Rodzinny Robert Lewandowski

W trenerze szukał cech ojca, którego stracił jako nastolatek, na zakrętach kariery radził się żony, zawsze mógł liczyć na wsparcie mamy, a najtrudniej było mu, gdy po meczu musiał wracać do pustego domu. „Lewandowski nieznany” w reż. Macieja Kowalczuka to film dokumentalny pokazujący, jak ważną rolę w życiu jednego z najlepszych piłkarzy na świecie odgrywa bliskość rodziny.

Po premierze filmu na Amazon Prime media, szczególnie plotkarskie, rozpisywały się na temat sceny, w której Lewandowskiemu spływały łzy, gdy opowiadał o śmierci ojca. Zadając pytanie o to, jak to możliwe, że taki „twardziel” roni łzy, zupełnie pomijały to, co najważniejsze. Jak się okazuje, na rozwój kariery wielkiej gwiazdy ogromny wpływ miała właśnie rodzina. Tak kiedyś, jak i dziś. Matka pomagała mu w przeniesieniu do innej drużyny, gdy po kontuzji nie przedłużono mu kontraktu z Legią.

Tata Roberta Lewandowskiego

Ojciec pokładał w Robercie sportowe nadzieje, gdy ten jeszcze był dzieckiem. Robił to mądrze. „Nie wywierał presji” – wspomina Lewandowski. Niestety piłkarz w wieku 16 lat stracił tatę. Choć był już prawie dorosły mówi o tym w filmie ze łzami w oczach. Stwierdza, że ta utrata spotkała go o wiele za wcześnie. Przez wiele lat odczuwał brak ojca. Do dziś, po strzale gola, zdarza się, że zerka w niebo. Zdaniem jego matki, pokazuje w ten sposób, że to była bramka dla ojca. Lewandowski wspomina, że spotkanie z Jürgenem Kloppem w Borussii Dortmund było przełomem w jego życiu. Niemiecki trener przypominał mu jego tatę. „Porozmawiałem z nim jak z ojcem. To dało mi siłę. Dostałem bodziec do tego, by zacząć fruwać” – opowiada w filmie Robert Lewandowski. Kariera poszybowała.

Czytaj także:

Piękna jest też scena, w której po przegranym w 2018 r meczu z Senegelem na Mistrzostwach Świata w Rosji, załamany Robert Lewandowski nie poszedł do szatni, a skierował się w stronę publiczności. Intuicyjnie również jego żona, Anna Lewandowska, zeszła bliżej murawy, by pocieszyć i przytulić swojego męża. To ona też skutecznie potrafiła podnieść go na duchu na wielu zakrętach w jego karierze. Wzruszające, gdy Lewandowska opowiada, jak piłkarz źle znosił sytuacje, gdy musiała ona wyjechać. „Pisał mi, że najgorsze co może być, to wrócić do pustego domu po meczu. A jeszcze gorzej po przegranym meczu” – opowiada Anna Lewandowska.

Sylwia Kołodyńska

Afirmacja Extra. Wesprzyj nowy projekt autorów Afirmacji