Jak ocalić pamięć? Patriotyczna sztafeta pokoleń. Wspominamy Festiwal NNW

Pamięć o Żołnierzach Wyklętych jest w dzisiejszej Polsce czymś powszechnym. Co prawda, popularność tej tematyki nie jest już tak wielka, jak jeszcze kilka lat temu, jednak świadomość w narodzie pozostała. Jest to przede wszystkim zasługa oddolnych działań, do których należy Festiwal Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci, który niedawno miał swoją 15. edycję. Co wspólnego ma to wydarzenie i szerzej – pamięć o Żołnierzach Wyklętych – z tematyką rodzinną? Okazuje się, że bardzo wiele.   

Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy raz jeszcze wrócić do kluczowego słowa. Jest nim pamięć. W mrocznych dekadach komunizmu na temat bohaterów podziemia niepodległościowego po II wojnie światowej nie można było mówić. Panowała powszechna cenzura i prześladowania. W najbardziej radykalnej formie dotknęły one samych Wyklętych, stąd zresztą wzięło się to określenie. Byli mordowani i torturowani w więzieniach UB i NKWD jako „wrogowie ludu” i „faszyści”. Niektórzy z nich potrafili ukrywać się przez długie lata dzięki swojej rodzinie i przyjaciołom (Józef Franczak „Lalek” nawet do 1963 roku). Inni woleli trzymać się z dala od najbliższych, aby im nie zaszkodzić.

Pamięć przetrwała w rodzinach

W obu tych przypadkach pamięć o bohaterach walki z okupacją niemiecką, a potem sowiecką, przetrwała w ich własnych rodzinach. To one były depozytariuszem idei patriotyzmu oraz umiłowania wolności i niepodległości Polski. Niestety, prześladowania dotknęły również ich. Żony Wyklętych często nie mogły znaleźć pracy, a dzieci były szykanowane w szkołach. Nie wspominając już o ciągłych kontrolach i powszechnej inwigilacji rodzin partyzantów. Mimo to, wytrwały one w kultywowaniu pamięci o bohaterach, w których walce widzieli głęboki sens. Pamiątki, którymi dzisiaj dysponujemy, przetrwały dzięki nim. Często są one wykorzystywane w muzeach i wystawach poświęconych Żołnierzom Wyklętym. Inne zostały znalezione podczas poszukiwań prowadzonych przez IPN i inne instytucje, np. na „Łączce” na Powązkach Wojskowych. Ciosem dla rodzin był brak godnego pochówku żołnierzy. W latach 80-tych czekało ich jednak dodatkowe poniżenie.

Kiedy nadszedł zmierzch PRL, wielu polskich bohaterów spotkała rehabilitacja. Niestety, nie była ona połączona ze sprawiedliwym ukaraniem tych, którzy odpowiadali za ich śmierć. Potomkowie Wyklętych zaczęli jednak być coraz bardziej dostrzegani, zwłaszcza przez powstające inicjatywy patriotyczne, dla których stali się inspiracją. Nie stało się to od razu po 1989 roku, ale dopiero po kilkunastu latach od upadku komunizmu. Zaczęły powstawać książki i filmy na temat Żołnierzy Wyklętych. Jednym z reżyserów, którzy zainteresowali się tą tematyką, jest Arkadiusz Gołębiewski. Przed piętnastoma laty rozpoczął on inicjatywę, która na stałe wpisała się w kalendarz patriotycznych wydarzeń w Polsce.

„Nagraj dziadka komórką”

Chodzi oczywiście o Festiwal Niepokorni, Niezłomni Wyklęci. Od początku był on organizowany w pełnej łączności ze świadkami historii. Można ich spotkać podczas każdego festiwalu, niestety, z roku na rok jest ich coraz mniej… Dlatego tak ważna jest dokumentacja wspomnień tych, którzy pamiętają wydarzenia znane nam z historii. O tym również pomyśleli organizatorzy Festiwalu NNW, podejmując inicjatywę patriotyczną, ale też prorodzinną pod tytułem „Nagraj dziadka komórką”.

Projekt narodził się kilka lat temu przy okazji retrospektyw Festiwalu NNW, kiedy w danym mieście pokazywanych jest kilka wybranych filmów, a dopełnieniem są różnego rodzaju warsztaty. Jak powiedział wówczas Arkadiusz Gołębiewski ważne jest, aby wykorzystywać to, co się ma przy sobie – aparaty komórkowe czy tablety są najprostszymi narzędziami, którymi można posłużyć się przy dokumentacji naszych najbliższych. W jakim celu? To oczywiste, bowiem już stare łacińskie przysłowie głosi: „verba docent, exempla trahunt” („słowa uczą, przykłady pociągają”). Dzięki projektowi okazało się, że bohaterów jest znacznie więcej, niż nam się wydaje. Nie trzeba ich szukać gdzieś daleko – są bowiem często obecni w naszych rodzinach. Jeszcze częściej są to świadkowie historii, których wspomnienia są bezcennym źródłem historycznym, którego nie zastąpi żaden podręcznik szkolny.

