Wychowanie czy seksualizacja? Normy obyczajowe jako najlepsza ochrona

Gdy zapraszany jestem na spotkania z młodzieżą, często rozmawiamy o obronie życia. Opowiadam o encyklikach Humanae Vitae i Evangelium Vitae, o nierozerwalności małżeństwa, o tym jak Dekalog, w tym przykazania: IV, VI i IX, definiowały rodzinę. O tym, jak normy moralne dot. rodziny, seksualności, płciowości i płodności, ukształtowały cywilizację europejską.

Przytaczam prace antropologów mówiące o tym, że właśnie gminy wczesnochrześcijańskie i tak pojmowana rodzina były w obyczajowym pejzażu grecko-rzymskiego świata, pełnego niesprawiedliwości, przemocy (w tym seksualnej) i uprzedmiotowienia kobiet, innowacyjnym projektem społecznym. Monogamiczne, wierne i dożywotnie małżeństwo, gwarantowało równość, godność i bezpieczeństwo kobiecie. Przez ujęcie w ryzy męskiej witalności seksualnej, skłaniało męża i ojca rodziny, do kształtowania charakteru, kierując jednocześnie jego energię na pracę, samodoskonalenie i twórczość. To wszystko dało dynamikę naszej cywilizacji.

Anegdota o Mojżeszu

Zwykle też, by podkreślić jak, ujęta w religijne normy seksualność, była ważna dla naszej kultury, opowiadałem anegdotę o Mojżeszu i Izraelitach na pustyni… 

Schodzi Mojżesz z góry Synaj i dźwiga dwie kamienne tablice. Na dole, niecierpliwie oczekuje go tłum Izraelitów. Widząc ich, Mojżesz, już z daleka woła: – Mam dwie wiadomości – dobrą i złą. Od której zacząć?

– Dawaj tę dobrą – wołają.

  • Utargowałem do dziesięciu!
  • Ufff! zareagowali żydzi z ulgą…  A ta zła? Po chwili wahania Mojżesz odpowiada:
  • Szóste zostaje…… 

Jeszcze dziesięć lat temu, młodzi łapali w lot i żywo reagowali śmiechem – Dziś robią głupie miny i rozglądają się niepewnie po sobie. Po prostu nie wiedzą o co chodzi, bo nie znają dekalogu i nie wiedzą czego dotyczy VI przykazanie.

Pokolenie ukształtowane przez smartfony i szeroko pasmowy internet, pokolenie memów i Tik- Toka, zaludniło uczelnie – ma prawa wyborcze, uznane jest za dojrzałe. Ale wielu z nich, zapewne nie wszyscy, ale znacząca część, ma istotny deficyt. 

No tak…. ktoś powie, – przecież Episkopat, po 89 roku, w imieniu osób wierzących, wynegocjował obecność katechezy w szkołach na wszystkich szczeblach nauczania, po 2 godziny w tygodniu. Ponadto, za czasów ministra Handtke, wprowadzono do szkół Wychowanie do Życia w Rodzinie, przekazujące wiedzę o rodzinie, seksualności, płciowości i płodności, zgodną z prawem naturalnym.  

Skąd te żale?

W roku 2019/20, na Wychowanie do życia w Rodzinie: w podstawówkach chodziło 65,%, a w liceach tylko 19 %. Z roku na rok, o 11% kurczy się grupa uczęszczających na zajęcia. W tym tempie, jak mówi jeden z nauczycieli, za 5 lat WDŻ ten przedmiot zniknie ze szkół.   

WDŻ od początku wystawiony był na wściekłe ataki seks-lewicy. Już sama nazwa wywołuje ich furię. Terminy: wychowanie, życie, rodzina, które dla nas oznaczają kształtowanie postaw dzieci w oparciu o sprawdzony system wartości, dla politycznych radykałów spod błyskawicy i sześciokolorowej flagi, oznacza utrwalanie stereotypów, patriarchalną dominacją, jednym słowem „Średniowiecze”. Ustawiczny hejt wobec WDŻ obliczony jest na obrzydzenie rodzicom i uczniom przedmiotu, wyeliminowanie i zastąpienie go edukacją seksualną typu “B” wg standardów WHO. (biologiczna, „techniczna” wiedza, pozbawiona aksjologi. Czyli masturbacja od najmłodszych lat, promocja antykoncepcji, nobilitacja homoseksualizmu, biseksualizmu i trans…, wczesna inicjacji seksualnej).

