Choć brzmi to paradoksalnie, bo w naszym hospicjum śmierć jest codziennością, to moment odchodzenia i towarzyszenia podopiecznym w ostatnich chwilach życia – przytulenie kogoś, kogo kochamy, jest życiodajnym impulsem dla nas – mówi siostra Michaela Rak z Wilna w wywiadzie dla Afirmacji.
Testament
– W momentach rozstania, pożegnania, zawiera się także testament umierających. Testament kierowany do nas, którzy pozostajemy: „Naucz się żyć, nie popełniaj błędów, jakich nie potrafiłem uniknąć w moim życiu”. Pacjent stojący na granicy śmierci właściwie wartościuje życie. Docenia, co jest istotą, a co było tylko udawaniem. Chwila “tu i teraz” już się nie powtórzy. Gdy kogoś pominiemy, już może nigdy go nie spotkamy. Sytuacja, której teraz nie załatwię, bo nie mam czasu, może już nigdy się nie powtórzy… – kontynuuje zakonnica
S. Rak opowiada także o początkach ruchu hospicyjnego. – W hospicjum uczymy się, jak nie odtrącać, jak być uważnym, aby w sobie zawsze odnajdywać przestrzeń, by się otworzyć, zatrzymać. Te chwile, kiedy zauważę, dotknę, wysłucham, tak naprawdę mnie ożywiają – podkreśla.
Ramiona, które niosą
Cicely Saunders, która utworzyła misje hospicyjną, mówiła prosto: “Spójrz na człowieka. Wchodzisz w jego przestrzeń ciała, które choruje, gdzie najczęściej jest cierpienie i tu potrzebne jest środowisko medyczne, ale człowiek to także jego sytuacja społeczna, rodzinna. On sobie już nie radzi, ale nie radzą sobie też jego najbliżsi. Wejdź w tę przestrzeń i stań się takimi dłońmi, które podtrzymują, takimi ramionami, barkami, które biorą na siebie ten ciężar razem z chorym człowiekiem”.
Ale chory w hospicjum to także psychika i jego przestrzeń duchowa, religijna. I my jesteśmy posłani, żeby wejść w tę przestrzeń i powiedzieć – nie jesteś sam. Człowiek to całość. Ta misja jest tak ważna dla człowieczeństwa, dla rodzinności dla poczucia harmonii między nami – jest darem Pana Boga.
Obejrzyj także pierwszą część rozmowy z s. Michaelą Rak:
Zwycięstwo cywilizacji życia
Siostra Michaela w rozmowie z Janem Pospieszalskim mówi też o swoich doświadczeniach tworzenia hospicjum najpierw w Gorzowie Wielkopolskim, a potem na Litwie, w Wilnie. W pierwszej dekadzie XXI wieku, wchodząc w struktury UE, Litwa poddana była potężnej presji cywilizacji śmierci. Lobbyści eutanazyjni przygotowywali grunt dla wprowadzenia i przeforsowania w litewskim Seimasie nieludzkiego prawodawstwa.
– Na Litwie system komunistyczny trwał dłużej niż u nas i niestety pozostawił straszne rany – mówi siostra. – Tam nawet w języku litewskim nie było takiego słowa – „hospicjum”. Polska zakonnica opowiada, jak przecierała szlak dla instytucji hospicjów. Zapraszała do swojej placówki lekarzy, polityków, działaczy społecznych. Otwierała oczy i sumienia. To m.in. dzięki siostrze Michaeli w litewskim parlamencie zwolennicy eutanazji – cywilizacji śmierci, przegrali z kretesem.
Dziś, po latach, działa w Wilnie nie tylko hospicjum stacjonarne i hospicjum domowe dla dorosłych. Przy wsparciu ludzi dobrej woli, w olbrzymiej części Polaków, siostrze Michaeli, udało się zbudować także hospicjum dziecięce.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy Jana Pospieszalskiego z tą niezwykłą osobą. Pełne wzruszających momentów świadectwo s. Michaeli Rak to prawdziwa afirmacja cywilizacji miłości i życia: