Rodzina zjednoczona w adwentowym czuwaniu. Czym jest „Drzewo Jessego”?

W ostatnim czasie bardzo modne stały się kalendarze adwentowe. Można je spotkać m.in. na półkach supermarketów i galerii handlowych. Choć nazwa nawiązuje do okresu liturgicznego, często nie mają zbyt wiele wspólnego z wiarą i życiem duchowym. Wielu katolikom taka forma nie wystarcza. Oprócz uczęszczania na roraty, chcą oni  dobrze przygotować się do Świąt Bożego Narodzenia w swoich rodzinach. O jednej z takich inicjatyw opowiedzieli Anna i Ireneusz Plisiowie w rozmowie z portalem Aleteia.

Projekt „Drzewo Jessego”, bo o nim mowa, to forma przeżywania Adwentu, która polega na codziennym spotkaniu rodzinnym i wspólnym czytaniu Pisma Świętego. Obejmuje cały Adwent w przeciwieństwie do wielu kalendarzy adwentowych, uwzględniających jedynie dni od 1 grudnia. Rodzina Plisiów podkreśla, że w ten sposób już od pierwszego dnia Adwentu przeżywa ten czas w taki sposób, jak czynili to prorocy, czekając na Mesjasza. W tym celu przechodzi od tekstów wziętych ze Starego Testamentu do Nowego Testamentu.

“Drzewo Jessego”: Pomysł zza oceanu

Pan Ireneusz zaznacza, że „Drzewo Jessego” nie jest jego oryginalnym pomysłem. Wspomnienie o niej możemy znaleźć w Rytuale rodzinnym, w którym są zebrane różne chrześcijańskie tradycje przeżywania świąt w rodzinie. Dodatkowo inicjatywa cieszy się ogromną popularnością za oceanem.

– To właśnie stamtąd dowiedzieliśmy się o nim i zaczęliśmy je przeszczepiać na nasze polskie podwórko – mówi w rozmowie z portalem Aleteia.

Z kolei pani Anna opowiada o nazwie projektu, zaczerpniętej z Księgi Proroka Izajasza, gdzie przeczytamy: “Wyrośnie różdżka z pnia Jessego”.

– To proroctwo zapowiadające przyjście Chrystusa i bezpośrednio nawiązujące do Jego genealogii. Nawet w kościele Mariackim w części ołtarza Wita Stwosza można zobaczyć przedstawienie drzewa Jessego, w które niejako wplecione są postacie ze Starego Testamentu, a które możemy znaleźć w genealogii Jezusa. Ten obraz zachęca nas do włączenia się w przygotowanie własnego drzewka – wyznaje pani Anna.

Drzewo, ale nie choinka

Jak w praktyce wygląda „Drzewo Jessego”? Z odpowiedzią na to pytanie spieszy pan Ireneusz.

– Najlepiej jest wziąć gałązkę drzewa owocowego: gruszy, jabłoni, śliwy – sprawdzi się też forsycja – i włożyć ją do wazonu z wodą. Każdego dnia, po wspólnym czytaniu i modlitwie, można zawiesić na nim symbol, który odnosi nas do danego czytania.

Nie ulega wątpliwości, że taka forma przekazu doskonale trafia do dzieci, którym nierzadko trudno wytłumaczyć sens adwentowego oczekiwania. Widzą one, że z dnia na dzień na drzewku przybywa ornamentów. W pełnej krasie może stanowić niemałą niespodziankę na Boże Narodzenie. Warto jednak zaznaczyć, że nie jest ono choinką.

Poza wartością religijną, projekt niesie za sobą walory prorodzinne i jednoczy małżonków wraz z dziećmi we wspólnym spędzaniu czasu. Więcej informacji na ten temat można znaleźć na stronie internetowej drzewojessego.pl, stworzonej przez Annę i Ireneusza Plisiów.

Źródło: pl.aleteia.org

CZYTAJ TAKŻE: Wspólnotowość Kościoła tematem nowego programu duszpasterskiego Kościoła w Polsce

Afirmacja Extra. Wesprzyj nowy projekt autorów Afirmacji