Cywilizacje rodzą się i upadają (to samo grozi też naszej!). Żyjemy w jakiejś określonej cywilizacji. Ta nasza cywilizacja ma swoją nazwę i skomplikowany system idei leżący u jej podłoża, różniący ją od innych. To cywilizacja judeochrześcijańska. Jest cywilizacją bardzo żywotną na tle historii świata i należy już do historycznych gigantów. Wkład chrześcijaństwa w rozwój Europy to nie tylko etyka. Chrześcijaństwo to nie politura Europy, to jej życiodajny kod DNA. To ono stworzyło naszą cywilizację w prawie wszystkich jej wymiarach. Dalekosiężne skutki tego faktu są widoczne w obszarach, które niewiele mają wspólnego z samą religią, jak ekonomia, technologia czy prawa człowieka. Słusznie mówi się o trzech filarach Europy, ale nawet grecka demokracja/filozofia i rzymskie prawo to schrystianizowana demokracja i schrystianizowane prawo. Porozmawiajmy więc o wielkiej syntezie idei i… konkretach. W ten sposób pokonajmy ignorancję.
Nie, nie chodzi tylko o to, że chrześcijaństwo wyrosłe i czerpiące z judaizmu jest (a coraz częściej było) dominującą religią na kontynencie europejskim. …i że siłą rzeczy odcisnęło tu swój ślad. Widzimy ten ślad przecież w katedrach, w manuskryptach i inkunabułach (pierwsze druki), malarstwie, rzeźbie, kompozycjach muzycznych, czyli w sztuce. Nic tu odkrywczego, to wie prawie każdy. Chrześcijańska jest Notre Dame, „Mesjasz” Haendel’a, „Zwiastowanie” Leonarda da Vinci, „Madonny…” Rafaela, Arrasy Wawelskie obejmują serię biblijna, nawet berła czy korony monarchów pewnie większości dynastii europejskich zdobiono kiedyś krzyżem.
Rzecz w tym, że niewielu współczesnych mieszkańców Europy jednak wie, że chrześcijaństwo oparte na żydowskim dekalogu wręcz stworzyło naszą cywilizację w jej prawie wszystkich wymiarach, czego dalekosiężne skutki są widoczne w obszarach, które niewiele mają wspólnego z samą religią, jak ekonomia, technologia czy prawa człowieka. Ekonomia? Technologia? Tak. Chrześcijaństwo to nie politura Europy, to jej życiodajny kod DNA, sterujący głównymi procesami życiowymi i tkankami tego kontynentu. Pacjent, który wyrywa sobie żyły, nie będzie żył. To pewne i samobójcze. Rugowanie chrześcijaństwa i wywodzącej się z niego etyki jest więc niebezpieczne. Podczas niedawnego szkolenia, które prowadziłam, zdałam sobie sprawę, jak wielka jest ignorancja w tym temacie. Samo wzmiankowanie chrześcijaństwa wywołało oburzenie i zarzuty o brak profesjonalizmu. Żeby jednak dobro naszej cywilizacji docenić, należy użyć miary cywilizacyjnej, a nie partykularnych i aspektowych z perspektywy historii punktów widzenia. Trzeba tę cywilizację porównać z innymi cywilizacjami, a rzadko ktoś w ogóle do tego się przymierza.
