S.O.S. dla Ziemi Świętej. Pomoc dla chrześcijan

Artykuł przygotowało Biuro Prasowe PKWP

Mijały miesiące, a oni pozostawali bez pracy. Ruch turystyczny zamarł. Ich sklepy zamieniły się w magazyny. Wytwarzane przez nich figurki, szopki i ozdoby zdążył pokryć kurz. Pytania o to, czy nie czas wyjechać, przerwało potężne zamówienie z Polski. Chrześcijanie w Betlejem przetrwali najgorszy czas. Ich liczba wciąż jednak maleje. By temu zapobiec PKWP kontynuuje kampanię S.O.S. dla Ziemi Świętej.

Polskie napisy na sklepie już mówią wiele o jego właścicielu. Na ulicach Betlejem hasło „Roni kocha Polskę i Polaków” od razu rzuca się w oczy. Brzmi jak zaproszenie. Pielgrzymi, którzy z niego skorzystają, stają przed szansą, by zamienić kilka słów po polsku z kimś, kto sam o sobie mówi: „dumny katolik, dumny Palestyńczyk”.

Wyroby do Polski

Roni Tabash od lat współpracuje z Papieskim Stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Jego figurki, różańce, krzyże z drewna oliwnego trafiły już do wielu polskich domów. Co najważniejsze, trafiały tam również wtedy, gdy w Betlejem nie było pielgrzymów. Sklep pozostawał pusty przez lockdown. Chrześcijanie, którzy tutaj żyją, zastanawiali się, czy nie czas wyjechać. I wtedy odezwała się Polska.

„Otrzymałem prośbę o dużą liczbę figurek z drewna oliwnego i różańców od ks. Waldemara Cisło” – mówi Roni. Wyjaśnia, że w realizację zamówienia włączonych zostało 30 rodzin. Na chwilę mogli odetchnąć z ulgą. Wreszcie mieli pracę. Mogli zarabiać na swoje utrzymanie. Być może wielu zrezygnowało z ucieczki.

„Z Polski do Betlejem poszło w tym roku rekordowe zamówienie” – zaznacza ks. Paweł Antosiak z PKWP, który zajmuje się kampanią S.O.S. dla Ziemi Świętej. Podkreśla, że jej celem jest wsparcie chrześcijan, których w tamtym regionie jest coraz mniej. „Chcieliśmy dać im impuls do pozostania w Betlejem, pokazać, że nie są sami” – dodaje.

Chrześcijanie w Ziemi Świętej

Chrześcijanie w Ziemi Świętej żyją głównie z turystyki. Ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej PKWP, który odwiedził ich na początku Adwentu, zauważa, że – obok Tabashów – pomocą Stowarzyszenia objęty jest także sklep rodziny Bannoura. Wokół każdej takiej działalności gromadzą się dziesiątki, a nawet setki chrześcijan. Poszczególne rodziny przygotowują tylko wybrane, pojedyncze figurki czy różańce.

Chrześcijanie w Betlejem mówią, że są „żywymi kamieniami”. Ks. prof. Waldemar Cisło pytany, dlaczego tak ważna jest ich obecność w Ziemi Świętej, wskazuje na ich ogromne zaangażowanie na rzecz pokoju.

„Prowadzą szkoły, a wiemy, że szkoła to największy kapitał, jaki rodzice mogą zafundować swoim dzieciom. Gdy w Iraku czy Syrii były wypędzenia ludności, to nie było pytań o lepsze warunki zamieszkania w obozach dla uchodźców; nie było pytań: +kiedy kontenery zastąpią namioty?+, ale były pytania, czy dzieci nie zostaną kolejny rok bez szkoły” – zaznacza dyrektor sekcji polskiej PKWP.

Wykładowca UKSW nie ma wątpliwości, że Ziemia Święta potrzebuje chrześcijan. To oni, gdy rośnie napięcie między Izraelem i Palestyną, potrafili wyjść z inicjatywą zorganizowania w kościołach spotkań obu grup, by uspokoić emocje. Do szkół, jakie prowadzą wierzący w Chrystusa, uczęszczają również dzieci muzułmanów. Mają szansę poznać, czym jest szacunek do drugiego i tolerancja. Jednocześnie chrześcijanie są grupą religijną, jaka szczególnie pochyla się nad potrzebującymi. Utrzymują sierocińce czy szpitale, opiekują się niepełnosprawnymi.

„Wciąż mamy obawy, że ta ziemska ojczyzna Chrystusa może pozostać bez chrześcijan” – wyjaśnia ks. prof. Cisło. Zachęca, by włączyć się w akcję S.O.S. dla Ziemi Świętej. Poprzez zakup produktów z drewna oliwnego (WIĘCEJ: https://pkwp.org/sklep?category=10), dajemy pracę tym, którzy stają się siewcami nadziei w regionie naznaczonym przemocą.

Afirmacja Extra. Wesprzyj nowy projekt autorów Afirmacji