15 sierpnia weszła w życie nowelizacja Kodeksu Karnego penalizująca okaleczenie kobiet. Sposób, w jaki zostały sformułowane nowe zapisy, nie przypadł jednak do gustu części środowisk lewicowych i feministycznych.
Nowelizacja dotyczyła art. 156 KK, który w par. 1 pkt 3 przyjął następującą treść: “Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci: wycięcia, infibulacji lub innego trwałego i istotnego okaleczenia żeńskiego narządu płciowego, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3”.
“Zmuszanie kobiet do rodzenia” – zaalarmowały “Wysokie Obcasy”. “Płodność kobiety jest traktowana jak własność publiczna” – zawtórowała “Krytyka Polityczna”. Co stało się powodem tego lamentu? Fakt, że – zgodnie z interpretacją lewicowego środowiska – w dniu nowelizacji w Polsce zabroniona stała się tzw. “sterylizacja antykoncepcyjna”.
Tyle że… wspomniany już art. 156 w par. 1 pkt 1 od dawna już sankcjonuje karę pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3 wobec tego, “Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci: pozbawienia człowieka wzroku, słuchu, mowy, zdolności płodzenia”.
Co więcej, omawiana tu nowelizacja stanowi realizację zapisów umieszczonych w… tzw. konwencji stambulskiej. Ich podstawowym celem jest zaś przeciwdziałanie praktykowanemu wciąż w niektórych krajach afrykańskich rytualnemu obrzezaniu kobiet.
CZYTAJ TAKŻE: Kontrowersyjny dokument przyjęty w Europarlamencie. Co jest nie tak z konwencją stambulską?
OGLĄDAJ TAKŻE: