Proaborcyjne wystąpienie Donalda Tuska na Kongresie Kobiet z 9 października właściwie nie jest niczym niezwykłym. Za znacznie gorsze należałoby uznać przymuszanie polityków Koalicji Obywatelskiej do popierania aborcji w zamian za miejsca na listach wyborczych. Lider największej partii opozycyjnej postanowił wyznaczyć zupełnie nowe – dodajmy, że tragiczne – standardy nie tylko dla polskiej polityki, ale i polskich rodzin.
“Chciałbym zwrócić się z gorącym apelem do Polaków, do mężczyzn. To jest tak naprawdę coś bardzo smutnego i nas zawstydzającego, że w Polsce wciąż muszą odbywać się Kongresy Kobiet domagające się czasami absolutnie fundamentalnych praw” – mówił Donald Tusk. Niedwuznacznie porównał sytuację polskich kobiet do tych, które… żyją w Iranie czy też giną na Ukrainie z powodu agresji Putina. Padło budzące zażenowanie określnie “kieszonkowy ajatollah z Nowogrodzkiej” mające poniżyć Jarosława Kaczyńskiego.
Tusk niczym chorągiewka na wietrze
Oczywiście przemówienie, jakie wygłosił Tusk i nagroda jaką otrzymał na Kongresie były jego sukcesem, a równocześnie porażką zgromadzonych kobiet, które dały się uwieść politycznemu samcowi alfa, gotowemu dla władzy powiedzieć właściwie wszystko. Tak jak kiedyś pozował z rodziną przy stole zastawionym krucyfiksami i pobożnymi obrazkami, tak teraz równie chętnie weźmie na sztandary legalizację mordu prenatalnego.
Znacznie poważniejsza była jednak jego – jak już wspomniałem – sierpniowa deklaracja dotycząca składu list wyborczych Platformy Obywatelskiej. Uderza ona w sumienia ludzi i stanowi formacyjny walec dla znacznej części społeczeństwa.
“A więc: aborcja decyzją kobiety do 12. tygodnia. Ten zapis jest już sformułowany jednoznacznie w programie Platformy. Ktoś powie: »trochę długo to trwało, Platforma nie była w tym jakby jednorodna«. Ja w tych sprawach będę bezwzględnie egzekwował swoją pozycję w Platformie w czasie kształtowania list do parlamentu.
“Jeśli ja tutaj dzisiaj mówię, że my gwarantujemy kobietom podejmowanie tej decyzji, to nie będę chciał się później wstydzić, dlatego, że ktoś będzie reprezentował inne zdanie, będąc z naszych list. To macie zagwarantowane” – mówił Tusk w czasie wydarzenia Campus Polska Przyszłości.
Program czy ideologia?
Takiego sztywnego – deklaratywnego – powiązania programu politycznego i sumienia działaczy nie ma nawet w Lewicy, która przecież zawsze w najbardziej stanowczy sposób opowiadała się za aborcją. Politykę, poprzez jej medialny zasięg, trzeba dziś uznać za jedno z najważniejszych narzędzi formowania społecznej świadomości. Dlatego deklaracje Tuska są szczególnie niebezpieczne. Uczucia opozycyjnego elektoratu mogą być łatwo przekierowane w kierunku bezwzględnej zgodę na upowszechnienie dostępu do aborcji.
Jakie mogą być tego konsekwencje? Oto pięć punktów:
- Po pierwsze zostanie złamane wiele sumień ludzi, którzy z powodów innych niż poparcie dla aborcji woleliby głosować na opozycję, ale będą oni w pewien sposób “przymuszeni” do poparcia dla dzieciobójstwa. Oczywiście jest szansa, że któreś z opozycyjnych partii wyłamią się z aborcyjnego dyktatu i stanowisko Tuska nie będzie standardem. Jednak niebezpieczeństwo ujednolicenia programów pozostaje.
- Po drugie, złamane sumienia przełożą się w życiu społecznym na rzeczywistą, a nie tylko deklaratywną zgodę na wykonywanie aborcji, ponieważ decyzje polityczne kształtują nasze życiowe postawy. Człowiek chce być konsekwentnym w tym co myśli i robi.
- Po trzecie, deklaracja Tuska oznacza, że Platforma Obywatelska stała się realnie siłą antykonstytucyjną w Polsce, podważającą “fundamenty demokratycznego państwa”, jak czytamy w uzasadnieniu uznania ochrony życia nienarodzonych za prawo konstytucyjne. Chodzi o wyrok wydany jeszcze w latach 90. przez Trybunał Konstytucyjny kierowany przez prof. Andrzeja Zolla.
- Po czwarte, sztywne związanie sumień polityków PO ze sprawą aborcji, oznacza próbę stworzenia obozu opinii radykalnie antychrześcijańskiej w kraju, którego kultura, jej rusztowanie nośne, opiera się na religii i etyce chrześcijańskiej.
- Po piąte, Tusk uderza w polską demografię, otwiera mentalną furtkę takiemu rodzajowi świadomości, dla którego aborcja jest zabiegiem nie pociągającym żadnych konsekwencji moralnych, psychicznych i społecznych. Pojawienie się w społeczeństwie masowo kobiet, które aborcję przeprowadziły oznacza powstanie siły społecznej dążącej do możliwie szerokiego usprawiedliwienia ich czynów za pomocą prawa stanowionego.
Zabójcza ideologia
Prawdopodobnie do tych pięciu punktów można dopisać kolejne, istotne jest jednak by dziś wskazywać, że lider PO uległa radykalnej i niebezpiecznej ideologii polegającej na segregowaniu i dyskryminacji ludzi według arbitralnie wybranych cech, głosi wolność zabijania tych, których “opinia publiczna”, on sam i jego partia, uznają za “nieludzi”, a także wpuszcza truciznę duchową i psychiczną do życia polskich rodzin, a szczególnie, kobiet.
Tomasz Rowiński