„Cywilizacja to według amerykańskiego politologa [Samuela Huntingtona] najwyższy stopień ugrupowania ludzi i najszersza zarazem płaszczyzna kulturowej tożsamości – wyżej jest tylko ludzkość jako pojęcie pozwalające odróżnić człowieka od innych gatunków istot żyjących” – pisze Dorota Miłoszewska.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: USA jest wciąż chrześcijańskim krajem? Znamy skład religijny Kongresu
Trzy filary bez jednego. Równowaga, która łatwo się chwieje
Mówi się, że prawo europejskie jest oparte na prawie rzymskim. To prawda, ale nawet tu trzeba rzetelnie stwierdzić, że to schrystianizowane prawo rzymskie poszerzające znacznie krąg praw obywatelskich do ich współczesnego rozumienia. Mówi się także, że Europa oparta jest także na greckiej filozofii. To prawda, ale grecka filozofia stawiała jednak tylko podstawowe pytania, nie eksplorując wielu intelektualnych możliwości, a państwowy panteizm starożytnej Grecji, podobnie jak religijny ustrój starożytnego Rzymu skutecznie blokowały intelektualne poszukiwania, o czym boleśnie przekonał się Sokrates zabity na podstawie oskarżenia o szerzenie ateizmu. A trzeci filar współczesnej Europy? Chrześcijańska moralność to nie jest kwiatek do europejskiego kożucha (choć, jak wspominałam i o czym dalej, wkład chrześcijaństwa w rozwój Europy daleko wykracza poza rewolucyjną etykę). To niewolnictwo, jako podstawa ustroju i ekonomii starożytnego Rzymu prawdopodobnie sprawiło np. że Grekom i Rzymianom, którzy znali wszak tłok parowy, nie opłacało się inwestować w rozwój tej technologii, choć chętnie inwestowali np. w machiny wojenne. Niewolnicy byli po prostu tańsi. W użyciu były różne proste automaty, zegary wodne, możliwe było także otwieranie parą wodną ciężkich wrót świątynnych (wynalazek Herona z Aleksandrii, film do obejrzenia TU). Wyobrażacie sobie Państwo, jak wyglądałby rozwój Europy i całego Zachodu, gdyby rewolucja przemysłowa oparta na ekspansji maszyny parowej dokonała się nie 250 lat temu, ale 2000 lat temu? Czy gdyby nie chrześcijaństwo, które wyrugowało system niewolnictwa, ta przemiana technologiczna mogłaby się w ogóle dokonać?
Te trzy filary Europy (grecka demokracja/filozofia, rzymskie prawo i chrześcijańska etyka) są z pewnością wielkim uproszczeniem, znacznie bardziej złożonych i szerszych procesów historycznych, bo i Grekom i Rzymianom i chrześcijaństwu zawdzięczamy znacznie więcej. Taki skrót myślowy jednak powinien pomóc przynajmniej w zapamiętaniu tych trzech filarów Europy. Okazuje się jednak, że nawet ta prosta mnemotechnika skutkuje wygumkowywaniem tego trzeciego fundamentu. Niesłusznie patrzymy też na chrześcijaństwo tylko z perspektywy błędów i wypaczeń, które, czego nie chcemy ukryć, miały miejsce, ale z którymi chrześcijaństwo uwikłane w zależności polityczne w większości sobie poradziło. Słusznie powiedział Jan Paweł II, że demokracja bez wartości przeradza się w mniej lub bardziej zakamuflowany totalitaryzm, o czym wiedzieli już co nieco także Grecy, znający przecież ustrój oligarchii i tyranii, bo demokracja grecka była krucha i trwała właściwie tylko z przerwami około 150 lat. Wykluczeni z niej byli niewolnicy i kobiety, czy cudzoziemcy. Nawet więc współczesna demokracja jest schrystianizowaną demokracją. Rzymskie prawo rozróżniało ludzi wolnych, półwolnych i niewolników, w greckiej oligarchii o mocy politycznej decydował np. stan posiadania. Po reformach Solona społeczeństwo Aten zostało podzielone na 4 klasy, ale tylko najbogatsi mieli prawo zostać urzędnikami. W Rzymie plebejusze, czyli zdecydowana większość społeczeństwa rzymskiego nie miała pełni praw obywatelskich. Owszem w czasach kulturowej dominacji chrześcijaństwa znano system lenny, istnieli chłopi feudalni, czy wyzysk robotników we wczesnym kapitalizmie, ale to chrześcijaństwo zniosło podstawową i systemowa barierę dla współczesnego rozumienia praw człowieka, którą był brak indywidualnie pojmowanej godności każdego człowieka (chrześcijański personalizm). Takiej koncepcji nie znały np. wschodnie kultury kolektywistyczne, a tylko aspektowo znały kultury antyczne. Wreszcie to chrześcijaństwo uratowało i twórczo przetworzyło i udoskonaliło dziedzictwo wypracowane w starożytnej Grecji i Rzymie. Według doktryny Feliksa Konecznego, zarówno racjonalne dążenie do poznania prawdy wywodzące się z tradycji greckiej, jak i prawo rzymskie zostały wręcz przekształcone i ugruntowane przez chrześcijańską etykę.
Mogło być inaczej. To nie jedyna cywilizacja, jaką znamy
Żyjemy w cywilizacji zachodniej, czyli jakiej? Zwana jest także cywilizacja zachodnioeuropejską (wg Spenglera), euroatlantycką, Zachodem, cywilizacją łacińską (według Konecznego) lub sięgając do jej duchowych i etycznych źródeł, judeochrześcijańską. Benedykt XVI nazywał ją cywilizacją szczęśliwych syntez, których strzegła przez wieki:
- wiary j rozumu,
- prawdy i wolności,
- dobra i piękna.
