Być może jego słowa powinny stanowić memento dla władz również polskich uniwersytetów.
Mocnego w swej wymowie wywiadu udzielił agencji CNA długoletni rektor amerykańskiego Belmont Abbey College, benedyktyn o. Placido Solari. Duchowny ten wskazał, iż obecnie katolickie uczelnie popadają często w swoistą pułapkę doczesności, ponad formację studentów przedkładając zabiegi o popularność i wizerunek.
“Edukacja ma nie tylko doprowadzić uczniów do intelektualnego postrzegania prawdy, ale także do moralnego życia opartego na tej prawdzie. Studenci znajdują się w okresie przejściowym w swoim życiu, dorastając do niezależności w dorosłości i muszą stawić czoła konsekwencjom i odpowiedzialności za swoje decyzje” – podkreślił zakonnik.
“Istnieje obiektywna prawda, obiektywne wartości moralne, które trzeba odkryć i do których trzeba się dostosować, jeśli chce się być naprawdę szczęśliwym i odnieść sukces” – dodaje o. Solari. Prowadzona przez niego uczelnia, jedyna katolicka w zdominowanej przez protestantów Karolinie Północnej, stara się wychowywać swych podopiecznych w duchu benedyktyńskiej maksymy ora et labora (“ucz się i pracuj”).
Uczelnia i dom samotnej matki w jednym
Na terenie kampusu, prócz sal wykładowych, mieści się również dom dla matek w trudnej sytuacji życiowej oraz punkt wsparcia dla kobiet w ciąży. Z pomocy benedyktyńskich placówek korzystać mogą jednak nie tylko studentki, ale też inne mieszkanki okolicznych miejscowości.
Zgodnie ze statystykami Instytutu Guttmachera 72% spośród Amerykanek poddających się aborcji to kobiety między 18 a 30 rokiem życia. Wiele z nich decyduje się na zakończenie życia nienarodzonego dziecka w obawie o przerwanie edukacji. Nacisk na taki krok wywierają również środowiska proaborcyjne, rozsyłając (często nielegalnie) po akademikach m.in. środki wczesnoporonne.
Ilość czy jakość?
Problemem wielu katolickich uczelni w USA jest stopniowa rezygnacja z elementów formacyjnych w edukacji i łagodzenie obowiązujących wymogów obyczajowych na kampusie celem zwiększenia liczby studentów. Benedyktyński Belmont Abbey College stara się nie ulegać temu trendowi, kształcąc jednocześnie jedynie ok. 1500 podopiecznych.
„Czasami nie ma nic bardziej zniechęcającego niż pójście na zajęcia o 8 rano, pełne pierwszaków, i myśl, że to są przyszli rodzice Ameryki. Ale widzieć tych samych studentów, jak w trakcie studiów dojrzewają, a potem wracają jako absolwenci z rozwijającymi się karierami zawodowymi, z rodzinami… jest rzeczą bardzo optymistyczną zarówno dla Kościoła, jak i dla kraju” – podsumowuje o. Solari.
CZYTAJ TAKŻE: Pierwsze przedszkole LGBT w Niemczech. Cel? Edukacja seksualna