Najlepszy sposób na… zemstę

Klasyczne interpretacje klasycznych dzieł wcale nie odzierają ich z uniwersalności przekazu. Nie trzeba na siłę uwspółcześniać kanonów literatury ubierając je we współczesne formy i odniesienia, by były one zrozumiałe tu i teraz. „Zemsta” Aleksandra Fredry w reż. Krzysztofa Jasińskiego w Teatrze im. S. Jaracza w Łodzi jest tego najlepszym przykładem.

184 lata. Tyle ma dziś tekst Aleksandra Fredry. Ale akcja rozgrywa się dopiero w XVII w. Dwa zwaśnione rody targane konfliktami muszą zmierzyć się ze sobą po raz kolejny – wszystkiemu winne są, a jakże, plany matrymonialne.

„Czy kolejne pokolenie Raptusiewiczów i Milczków weźmie sobie do serca finał, tak bardzo dziś wszystkim potrzebny? Komedia, która nigdy się nie starzeje, z pewnością ma jeszcze sporo do powiedzenia o współczesnym świecie” – reklamują swój spektakl jego twórcy. A wybrana przez nich droga interpretacji pokazała, że pytania o potrzebę zgody brzmią aktualnie, mimo że grane są ośmiozgłoskowcem trocheicznym (wiersz składający się z ośmiu sylab ze średniówką po czwartej sylabie). Mimo, że kostiumy i charakteryzacja aktorów nawiązują do epoki.

Jednak to co stanowi największą siłę łódzkiego przedstawienia to aktorzy, a w szczególności Bronisław Wrocławski. Francuski aktor Antoine Andre powiedział, że „absolutnym ideałem aktora to stać się klawiaturą, cudownie nastrojonym instrumentem, na którym swobodnie grałby autor”. Patrząc na przedstawienie można pokusić się o stwierdzenie, że Wrocławski spełnia wszystkie warunki by być „cudownie nastrojonym instrumentem” nie tylko reżysera Jasińskiego, który po 51 latach wrócił tym spektaklem do „Jaracza”, ale i samego Aleksandra Fredry.

Łódzki spektakl daje nam jeszcze jeden dowód na to, że kanon literatury lubi klasyczne interpretacje. Nie wiedzieć czemu, twórcy postanowili udźwiękowić spektakl muzyką płynącą z głośników. Choć charakter kompozycji mógłby pasować do dworskich zwyczajów naszych bohaterów, to jednak nagranie – niczym sztuczny ozdobnik spektaklu – mocno ingeruje w odbiór dzieła i pokazuje dosadnie, że dobra sztuka broni się sama. A tę polecamy!

CZYTAJ TAKŻE: Łódzki teatr jak gabinet dla transseksualistów?

Afirmacja Extra. Wesprzyj nowy projekt autorów Afirmacji