człowiek współczesny. Jednak angielskie, wyrafinowane poczucie humoru było zawsze jego znakiem firmowym.
CZYTAJ TAKŻE: Polecamy! „Chrzciny”, czyli szacunek do tradycji
Przekaz przenikający bariery
Lewis sam potwierdzał, że celem całej jego twórczości jest nawracanie ludzi na chrześcijaństwo. Pokazywanie ateistom, chrześcijanom, którzy odwrócili się do Boga plecami i ludziom wyznającym inne religie, że Biblia i Objawienie zawarte w nauczaniu Jezusa Chrystusa odpowiadają na wszystkie rozterki duszy człowieka. O tym, że robił to skutecznie, świadczy nadzwyczajna i nieustająca popularność jego książek oraz wciąż rosnące legiony nawróconych, którzy publicznie deklarują, że do wiary chrześcijańskiej zachęciły ich książki CS Lewisa.
Warto pamiętać jednak, że – pomimo wyraźnej fascynacji teologią katolicką – autor „Listów…” do końca swoich dni pozostał anglikaninem. Choć katolicy czytający jego książki zazwyczaj mają wrażenie, że był pisarzem katolickim. Gdy w 1933 r. ukazała się autobiograficzna opowieść Lewisa o jego nawróceniu, „Błądzenie pielgrzyma”, „jej tradycyjna symbolika i odwołująca się do sakramentów fabuła sprawiły, że w Oksfordzie wiele osób zaczęło spekulować czy Lewis został już katolikiem” – przypomina autor jego biografii, Michael Coren.
Notabene św. Tomasz uważał, że są ludzie, którzy nie należą do Kościoła, ale mimo to należą do Boga, i odwrotnie – są też tacy, którzy należą do Kościoła, ale nie należą do Boga. A św. Augustyn pisał: „Oni twierdzą: «Odejdźcie od nas, nie mamy z wami nic wspólnego». A właśnie, że mamy z wami coś wspólnego: wyznajemy jednego Chrystusa, w jednym ciele, pod jedną głową powinniśmy być. «Dlaczego, odpowie [donatysta], szukasz mnie, jeśli zginąłem?» Nie szukałbym, gdybyś nie zginął. «Skoro zginąłem – odpowie – jak mogę być twoim bratem?» Bo chcę usłyszeć o tobie słowa: «Brat twój był umarł a ożył; zaginął i odnalazł się»” (Łk 15, 24.32).
Drogi i bezdroża współczesnego ekumenizmu to sfera kontrowersji i relatywizmu. Natomiast pewne jest to, że przekaz Lewisa jest uniwersalny, przenikający bariery wyznaniowe i kulturowe. Ale jednocześnie nie ma nic wspólnego z synkretyzmem religijnym, współczesnym protestanckim czy katolickim modernizmem chrześcijańskim lub nowomową liberalnego humanitaryzmu. Jego pojmowanie sensu obecności religii, sakramentów, prawdy ewangelicznego Objawienia, sensu modlitwy i rytuału, jest zgodne z tradycją Kościoła utrwaloną w epoce Christianitas, która poprzedzała czasy reformacji i rozbicia jedności Kościoła.
CZYTAJ TAKŻE: Św. Andrzej Bobola – bez poprawności politycznej
“Listy starego diabła do młodego” – lektura obowiązkowa
“Listy starego diabła do młodego” to lektura domowa na pewno obowiązkowa. Nie tylko dlatego, że jest swoistym lustrem naszych słabości, które prawdę ci powie. Ta książeczka powinna leżeć na naszej półce także dlatego, że dorastające w naszym domu nastolatki powinny same sprawdzić, dlaczego liczba jej wydań i nakłady biją rekordy od 60 lat. I dlaczego np. Ben Shapiro, współczesny „młot na czarownice”, bijący rekordy popularności konserwatywny, ortodoksyjny Żyd (5,8 mln followersów na Youtubie) nagrywa filmiki, w których cytuje fragmenty książek Lewisa, zachęcając do ich czytania, ponieważ znajduje tam wciąż aktualne myśli o problemach współczesności?
„Listy…” są intelektualnym wyzwaniem dla każdego, kto wkracza w dorosłe życie i będzie się zderzał z sytuacjami, które w tej książce Lewis w mistrzowski sposób opisał. Podszepty złego ducha, ścieżki nieprawości, tajemnice słabości i namiętności, pycha i chrześcijańskie kompleksy, ale także źródła duchowej siły, techniki omijania raf i antidotum na duchowe trucizny. To wszystko, z lekkim przymrużeniem oka, niezrównany C.S. Lewis odkrywa przed czytelnikiem, który szuka dobrej drogi przez godne życie do wieczności. Jeśli lubicie audiobooki, szczególnie polecam nagranie genialnego aktora Zbigniewa Zapasiewicza.
We wstępie do pierwszego wydania Lewis pisał: „Nie mam zamiaru tłumaczyć, jakim sposobem korespondencja, którą obecnie ofiarowuję publiczności, wpadła w moje ręce. Jeśli chodzi o diabły, istnieją dwa wielkie a jednocześnie przeciwstawne sobie błędy, w które może popaść nasze pokolenie. Jednym z nich jest niewiara w ich istnienie. Drugim wiara i przesadne, a zarazem niezdrowe zainteresowanie nimi. One same jednakowo są zadowolone z obu błędów i z tą samą radością witają zarówno materialistę jak i magika. (…) Radzę czytelnikom nie zapominać, że diabeł jest kłamcą. Jest rzeczą oczywistą, że nie wszystko, co Krętacz mówi, jest prawdą: nawet z jego własnego punktu widzenia”.
Tę książkę warto w życiu przeczytać przynajmniej 4 razy. Pierwszy przed maturą, gdy nawet nie wiesz, co Cię czeka za progiem domu, drugi raz parę lat po ślubie, gdy wreszcie dorośniesz, trzeci raz, gdy pojawią się wnuki i zauważysz, że czas się powoli pakować, a czwarty…? Czwarty raz jak Pan Bóg da. Za każdym razem odkryjemy nowe znaczenia lub przypomnimy sobie stare, niemodne i zapomniane prawdy.
Przeczytaj. Podaj dalej.
CZYTAJ TAKŻE: LEKTURY DOMOWE: Jak odpowiedzieć, gdy wyszydza się naszą wiarę?