Kuriozalny wyrok zapadł w sprawie rodziców, którzy pozwali przedszkole w Londynie za zmuszenie ich 4-letniego synka do udziału w szkolnej Paradzie Równości. Sąd uznał, że decyzja placówki miała jakoby… podłoże chrześcijańskie.
Do stanowiącego przedmiot rozprawy zdarzenia doszło w czerwcu 2018 r. 4-letni wówczas syn państwa Montague, uczęszczający do oddziału przedszkolnego szkoły podstawowej Heavers Farm Primary School w Londynie, został wraz z innymi maluchami zmuszony do udziału w szkolnej Paradzie Równości zorganizowanej z okazji Miesiąca Dumy Gejów i Lesbijek.
Deklarujący się jako chrześcijanie państwo Montague, a także rodzice części innych podopiecznych, wyrazili swoje oburzenie postawą placówki. Gdy mama 4-latka, Izzy, spotkała się z dyrektorką szkoły, córka pedagog przyszła na spotkanie w koszulce z napisem: „Po co być rasistą, seksistą, homofobem, transfobem, skoro można po prostu być cicho?”. Po spotkaniu Izzy otrzymała od władz placówki zakaz przebywania na terenie szkoły i telefonowania do niej. Jej syn miał zaś doświadczyć szykan ze strony wychowawców.
CZYTAJ TAKŻE: Skandaliczny wyrok. Sąd pozwala na przemoc wobec obrońców życia
Kuriozalny wyrok sądu: chrześcijańska Parada Równości?
W obliczu tak rażącej dyskryminacji i naruszenia swobody przekonań, jeśli idzie o wychowanie własnego dziecka, państwo Montague zdecydowali się pozwać placówkę, do której uczęszczał ich syn. Wsparcia w sądowej batalii udzieliło im Chrześcijańskie Centrum Prawne. W ostatni czwartek, 4.05, w sprawie zapadł kuriozalny wyrok.
Sąd Centralny Hrabstwa Londyn uznał, że nie doszło do dyskryminacji rodziny na tle religijnym. Co więcej, instytucja stwierdziła w swoim orzeczeniu, że wiele wartości szkolnej parady pozostaje zgodnych z chrześcijańskimi przekonaniami Montague’ów (!). Sąd przyznał jednocześnie, że założona przez córkę dyrektorki szkoły koszulka miała charakter niestosowny. Stwierdził także, że sama komunikacja placówki w sprawie parady pozostawiała wiele do życzenia.
Po usłyszeniu wyroku pani Montague zapowiedziała złożenie apelacji. “Podczas rozprawy miałam wrażenie, że to ja i moje chrześcijańskie przekonania stoimy przed sądem. Co mają robić rodzice tacy jak my? Sąd wydaje się być motywowany ideologicznie, tak samo jak szkoła. Żaden rodzic nie powinien przechodzić przez to, co ja i wielu innych rodziców z Heavers Farm. Chcemy chronić niewinność naszych dzieci i wychowywać je zgodnie z własnymi przekonaniami. Jestem chrześcijanką i nie wierzę, że jest coś odkupieńczego w zmuszaniu 4-letniego dziecka do maszerowania wśród tęczowych flag i śpiewania gejowskich hymnów” – stwierdziła kobieta.