Ziściły się słowa ks. Popiełuszki! Zobacz nowy film Holoubka o SB-kach

To tylko krótka scena, gdy do jednego z kościołów w Gdańsku wchodzi agent SB. Staje za filarem i słucha – tak jak inni – z zamkniętymi oczami. Mała scena, która pokazuje Kościół, o czym mówił ks. prof. Dominik Zamiatała, jako niesamowicie silną „opozycję moralną”. Ta scena w filmie „Doppelgänger. Sobowtór” jest tylko pozornie marginalna.

Doppelgänger. Sobowtór” w reż. Jana Holoubka to bardzo sprawnie skonstruowane, rasowe kino szpiegowskie. Czasem akcji są powojenne realia (1946 r.) oraz lata 70 i 80-te. Miejscem dwa odmienne światy oddzielone żelazną kurtyną.

Białe rękawiczki agenta SB ubrudzone krwią

I jest on – znający cztery języki obce, przystojny, pewny siebie i wychowany przez oficera wywiadu wojskowego – agent SB Hans (znakomity Jakub Gierszał). Pracujący dla radzieckich towarzyszy zdobywa informacje, które łamią życia polskich opozycjonistów. Scenarzysta Andrzej Gołda przydziela Hansowi intrygującą formę szpiegowskich działań – Hans przejmuje tożsamość innego człowieka i podając się do niego dociera do swoich ofiar. A to rozpocznie serię „pogrzebów w tej rodzinie” – jak to określa oficer prowadząca Hansa, grana z powodzeniem przez Katarzynę Herman. Komunistyczny reżim zawiązuje pętle na szyi nie tylko wolnościowej opozycji. Jak każdy terror, pożera również swoich wychowanków. Hans jest przecież tylko narzędziem, maszynką do zdobywania informacji, będących wyrokiem śmierci dla innych.

Obraz brutalności służb

Film jest poruszający na wielu płaszczyznach. Pokazuje brutalność komunistycznych służb, odradzanie się nadziei niepodległościowych w Polsce i świat zza kurtyny, gdzie można swobodnie pójść do kina na zakazanego w Polsce Jamesa Bonda. I choć na potrzeby filmowej formy potrzebne są tu pewne symbole, skróty, metafory i sceny, które traktować należy bardzo umownie, to jednak „Doppelgänger. Sobowtór” jest bardzo poruszającym i wiarygodnym obrazem brutalności, z jaką tłamszone były idee niepodległościowe w Polsce Ludowej. A one przecież rozkwitały niezwykle pięknie i silnie dzięki Kościołowi katolickiemu.

Światło sacrum, które rozświetliło mrok

Hans śledząc swoją ofiarę trafia na Mszę św. Choć akcja toczy się w Gdańsku, przez chwilę można poczuć się jak na Mszy za ojczyznę bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Podczas tych chwil, które budziły Polaków, stawały się impulsem do zmian i przede wszystkim do upominania się o wolność i prawdę. Stawiających na wartość i istotę jednostki. Prowadzący Mszę św. ksiądz zachęca wiernych by zamknęli oczy i pomyśleli o sobie, jako o jednostce z przypisaną nieodłącznie godnością. O jednostce wolnej. „Nigdy nie pozwólcie sobie tego odebrać” – mówi ksiądz. Hans przez ten jeden moment obcuje z sacrum, które uratowało wtedy nasz kraj. Z siłą, z którą nie miał szans wygrać. I w filmie Holoubka jak na dłoni widać, choć oczywiście nie było to wprost zamiarem twórców, że wypełniły się słowa błogosławionego Popiełuszki: „są więzienia systemów i ustrojów. Te więzienia nie tylko niszczą ciała, ale sięgają dalej, sięgają duszy, sięgają głęboko prawdziwej wolności”.

Sylwia Kołodyńska

CZYTAJ TAKŻE: Wojtyła inwigilowany, czyli przedpremierowa recenzja “Figuranta”