Nowoczesne trendy w wychowaniu mówią konieczności poważnego traktowania dzieci. To zabawne, bo to żadna nowoczesność, a powrót do tradycji, w której dzieci musiały szybko uczyć się odpowiedzialności i konsekwencji swoich czynów. „Bajki znad Wisły” Maryli Ścibor Marchockiej przypominają, że dzieci ponoszą również konsekwencje swoich czynów w sferze… duchowej! I że one też pracują na swoje zbawienie. O tym m.in. jest ten niecodzienny tomik bajek, której bohaterem jest także Jezus.
W opowiadaniu „Chata z lipy” pracowity wiejski chłopak uratował od utonięcia dziewczynkę. Odtąd Jędrek i Anusia byli nierozłączni. Oboje byli sierotami. Chodzili razem na pole pracować na kawałek chleba dla siebie. Gdy dorośli i postanowili się pobrać, mieszkańcy zebrali dla sierot posag. Brakowało tylko pomysłu na to, jak zbudować dla nich dom. Pomógł tajemniczy cieśla, a do budowy domu, wystarczyła mu tylko jedna lipa. Cieśla wcześniej pojawił się na ślubie pary. Wtedy też, „ilekroć kobiety sięgnęły do cebrów z wodą – czerpały wino, czerwone i cierpkie, krzepiące i przynoszące radość. Ilekroć łamali chleb – przybywało go”…
Hartowanie ducha – dosłownie
To tylko jedno z opowiadań Maryli Ścibor Marchockiej, w której w życiu bohaterów pojawił się Jezus. W bardzo prostym życiu w wiejskich warunkach, gdzie dzieci pracowały, doceniały każdy kawałek chleba i ciepłe dłonie matki. A każdy błąd, który popełniły stawał się dla nich ogromną nauką, która wyłącznie wzmacniała ich kształtujący się charakter i hart ducha. I to dosłownie ducha.
„Przecież poprzez wieki przekazywana była wiara, mądrość, ewangeliczna i biblijna, przetłumaczona „na chłopski rozum” by stała się bliższa, łatwiej przyswajalna. Tak była kształtowana moralność nakazująca miłosierdzie wobec bliźniego, gościnność wobec wędrowców, szacunek wobec siwych głów. Odbiegliśmy daleko – czas więc może przypomnieć te klechdy, bajki, baśnie, bajania” – pisze we wstępie Maryla Ścibor Marchocka.
Zabawa w świętych i Jezusa
W twórczości autorki uderza odwaga i zwinność w opowiadaniu o trudnych prawdach i mądrościach płynących z nauczania Jezusa Chrystusa. W bajce „Jak Pan Jezus i Piotr przeprawiali się przez rzekę” ginie przewoźnik. Tragedia – pomyśleć można w pierwszej chwili. Ale to Jezus przedziurawił łódź przewoźnika, by ten zginął. Dlaczego to zrobił? Czy śmierć może być… dobra? Żeby to zrozumieć trzeba mieć albo ugruntowaną wiarę w dojrzałym, dorosłym życiu, albo mądrą bajkę w dzieciństwie, czy młodości. „Bajki znad Wisły” to są właśnie te mądre bajki. A Jezus może być ich bohaterem, tak samo, jak postacie biblijne mogły być niegdyś lalkarskimi motywami. Przecież pierwszymi zabawkami dla dzieci w naszej kulturze były strugane w drewnie figurki świętych właśnie…