Demografia. Wybory. Propozycje partii politycznych. Część II

Problem demograficzny jest dziś prawdopodobnie najpoważniejszym problemem społecznym w Polsce. W wielowątkowy sposób dotyka on wielu aspektów życia Polaków i działania polskiego państwa. Należałoby nawet powiedzieć, że brak skutecznych rozwiązań w tym zakresie może w przyszłości zachwiać narodową egzystencją Polaków. Dlatego też uznaliśmy za właściwe, by przyjrzeć się w szerszym zakresie, co poszczególne ugrupowania startujące w niedzielnych wyborach parlamentarnych proponują w tej właśnie sprawie. Ponieważ analiza ta okazała się dość obszerna, prezentujemy ją w częściach. Dziś: część druga, część pierwszą znajdziecie zaś państwo TUTAJ. Kolejność prezentowanych partii jest losowa.

Polska Jest Jedna 

Ugrupowanie to nie przedstawiło niestety koncepcji rozwiązania problemów demograficznych Polski. Demografia nie została osobno sproblematyzowana, choć w programie partii pojawiły się punkty, które można zakwalifikować jako prodemograficzne. Jednak w porównaniu do szczegółowo opisanych rozwiązań przedstawionych przez BS mamy tu do czynienia głównie z ograniczonymi co do zakresu postulatywnymi hasłami. 

PJJ proponuje “stworzenie godnych warunków dla Polonii, która chce wrócić do Polski”, “preferencyjne warunki dla polonijnych inwestorów, takie ulgi, jak dla rodzimych przedsiębiorców”, “wprowadzenie szeregu działań na rzecz ochrony rodziny”, “utrzymanie obecnych świadczeń socjalnych (500+)”, “wprowadzenie kryterium dochodowego”, “przywrócenie gabinetów stomatologicznych w szkołach podstawowych”.

PJJ jako jedyne ugrupowanie deklaruje też jednoznacznie poparcie dla ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci.

Podobnie jak w przypadku Konfederacji, za czynnik prodemograficzny można uznać szereg propozycji mających zmniejszyć obciążenia fiskalne szczególnie dla mniejszych i początkujących przedsiębiorców. Inne partie, np. BS, NL, TD i PO, stawiają w tym miejscu raczej na poprawę poziomu usług publicznych. Jednak pomysły te nie są w ich programach włączone w szersze myślenie o demografii. Ten sam problem dotyczy programu PJJ, który niestety także w szerszej perspektywie wydaje się dość powierzchowny. 

Platforma Obywatelska 

W programie PO, znanym jako “Sto konkretów”, pośród dwudziestu jeden rozdziałów znalazło się miejsce nawet dla “Świeckiego państwa”, jednak problem demograficzny nie tylko nie został ujęty w sposób bardziej systematyczny, ale w ogóle nie pojawia się jako osobna kwestia. Zatem także w przypadku PO trzeba w różnych miejscach programu poszukiwać rozproszonych postulatów, które można by potraktować jako prodemograficzne.

Nawet jednak potraktowany życzliwe program PO nie oferuje wiele. Pierwszym postulatem w rozdziale “Rodzina” jest wprowadzenie refundowanej przez państwo procedury in vitro, na którą ma być przeznaczone nie mniej niż pół miliarda złotych z budżetu państwa. Jednak in vitro, jako procedura aborcyjna, nie powinno być w ogóle brane pod uwagę ze względów moralnych, ale także ze względu na porządek konstytucyjny w Polsce. Wydaje się zresztą, że autorom programu PO bardziej w tej propozycji niż o demografię chodziło, podobnie jak w przypadku programu NL, o realizację specyficznie rozumianych praw indywidualnych.

W rozdziale dotyczącym “Młodych” pojawiła się propozycja dopłat w wysokości 600 złotych do wynajmu mieszkania. Autorzy programu nic jednak nie wspominają o szczególnym wsparciu dla młodych rodzin, więc ten “konkret” trudno jednoznacznie traktować jako postulat prodemograficzny. Podobnie rzecz ma się z obietnicą nieoprocentowanego kredytu na pierwsze mieszkanie. Można pośrednio traktować ten pomysł jako prodemograficzny, jednak autorzy programu nie sygnalizują tego w żaden sposób.