Sprawiedliwi w centrum uwagi

Pod koniec września odbyła się 15. edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Niepokorni, Niezłomni Wyklęci. Na uczestników czekało ponad dwieście projekcji filmów, a także liczne debaty, spotkania z twórcami oraz świadkami historii. W tym roku o nagrody główne walczyło 65 filmów dokumentalnych, 13 filmów fabularnych, reportaże radiowe i wideoklipy. W tej bogatej ofercie nie mogło zabraknąć tematyki prorodzinnej. Z racji niedawnej beatyfikacji Ulmów szczególnie obecna była tematyka bohaterstwa polskich rodzin ratujących Żydów w okresie niemieckiej okupacji.

Widzom została zaprezentowana m.in. produkcja „Ulmowie. Błogosławiona rodzina” w reżyserii Dariusza Walusiaka. Gdy rozpoczynały się zdjęcia, niewielu słyszało o bohaterskiej rodzinie z Markowej i ich niezwykłej historii. Mimo to reżyser zbierał materiały, rejestrował relacje świadków pamiętających Józefa i Wiktorię oraz ich dzieci, odkrywał nowe fakty, badał motywacje i uczucia zarówno pozytywnych bohaterów tej opowieści, jak i tych odpowiedzialnych za tę i inne zbrodnie. Pierwszym rozmówcą nagranym w 2004 roku był brat Józefa Ulmy. Dzisiaj on i kilkunastu innych świadków, których wypowiedzi zarejestrowano na potrzeby filmu, już nie żyją.

Podczas festiwalu nie zabrakło też historii innych niezwykłych rodzin, które zdecydowanie należy uznać za niezwykłe. Mowa np. o filmie „Pan Mecenas” w reżyserii Ewy Szakalickiej, którego producentem jest redaktor naczelny portalu Afirmacja.info Paweł Nowacki. Dokument opowiada o życiu i działalności mec. Leona Mireckiego, działacza Stronnictwa Narodowego, żołnierza NOW – AK, więźnia politycznego, seniora ruchu narodowego oraz wybitnego wychowawcy młodzieży. To kolejna część sagi rodu Mireckich, która odzwierciedla skomplikowane losy Polski. Ośmioro wybitnego rodzeństwa – czterech braci i cztery siostry to seryjni bohaterowie, którzy zdali egzamin w najtrudniejszych czasach, gdy królowały dwa wielkie totalitaryzmy: niemiecki i sowiecki.

Prorodzinne wątki wśród laureatów

Tematyka rodzinna była obecna również wśród laureatów festiwalu. Warto zwrócić uwagę, że statuetka Drzwi do Wolności 15. Festiwalu Filmowego NNW trafiła do siostrzeńca rotmistrza Witolda Pileckiego – pana Marka Ostrowskiego, gościa specjalnego tegorocznej edycji.

Główną nagrodę w konkursie wideoklipów otrzymali twórcy dzieła pt. „Miłość istnieje zawsze”. To krótki film w reżyserii Tadeusza Śliwy z autorskim, hiphopowym utworem Wojtka Sokoła „Miłość zawsze jest”, który powstał specjalnie na obchody 79 rocznicy Powstania Warszawskiego. Inspiracją do stworzenia wideoklipu był ślub Alicji i Bolesława Biegów, którzy pobrali się w sierpniu 1944 roku. To jeden z najlepiej udokumentowanych powstańczych ślubów, utrwalony w materiale filmowym i uchwycony w obiektywie Eugeniusza Lokajskiego „Broka”.

Z kolei nagrodę Pitching Forum NNW Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz prezesa Zarządu Telewizji Polskiej S.A. otrzymała Aneta Barcik za film „Zapomniane dzieci robotnic przymusowych”. Ukazuje on dobitnie wartość życia noworodków i kwestię godności człowieka w kontekście niemieckich zbrodni.

Laureaci w przemówieniach wygłoszonych podczas uroczystej gali pamiętali o najbliższych im osobach, którzy wspierali ich w podejmowanych dziełach. Artysta Jerzy Kalina, laureat Platynowego Opornika Festiwalu NNW, podziękował rodzinie i swoim pedagogom, powiedział również, że jest wdzięczny Gdyni, miastu zawsze wolnemu. Festiwal NNW to także liczne debaty, spotkania i wystawy. Wśród nich m.in. przygotowana przez Instytut Pamięci Narodowej wystawa poświęcona rodzinie Ulmów.   Inicjatywy takie Festiwal NNW są niezwykle potrzebne, aby przekazywać kolejnym pokoleniom świadectwo o trudnej i bolesnej, ale również pięknej polskiej historii. Zgodnie z tegorocznym hasłem „Wolna Polska w wolnym świecie” opowiadał o drogach do wolności naszego kraju. Z pewnością uczestnicy festiwalu, również ci młodsi, mogli te drogi lepiej zgłębić. Kto wie, być może część z nich stanie się wkrótce ważną częścią sztafety pokoleń, która przekaże tę pamięć dalej?

Paweł Zdziarski