Do często używanej retoryki środowisk proaborcyjnych należy argument, że delegalizacja zabijania nienarodzonych dzieci tak naprawdę niczego nie zmieni i ten proceder będzie nadal trwał w „podziemiu”. Osobiście nie znoszę tego określenia, które kojarzy mi się z bohaterskimi czynami Polaków w trakcie niemieckiej i sowieckiej okupacji. Pozostając jednak w temacie aborcji, argument lewicy należy uznać za nietrafiony. Potwierdzają to m.in. dane z Teksasu po obaleniu ustawy Roe vs. Wade. Jak lewica kłamie w kwestii aborcji?
Jak wygląda to w praktyce? Dotychczas w Teksasie zabijano kilka tysięcy dzieci nienarodzonych miesięcznie. Natomiast po wejściu w życie ustawy podpisanej przez katolickiego gubernatora Grega Abbotta, całkowicie zakazującej zabijania nienarodzonych dzieci z wyjątkiem ratowania życia matki, wykonano zaledwie 1 aborcję. Oprócz tego, 67 przypadków miało miejsce w okresie trzech dni, kiedy sąd tymczasowo podważył prawo chroniące życie. Powyższe dane pochodzą z publikacji Teksańskiej Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej, która zbadała spadek liczby mordów prenatalnych od czasu wejścia w życia prawa chroniącego życie.
Sukces przepisów pro-life
W lipcu 2022, czyli w pierwszym miesiącu, w którym przestał obowiązywać precedens w sprawie Roe vs. Wade, liczba tzw. aborcji wyniosła 68. Dla porównania, w analogicznym okresie, a zatem w lipcu 2021 roku, odnotowano 4879 zabójstw na dzieciach nienarodzonych. Co istotne, z obecnej liczby 68 aborcji, tylko jedna została dokonana z powołaniem się na wyjątek dla ratowania życia matki.
– Pozostałe 67 biznes aborcyjny popełnił prawdopodobnie w momencie, gdy liberalny sędzia z hrabstwa Harris próbował zablokować ochronę ludzkiego życia i zatrzymał realizację prawa na 3 dni – podkreślił portal LifeNews.
Sytuację skomentowała również Rebecca Parma z organizacji Texas Right to Life. Jej zdaniem dane z lipca pokazują sukces wprowadzonych niedawno przepisów pro-life.
– W stanie Teksas nie ma już legalnej aborcji selektywnej, a życie ratuje się na niespotykanym dotąd poziomie. Jednak cały czas musimy zachowywać czujność. Przemysł aborcyjny wykorzysta każdą możliwą okazję, legalną lub nie, do dalszego prowadzenia wojny przeciwko nienarodzonym dzieciom – oceniła działaczka na rzecz obrony życia.
CZYTAJ TAKŻE: 32 tys. dzieci ocalonych od śmierci. Wstępny bilans obalenia Roe v. Wade
Skandaliczna reakcja lewicy
To wszystko jest możliwe za sprawą unieważnienia wyroku Sądu Najwyższego USA w sprawie Roe przeciwko Wade z 1973 roku, który doprowadził do legalizacji aborcji na życzenie w USA. W 1992 roku zapadł natomiast wyrok w sprawie Planned Parenthood przeciwko Casey, potwierdzający i umacniający te regulacje. W czerwcu Sąd Najwyższy podjął decyzję o wycofaniu precedensu. Olbrzymie znacznie miał fakt, że większość sędziów stanowią konserwatyści, mianowani m.in. przez Donalda Trumpa. Pojawiła się zatem niepowtarzalna okazja, aby zapewnić lepszą ochronę życia nienarodzonych dzieci w USA. Na szczęście została ona wykorzystana.
Taki rozwój zdarzeń doprowadził do szału proaborcyjnych radykalistów w Stanach Zjednoczonych. W mediach wielokrotnie pojawiały się informacje o zastraszaniu ludzi i dewastacjach budynków kościelnych. Proaborcyjni działacze w wulgarny sposób protestowali również przed siedzibą Sądu Najwyższego. Ich agresywne zachowanie zszokowało opinię publiczną w USA.
Przykładów skandalicznego zachowania skrajnie lewicowych aktywistów było wiele. W Madison w stanie Wisconsin jeden z nich rzucił koktajl Mołotowa w okno biura organizacji obrońców życia Wisconsin Family Action. Straty materialne były duże, na szczęście nikt nie ucierpiał. Na ścianie budynku zostawiono jednak napis sugerujący, że ataki na ludzi są kwestią czasu: „Jeśli aborcja nie jest bezpieczna, wy także nie jesteście”. Podobnie niepokojące zdarzenie miało miejsce w Teksasie oraz w innych stanach. Atakowano również kościoły oraz osoby modlące się przy nich.
Sytuacja wygląda znajomo
Wulgaryzm i agresja radykalnej lewicy dowodzą, że te środowiska nie potrafią znieść własnej porażki. Kolejnym wnioskiem, który się nasuwa, jest stwierdzenie, że środowiska proaborcyjne nie cofną się przed niczym, aby dopiąć swego. Czytając o wydarzeniach z USA, od razu skojarzyłem je ze scenami, do których dochodziło w Polsce jesienią 2020 roku. Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, stwierdzającego niezgodność aborcji eugenicznej z Konstytucją RP lewica wpadła w prawdziwą furię. Na organizowanych wówczas „strajkach kobiet” dochodziło do licznych profanacji kościołów i atakowania katolików. W tym kontekście obrazki z USA mogą wydawać nam się znajome. Opisywane działania nie przeszkodziły jednak w zwiększeniu ochrony życia w Polsce. Podobnie stało się w Stanach Zjednoczonych. Oby był to początek pewnego trendu służącego cywilizacji życia i miłości, który dotrze również do innych krajów.