Z pewnością antydemograficznie wypada rozdział zatytułowany “Kobiety”. Postulaty szerokiego dostępu do aborcji, umożliwiającego mord dziecka do 12 tygodnia ciąży, jak i poszerzenia dostępu do specyfików aborcyjnych, określanych mianem antykoncepcji awaryjnej, z pewnością zlikwidują nadwyżkę urodzeń jaką może dałoby upowszechnienie dostępu do procedury in vitro. Patrząc szerzej trzeba jednak te propozycje określić mianem tragicznych. Dotyczy to zarówno aborcji, jak i in vitro, ze względu na proaborcyjny charakter tej procedury, w której przeżywa tylko jedno z wielu poczętych dzieci. Przedmiotowe traktowanie dzieci nienarodzonych nie może być podstawą godziwego programu prodzietnościowego.

Z programu PO można wyłuskać także pomysły pojawiające się w rozmaity sposób w propozycjach innych partii, jak wsparcie budownictwa mieszkaniowego, poprawa jakości usług publicznych, w tym służby zdrowia, zmniejszenie obciążeń fiskalnych wobec mniej zarabiających. Problem migracji jako konieczna część myślenia do polskiej demografii w programie PO nie występuje.

Niestety zamiast zająć się problemami, których rozwiązanie będzie decydujące dla przyszłości Polski, objętościowo przynajmniej jedna trzecia programu PO została wypełniona przez mniej lub bardziej personalne oskarżenia i pogróżki skierowane wobec polityków PiS. Dość łatwo jest zweryfikować, że większość z nich jest bezpodstawna lub też nie zostanie realnie wyegzekwowana. Zamiast tego autorzy “Stu konkretów” mogli bardziej zainteresować się przyszłością polskiego narodu. Dlaczego tego nie zrobili?

Prawo i Sprawiedliwość (PiS)

Znaczną część programu PiS zajmuje opis osiągnięć centroprawicowego rządu. Niestety w dziedzinie demografii partia Jarosława Kaczyńskiego, od ośmiu lat dzierżąca rządy w Polsce, nie może pochwalić się właściwie żadnymi osiągnięciami. A zatem i kwestia demografii nie została podjęta w poważny sposób, jako sukces. Poza chwilowym odbiciem statystyk urodzeń po wprowadzeniu programu “Rodzina 500+”, liczba nowych dzieci dołączających do społeczeństwa w kolejnych, kilkudziesięciu już miesiącach, gwałtownie nurkuje. 

Na plus programu PiS trzeba powiedzieć, że problem demograficzny został w nim zauważony, a także zauważona została konieczność systemowej propozycji jego rozwiązania. Niestety poza zestawem haseł, za którymi powinny pójść konkretne rozwiązania, program partii rządzącej nie proponuje zbyt wiele. Być może wynika to z bezradności, w jaką popadło rządzące ugrupowanie wobec nieefektywności już podjętych starań w zakresie przezwyciężenia problemów demograficznych, wynikających głównie z niskiej dzietności.

PiS stawia w zarysowanej na przyszłość perspektywie na wzrastający poziom zamożności obywateli jako czynnik mający stymulować dzietność. Jak na razie tego rodzaju zależność się w Polsce nie pojawiła i trudno przypuszczać, by mogła się pojawić. Wątpliwości co do związku zamożności i dzietności muszą wynikać także z doświadczeń bogatych krajów świata zachodniego.

Akapity poświęcone w programie PiS demografii sygnalizują niestety brak nowych pomysłów ze strony tej partii na zmierzenie się z postępującą w Polsce katastrofą ludnościową. Tekst zawierający postulaty w tym zakresie, który został podany do czytania wyborcom, nawet w swojej formie retorycznej wydaje się raczej opowiadać o tym, co już zostało zrobione, niż kreślić nowe projekty. Mimo że autorzy programu sygnalizują nam, że mamy do czynienia z “wizją przyszłości”.  

