Na Białorusi tamtejszy reżim podejmuje kolejne działania wymierzone w Polaków i wszystko co związane z Polską. Intensyfikacja takich działach wzrasta wraz z każdym miesiącem. Czy Aleksander Łukaszenka czegoś się obawia? Czy być może zatracił się do końca w moskiewskiej propagandzie?
Polskie zwycięstwo nad bolszewikami w 1920 roku jest powodem do dumy dla każdego Polaka. Wdzięczni za nie powinni nam być także inne kraje na zachodzie, choć wiadomo jak to jest z ich pamięcią. Niemniej tamta wiktoria podniosła ducha w Polakach. W uznaniu tego tryumfu powstało wiele dzieł, które miały przypominać nie tylko sukces wojskowy, ale i jego cudowny charakter. Tak też stało się w kościele w Sołach na Grodzieńszczyźnie. Powstał tam fresk „Cud nad Wisłą”. W jego centrum przedstawiona została postać ks. Ignacego Skorupki, który poległ w starciu pod Warszawą.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Cześć i chwała Bohaterom! Relacja z Marszu Żołnierzy Wyklętych
Niechęć komunistów
Z oczywistych względów to dzieło nie mogło podobać się komunistom, którzy zaczęli panować po wojnie w powstałej Białorusi. Zdecydowali się więc go zamalować. Jednak kiedy Związek Sowiecki upadł, miejscowa wspólnota katolicka odrestaurowała i poświęciła na nowo dzieło, które wspomina zwycięstwo wiary i Polski nad bolszewikami i komunizmem.
Okazało się, że człowiek może wyjść z komunizmu, ale komunizm z człowieka niekoniecznie. Słuszności temu porzekadła dowodzą działania komunistów w służbie Łukaszenki. Ideolodzy białoruskiego dyktatora w związku z kampanią wymazywania wszystkiego co polskie, ponownie zamalowali fresk. Jako powód podano to, że dzieło „nawołuje do podżegania do nienawiści narodowej i religijnej”. Jak my dobrze znamy tę troskę o brak nienawiści i tolerancję…
Nienawiść do polskości
Przykład ponownego zniszczenia fresku jest kolejnym elementem pokazującym ofensywę Białorusinów w stosunku do Polski. Wcześniej rozpoczęli oni walkę z polskim szkolnictwem. Zakazali na polskich terenach, które obecnie znajdują się w granicach państwa rządzonego przez Łukaszenkę, uczenia języka polskiego. Co więcej, prześladowani zaczęli być polscy aktywiści dbający o kultywowanie polskich tradycji na tamtych terenach.
Przeszukania mieszkań, aresztowania, zwolnienia z pracy. Metody iście z czasów komunistycznych znów zaczęły królować na Białorusi. Niestety nie kończyło się tylko na tego typu szykanach.
Andrzej Poczobut – polsko-białoruski dziennikarz i aktywista mniejszości polskiej w tym kraju został ostatnio skazany na osiem lat kolonii karnej w zaostrzonym reżimie. Zarzucono mu, znane przy okazji zamalowywania fresku Cudu nad Wisłą, „celowe działania, mające na celu wzniecanie wrogości i nienawiści na tle narodowościowym, religijnym i społecznym” oraz „wzywanie do działań na szkodę Białorusi”, które miał propagować przez swoje materiały.
Za więźniem politycznym ujął się wolny świat, a Polska w odpowiedzi na działania Białorusi zdecydowała się zamknąć przejście graniczne z Białorusią w Bobrownikach. Oznacza to więc, że pomiędzy naszymi krajami działa już tylko jedno handlowe przejście w Koroszczynie.
Cel Łukaszenki
Takie działania białoruskiego dyktatora mogą być spowodowane tylko jednym – rozkazem Putina. Świadczy o tym wywołanie wojny hybrydowej w postaci sprowadzania na polską granicę imigrantów z krajów muzułmańskich. Spowodowało to konieczność budowy zapory na całej granicy.
Polscy żołnierze, policjanci i wojsko, którzy strzegli bezpieczeństwa naszych granic narażeni byli także na prowokacje białoruskich służb. Takie działanie wprost zdemaskowało motywacje Łukaszenki. Sam z siebie bowiem niemiałby żadnego interesu w tym, żeby rozpoczynać walkę z Polską.
Krótko po opanowaniu sytuacji na granicy Polski i Białorusi, Rosja wkroczyła zbrojnie na Ukrainę. Jest to więc część szerszego planu przygotowanego przez towarzyszy w Moskwie, który posłusznie wykonują towarzysze w Mińsku.
Jaki to plan? Na to pytanie powinni odpowiedzieć specjaliści. Pewne jest natomiast to, że celowe działania wymierzane w Polskę i Polaków nie są przypadkowe. Szkoda tylko, że mieszkańcy polskich terenów na Białorusi muszą przeżywać ponownie historię sprzed kilkudziesięciu lat. Cóż. Skoro ta historia się powtórzyła, powtórzy się i ta związana z upadkiem Związku Radzieckiego. Oby tym razem na stałe.