Obecnie są zastępowane one fałszywymi dychotomiami – przeciwstawiając wiary rozumowi, prawdę wolności, piękno dobru – tłumaczy prof. Grzegorz Kucharczyk korzenie „Christianitas”.
Feliks Koneczny wyliczał 22 historyczne cywilizacje: chińską, egipską, bramińską, żydowską, babilońską, irańską, syryjską, tybetańską, punicką, sumeryjską, egejską, numidyjską (berberską), turańską, spartańską, attycką, (ateńską), hellenistyczną, rzymską, bizantyńską, łacińską, arabską, a ponadto cywilizacje Inków i Azteków, z których większość powstała i zanikła w starożytności. Cywilizacje bowiem rodzą się i upadają. Naszej grozi to samo. Z kolei Samuel Huntington wymienia cywilizację zachodnią, prawosławną, latynoamerykańską, islamską, afrykańską, hinduistyczną, buddyjską, chińską, japońską.
Ukryta siła i mankamenty naszej cywilizacji
Mimo, że cywilizacja judeochrześcijańska, chociaż nie jest cywilizacją sakralną, wiąże się według Konecznego z supremacją sił duchowych, które są ujęte we wszystkich jej aspektach, nawet polityka opiera się na standardach moralnych. Wymusza to autonomię i samosterowność. Na przykład cywilizacja bizantyjska, charakteryzująca się dominacją polityki nad światem religii i kultu, z przerośniętym aparatem państwowym i wszędobylską kontrolą (dominacja mechanizmu nad społecznym organizmem) powodowała niedorozwój społeczeństwa, upadek nauki, sztuki i literatury. Tylko cywilizacja łacińska wyemancypowała także rodzinę i jednostkę z systemu rodowego, czy systemu władzy politycznej. Docenia system formułowania wiedzy a posteriori (oparty na doświadczeniu, na sprawdzonych faktach a nie wstępnych założeniach, zdrową równowagę prawa prywatnego i publicznego, stawia na organizm społeczny, a nie wiążący ją i ograniczający mechanizm). Te filary naszej cywilizacji świadczą o jej żywotności i ogólnoświatowym sukcesie – pisze Józef Kossecki – kontynuator dzieła Feliksa Konecznego w swoim dziele „Podstawy nowoczesnej nauki porównawczej o cywilizacjach (socjologia porównawcza cywilizacji)”. Cywilizacja nasza ma jednak pewien ukryty mankament: jest systemem otwartym, inkorporującym z zewnątrz i wewnątrz różne elementy, opartym na wzajemnym zaufaniu. Taka wolność wyboru bez koniecznej odpowiedzialności (absolutyzacja wolności przy umniejszaniu odpowiedzialności) może doprowadzić do zagłady naszej cywilizacji. Nadal wymaga ona zakotwiczenia w faktach i samo reformowania się. Dogmatyzm ideowy lub raczej pseudoideowy współczesnych ideologii – jak np. ruchu social justice – może doprowadzić do podkopania fundamentów naszej cywilizacji i jej upadku. Józef Kossecki pisze więc o autonomicznym systemie sterowania społecznego opartym na dominacji etyki, który wyróżnia cywilizację łacińską. Jeśli tego zabraknie, runie wszystko. „Zasadnicze dla procesów sterowania społecznego znaczenie ma działalność wychowawcza, nie zaś represyjna. (…) W społeczeństwie, które swą organizację opiera na tym systemie sterowania, normy prawne nie muszą być zbytnio rozbudowywane, a biurokracja może być sprowadzona do niezbędnego minimum. Państwo opiera się tu przede wszystkim na społeczeństwie i jego etyce, nie zaś na samej biurokracji. (…) W psychice członków społeczeństw o cywilizacji łacińskiej występuje przekonanie o nadrzędności etyki autonomicznej nad prawem i innymi rodzajami norm społecznych. Łączy się z tym poczucie obowiązku wobec siebie i innych. Cywilizacja łacińska wymaga od ludzi wysiłku – przede wszystkim pracy nad sobą i dobrowolnego wypełniania przyjętych na siebie, lub wynikających z norm etycznych, obowiązków, a także stałego wysiłku zmierzającego do poznania prawdy” (s. 166). Kossecki podsumowuje także swoje dzieło zdaniem Konecznego: „nie można być cywilizowanym na dwa sposoby” (s. 167) – wytyczając wąską ścieżkę dla oportunistów i zwolenników symetryzmu. Jak widać, gro procesów budowania naszej cywilizacji dokonuje się przez rodzinę.
Konkrety. Co wniosło chrześcijaństwo w rozwój Europy?
Prof. Grzegorz Kucharczyk we wspomnianym powyżej wykładzie przywołuje przemówienie Jana Pawła II w 1988 r. w Parlamencie Europejskim
na temat kulturotwórczej roli chrześcijaństwa i tego, co chrześcijaństwo dało Europie:
- pojęcie osoby, niezbywalnej godności każdej osoby ludzkiej,
- poznanie naukowe, demitologizację świata, przyrody, natury poddając ją poznaniu i rozumowi ludzkiemu; dowartościowanie rozumu, ale był to jednocześnie recta ratio czyli rozum prawy, pokierowany nie tylko prawdą, dobrem i pięknem (jak w starożytności), ale otwarty na transcendencję i wyższe prawo; ta starożytna zasada, rozwinięta w średniowieczu, w nowożytności została zredukowana tylko do naturalnych władz rozumu; z drugiej strony np. Rzymianie byli fenomenalnymi budowniczymi, ale jednocześnie w rozwoju nauki bazowali na ingerencji bogów, których, dziś powiedzielibyśmy, mnożyli, w zależności od potrzeb,
- antyutopijny mechanizm wbudowany w chrześcijaństwo wynika z faktu, że Królestwo Boże nie może być w pełni osiągnięte na tym świecie, a np. marksizm czy neomarksizm są próbą zbudowania raju na ziemi i buntem przeciwko zastanym wartościom,
- autonomia władzy świeckiej i duchownej – sacrum i profanum, teoria 2 mieczy („Oddajcie cesarzowi co cesarskie, Bogu co boskie”) – ta zasada rozdziału państwa i Kościoła nie była znana w starożytności, kult był upolityczniony; chociaż cała koncepcja docierała się przez wieki (spór papiestwa z cesarstwem) w cywilizacji łacińskiej, odmiennie niż np. w cywilizacji bizantyjskiej władza świecka jest oddzielona od duchownej (np. zręby państwa teokratycznego stworzonego przez Kalwina szybko zostały zastąpione współpracą między Kościołem a władzą świecką za Teodora Bezy; prymas u schyłku I Rzeczpospolitej był interrexem i jako taki miał przejściowo uprawnienia polityczne do czasu wyboru króla, król Polski, odwrotnie niż w Bizancjum, nie był zwierzchnikiem kościoła i nie wyznaczał jego zasadniczego kształtu).
Doktor Włodzimierz Tasak, historyk i teolog, odnosząc się do wkładu samej tylko Reformacji w dziedzictwo europejskie dodaje jeszcze i wymienia (wykład „Z pokolenia w pokolenie – dziedzictwo Reformacji”):
- rozwój języków narodowych i świadomości narodowej (tłumaczenia Biblii na języki narodowe),
- wkład w rozwój ekonomii – kapitalizmu, bankowości, trud ziemski odłączono od wiecznej zapłaty (do Genewy za zachętą Kalwina przybyli przedsiębiorczy imigranci; Kalwin zdjął z pieniędzy odium grzeszność; rozwinęła się bogata etyka pracy, praca miała potwierdzać fakt bycia zbawionym, a nie być kryterium zbawienia, pracowano dla Boga; żebractwo, próżniactwo nawet pod pozorem pobożności było naganne; pracowitość w połączeniu z oszczędnością skutkowała gromadzeniem kapitału, który inwestowano, a z czego wynika ówczesny rozkwit krajów protestanckich; bogacze uważali za swój obowiązek pomnażanie bogactwa i dobroczynność; w tym samym czasie polscy magnaci brak pracy uważali za przywilej i trwonili majątek na dobra luksusowe),
- wkład w rozwój edukacji – w średniowiecznej Europie dość dobrze funkcjonowały uniwersytety, ale zupełnie nie było systemu szkolnictwa niższego, powszechnego, nie widziano wręcz takiej potrzeby; Luter sam zachęcał do zakładania wszędzie szkół, także dla dziewcząt, aby badano i czytano Pismo Św; w Genewie za Kalwina powstał pierwszy system edukacji powszechnej potem rozwijany przez Teodora Bezę,
- wkład w rozwój polityki – demokracja parlamentarna została rozszerzona na wszystkie stany, nie tylko szlachtę czy magnaterię (Anglia, Szwajcaria); choć w XVI to Polska miała najnowocześniejszy ustrój ograniczenia demokracji szlacheckiej, sprawiło to, że przerodziła się ona w anarchię; w Anglii dzięki tamtejszemu ustrojowi doszło do ograniczenia biurokracji, lepszego zarządzania i generowania oszczędności (w tym czasie katolicka Hiszpania kilkukrotnie bankrutowała pomimo dostaw złota z Nowego Świata),
- wkład w rozwój kultury – złamanie monopolu myślenia obu stronom, to jest katolickiej i protestanckiej, ale także samej Europie – wyszło na dobre; np. szkolnictwo jezuickie musiało konkurować w Polsce z systemem edukacji protestanckiej, co znacznie podniosło jego jakość; gdy zabrakło tej zdrowej konkurencji szkoły jezuickie popadły w ruinę i Józef Wybicki, autor hymnu polskiego, pisze w swoich pamiętnikach o utrwalaniu tu „powszechnej ciemnoty”, o zakazie myślenia („myśleć nie uczono, a nawet zakazywano”), braku nauczania historii, geografii, czy matematyki kosztem „Alwara” (podręcznik łaciny).
Tak więc na Zachodzie – nawet spory w ramach samego chrześcijaństwa okazały się bardzo płodne. Reformacja była rodzajem rewolucji, która stała się jednym z budowniczych naszej cywilizacji – podsumowuje jej wkład dr Tasak.
A co z rodziną?
Do tej listy należałoby jeszcze dodać wkład w podniesienie godności dziecka czy kobiety, które w kulturach starożytnych były traktowane jako „niższego sortu”. Ojciec rodziny w Rzymie miał prawo dziecko zabić, porzucić, a nawet sprzedać. Do pewnego okresu funkcjonowało tu także prawo zezwalające „głowie rodziny” na zabicie członków rodziny, choć prawo to podlegało tu pewnej kontroli społecznej. Obszernie o rzymskim prawie familijnym traktuje wykład „Rzymskie prawo familijne” dr Tomasza Banacha w ramach Akademii Andegavenum. Konkretne przykłady dzieciobójstwa oraz traktowania rodziny w starożytności omawia prof. Wojciech Gajewski w wykładzie „Cywilizacja i rodzina: zagrożenia w perspektywie historyczne” na stronie Instytutu „Ona i On”. Aż włos się jeży! Dobrze, że te czasy już przeminęły.
Ignorancja drogo kosztuje
Odnoszenie się do dorobku chrześcijaństwa nie jest więc tylko domeną etyki, czy moralności zepchniętej w dodatku do sfery prywatnej. Chrześcijaństwo staje w szeregu wielkich systemów idei, w szeregu wielkich cywilizacji. Na pobojowisku chrześcijaństwa można tylko – mierząc miarą wielkich cywilizacji – dokonywać eksperymentów społecznych. Każdy, kto na modę współczesnego „Oświecenia” protestuje przeciwko cytowaniu wkładu chrześcijaństwa w dorobek cywilizacji łacińskiej, czy judeochrześcijańskiej, grzeszy ignorancją i/lub przekorą. Ci zaś, którzy nie czują się chrześcijanami, mają tu także zapewnione miejsce i nie muszą się obawiać. Wolność religijna krwawo, bo krwawo, ale także wyłoniła się na tej samej, chrześcijańskiej glebie i nie jest to bynajmniej dorobek zsekularyzowanego Oświecenia, bowiem już genialny polski wysłannik na Sobór w Konstancji w latach 1414-1418, Mikołaj Trąba, który omal nie został wybrany papieżem, lobbował na rzecz wolności sumienia i nienawracania mieczem. Spory wielkich odłamów chrześcijaństwa: katolicyzmu, prawosławia i protestantyzmu, także wyuczyły nas tolerancji. Braku tolerancji można się raczej spodziewać ze strony nowoczesnych ideologicznych młokosów, niespójnych i wyrywających się do dominacji, które nawołując często do buntu przeciw chrześcijaństwu, nie mają często poza negatywizmem i szlachetną utopią nic do zaoferowania.