Niezależnie, trwa jawna, lub kamuflowana inwazja seks-edukatorów na polskie szkoły. Jednym z najczęściej podnoszonych zarzutów jest brak w programie „programów równościowych” wiedzy o seksie i profilaktyce.

To nieprawda. Obiektywne badania pokazują, że WDŻ spełnia znakomicie rolę profilaktyczną. Zapoznając młodzież z prawdziwymi informacjami o skutkach wczesnej inicjacji seksualnej, o konsekwencjach stosowania w okresie dojrzewania antykoncepcji, promując jednocześnie abstynencję seksualną, skutecznie chroni przed chorobami przenoszonymi drogą płciową i nieplanowaną ciążą.

Ostrzega też dzieci o zagrożeniach jakimi są pornografia, cyberprzemoc, sexting, czy pedofilia.

Skuteczność Wychowania do Życia w Rodzinie

Badania Eurostatu (2017) potwierdzają profilaktyczną rolę zajęć WDŻ. Wystarczy porównać jak wypada polska młodzież na tle rówieśników w innych krajach. Liczba ciąż na 1000 nastolatek w Wielkiej Brytanii wynosi 25,7, w Szwecji – 17.6, w Niemczech – 11, 8 a w Polsce – 10,92. Nie trzeba dodawać, że wszędzie tam obowiązuje model edukacji typu „B” (wg standardów WHO) 

Mimo to – większość dyrektorów i wychowawców szkół ma niechętny  stosunek do przedmiotu.  Spychają go na 7-8 godzinę lekcyjną, a są miejsca, gdzie WDŻ jest na zerówce, o godz 7:15, potem jest okienko, i dopiero kolejne lekcje.  Dyrektorzy i wychowawcy, często zniechęcają rodziców do tych, jak mówią „zbędnych dodatkowych lekcji”.

Problemem jest także kadra. Większość nauczycieli dobrze przygotowanych już nie naucza tego przedmiotu, bo w jednej szkole jest za mało godzin by wyrobić pensum. Żeby mieć pełen etat nauczyciel musiałby uczyć jednocześnie w 6-8 szkołach.  Bez poważnych zmian organizacyjnych i prawnych, które zagwarantują trwałe miejsce dla WDŻ w polskich szkołach, zniknie ostatnia zapora przed deprawacyjną kontrkulturą.  

Konsekwencje wyborów

Środowiska prorodzinne mają program „rewitalizacji” Wychowania do Życia w Rodzinie, ale prawicowy rząd woli przyjąć Krajowy Program Działań na rzecz Równego Traktowania i w Krajowym Programie Odbudowy zobowiązuje się Komisji Europejskiej do wprowadzenia gender mainstreaming w kulturze.  Bez jasnych decyzji resortu edukacji – naprawa, czyli uatrakcyjnienie i aktualizacja programu WDŻ jest nie możliwa. Konieczne warunki naprawy to: 1. wzmocnienie kadry, 2. szkolenia nauczycieli, 3. nowy podręcznik wyposażony w nowoczesne, atrakcyjne, multimedialne pomoce, 4. nadzór kuratoriów nad realizacją przedmiotu.

Wobec napastliwej gender propagandy, adresowanej także do najmłodszych, którą nasączona jest kultura (raczej antykultura) masowa, wobec erotyzacji, wręcz pornografizacji przestrzeni publicznej, wobec konsekwencji zdalnej edukacji, która zamykając dzieci przed komputerami jeszcze bardziej wystawiła je na seksualizujące treści z internetu, i w końcu wobec abdykacji rodziców z wychowania w sferze płciowości, seksualności, płodności, ostatnim bastionem normalności i promocji prawa naturalnego są zajęcia Wychowania do Życia w Rodzinie.

Afirmacja Extra. Wesprzyj nowy projekt autorów Afirmacji