“Zapewnienie fachowej opieki medycznej, w tym opieki okołoporodowej dla kobiet w ciąży, dzięki czemu zdrowie matek i dzieci jest niezagrożone. Młodzi ludzie decydują się na dziecko, wiedząc, że państwo dba o rodziny – mają oni do dyspozycji długi urlop macierzyński i ojcowski, nie muszą się obawiać o powrót na rynek pracy, gdyż chronieni są przed dyskryminacją. Mają możliwość pracy zdalnej, aby być bliżej dziecka. Świadczenie wychowawcze zapewnia poduszkę bezpieczeństwa w ich budżecie, podobnie jak rodzinny kapitał opiekuńczy. Korzystają z ulg podatkowych na dzieci. Usługi publiczne w ich okolicy zapewniają komfort – transport publiczny, strefy zabaw i relaksu dla dzieci i rodziców, park, żłobek, przedszkole i szkoła są niedaleko, są zadbane i sprawnie funkcjonują. Mogli zdecydować się na dziecko, bo mają własny dach nad głową – mogli skorzystać z taniego kredytu na pierwsze mieszkanie lub wybudowanego przez państwo mieszkania czynszowego na tani, konkurencyjny wynajem, być może korzystali z rządowych programów oszczędnościowych na cele mieszkaniowe albo wykorzystali uproszczone procedury budowlane i wybudowali swój pierwszy dom” – czytamy. Dziś, gdy coraz częściej wskazuje się na kulturowe czynniki określające chęć posiadania dzieci, wizja z programu PiS, nie gorsza od tych, które przedstawiają inne partie, wydaje się być jednak anachroniczna.

Postulaty wymienione w powyższym akapicie zostały już, przynajmniej w pewnym zakresie, wdrożone. Kłopot polega na tym, że nie przyniosły one efektu. Podobnie marzycielski charakter mają i dalsze fragmenty tekstu kończącego rozdział “Polska po 2031 roku”. Wizje mieszają się w nim z tym, jak Polska wygląda dziś. Wątki bezpieczeństwa indywidualnego przeplatają się z bezpieczeństwem publicznym, jednak dalej nie wiadomo, jak PiS chce naprawić polską demografię.

Jeśli chodzi o kwestię migracji program partii rządzącej mówi nam, że w tym zakresie państwo musi zachować suwerenność. Można jednak zrozumieć, że PiS jako jedyna z partii wprost mówi, że Polsce w obecnej sytuacji migranci zarobkowi są potrzebni. “Dzięki poprawie sytuacji gospodarczej za naszych rządów Polska z kraju, który był dostarczycielem siły roboczej dla bogatszych sąsiadów, stała się atrakcyjnym celem migracji zarobkowej. Będziemy jednak twardo walczyć z nadużyciami. Działania nieuczciwych pracodawców, którzy chcieliby sprowadzić więcej pracowników niż potrzebują, zablokujemy systemem kaucyjnym” – czytamy. 

Program partii podkreśla wyraźnie wartość życia ludzkiego i konieczność jego ochrony przed instrumentalizacją. “Uznajemy za niedopuszczalne zabijanie dzieci nienarodzonych, jednocześnie broniąc godności i zdrowia kobiet” – czytamy w programie. Stanowisko partii wobec procedury in vitro nie zostało wyartykułowane. 

Podsumowanie 

Podsumowanie powyższego przeglądu może być tylko jedno. Z wyjątkiem Bezpartyjnych Samorządowców żadna z partii startujących w wyborach nie zmierzyła się z wyzwaniem demograficznym, przed jakim stoi  Polska. Czy stało się tak dlatego, że politycy uważają dzietność za sprawę prywatną obywateli, czy dlatego, że brakuje im nowych pomysłów, trudno powiedzieć. Domyślnie można założyć, że niezależnie od tegom kto będzie rządził naszym krajem w najbliższych latach, możemy się spodziewać dalszej migracji o charakterze zarobkowym do Polski. To w tej chwili jedyny łatwo dostępny środek zapełniania luki ludzkiej, jaka pojawiła się w naszej gospodarce – produkcji i usługach – i która będzie przez kolejne lata tylko rosła. Pozostaje pytanie, czy zgadzamy się na wieloetniczną przyszłość Polski. Niestety politycy zdają się nie proponować nam czegokolwiek innego.  

OGLĄDAJ TAKŻE: