Nicole LeBlanc to kobieta, która jest w ciąży bliźniaczej. Niestety zdiagnozowane, że jej córki to bliźniaczki syjamskie. Mają wspólne płuca i inne ważne narządy. Od momentu diagnozy kobieta silnie namawiana jest do zabicia swoich dzieci. Lekarze grożą nawet tym, że ciąża zagraża jej zdrowiu. Kobieta jednak nie ugina się i konsekwentnie broni życia swoich dzieci.
Nicole LeBlanc była gościem w programie nagrywanym dla lifesitenews – jednej z najpopularniejszych na świcie witryn związanych z wartościami konserwatywnymi. Kobieta podzieliła się swoim świadectwem i walką o życie swoich dzieci.
Ciąża bliźniacza
Kobieta powiedziała, że bliźnięta syjamskie zdiagnozowano u niej w 23. tygodniu ciąży. Jej córki, którym nadała już imiona: Maria Therese i Rachel Claire, mają wspólne płuca, serce i inne ważne narządy. Szansa na ich przeżycie wynosi 1 na 100 tys. Matka podkreśla, że rozmowy z lekarzami na ten temat kosztowały ją bardzo dużo emocji. Medycy przeprowadzali z nią wiele rozmów, w których przedstawiali jej wszystkie zawiłości i niebezpieczeństwa związane z tą nietypową ciążą.
Wszystkie te rozmowy wiązały się z bardzo dużą presją dotyczącą tego, żeby kobieta poddała się aborcji. Głównym powodem było to, że dzieci najprawdopodobniej nie przeżyją. Nicole wyraziła także głębokie zdziwienie, że namawiano ją do tego tak usilnie w katolickim szpitalu. Nie przeprowadza się tam aborcji, ale medycy oferowali przenosiny do szpitala, który zabije jej nienarodzone córki. Rodzice dziewczynek nie chcieli jednak o tym nawet słyszeć.
– Mój mąż i ja stanowczo powiedzieliśmy:„ Absolutnie nie ”. To jest tak niemożliwe, że nawet o tym nie pomyślę. To brutalne zabójstwo moich własnych dzieci. Dlaczego miałabym to zrobić? – podkreślała kobieta.
Walka matki o dzieci
Mimo ciągłego odmawiania, lekarze nie ustawali w namowach. Nicole przyznaje, że nie oczekiwali, że jej ciąża w ogóle będzie trwała tak długo. – Kiedy lekarze opowiadali mi o swojej diagnozie, mówili: Poronisz. A jeśli nie dojdzie do poronienia, inną opcją powinno być usunięcie ciąży, ponieważ nie oczekuje się od nich długiego życia. Byli zaskoczeni, że dotrwałam do 16 tygodnia, więc naprawdę naciskali na mnie i mówili, że moje życie też jest w niebezpieczeństwie. Z jakiego powodu? Nie wiem, bo to jest to samo, co każda ciąża bliźniacza. Ciąża zawsze wiąże się z ryzykiem, ale żyjemy w czasach nowoczesnej medycyny. Dzieci rodzą się tak wcześnie – ocenia matka bliźniaczek.
Nicole podkreśla, że pragnie tego, żeby jej córki urodziły się żywe, aby mogła je ochrzcić. Apeluje do matek będących w trudnej sytuacji, żeby nie poddawały się i szukały oparcia w rodzinie bądź jakimś duchowym doradcy, np. księdzu.
To podwójnie trudna z sytuacja. Z jednej strony córeczki kobiety nie mają dużych szans na przeżycie i już to samo w sobie jest wielką tragedią. Z drugiej strony, zamiast wsparcia ze strony lekarzy, kobieta musi walczyć o to, żeby ci nie zabili jej dzieci.
Nicole powiedziała, że kluczem do poradzenia sobie w takiej sytuacji jest modlitwa. – W miarę jak coraz bardziej akceptowaliśmy ich diagnozę, po prostu więcej się modliliśmy, pozwalając Bogu wykonywać swoją pracę, a nie naszą wolę. (…) Mój mąż był bardzo wspierający, bardzo kochający, szczególnie w pierwszym trymestrze ciąży. Bardzo mi pomógł i nie mogłam sobie wymarzyć lepszego współmałżonka – opowiadała.
Zdradziła również, że wiele osób mówi jej, że jest silną kobietą. Ona tak nie twierdzi, uważa że ta siła pochodzi z modlitwy. – Wszystko, co mam, jest dzięki modlitwom. Ludzie modlą się za mnie. Myślę, że to bardzo ważne – zaznaczyła.
Kobieta daje więc świadectwo ogromnej siły w skrajnie trudnej sytuacji. W jej historii widać także jaką rolę odgrywa wsparcie bliskich i jak okropne może być działanie wszystkich, którzy namawiają do zabijania dzieci dlatego, że ich zdaniem nie zdołają przeżyć.
Całą rozmowę z Nicole LeBlanc można obejrzeć pod tym adresem: https://www.lifesitenews.com/episodes/twin-baby-girls-conjoined-and-doomed-to-die-a-mothers-moving-testimony/?utm_source=top_news&utm_campaign=catholic
Damian Zakrzewski