Amerykański stan proceduje przepisy, w myśl których korporacje zarządzające platformami społecznościowymi odpowiadać będą w przypadku narażenia dzieci na nieodpowiednie treści w ich serwisach. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wiele z tych koncernów swoje siedziby posiada w Dolinie Krzemowej, właśnie w Kalifornii.
Zgodnie z przegłosowanymi ostatnio przez stanowy senat regulacjami, giganci social mediów będą zobowiązani poddawać się regularnym audytom w celu wykazania, że stosowane przez nie techniki nie powodują uzależnienia od korzystania z medium przez osoby poniżej 18 r.ż.
Dodatkowo koncerny karane będą finansowo (do 250 tys. USD za każde naruszenie) w przypadku, gdy pozwolą, aby za pośrednictwem ich platform dzieci narażane były na:
- treści umożliwiające im zakup narkotyków,
- treści, które mogą sprawić, że wyrządzać będą krzywdę sobie bądź innym,
- treści mogące powodować zaburzenia odżywiania,
- treści umożliwiające zakup broni palnej.
Popłoch w Dolinie Krzemowej: giganci bez “pasów bezpieczeństwa”
Co ważne, komisja sądowa kalifornijskiego senatu przyjęła powyższe regulacje jednogłośnie. W obradach ciała uczestniczyła m.in. 19-letnia Sophie Szew. Dziewczyna opowiedziała przed zebranymi o mechanizmach i treściach, które jako 10-latkę wpędziły ją w wieloletnie zaburzenia odżywiania.
„Mamy pasy bezpieczeństwa w samochodach. Producenci samochodów nie mogą ich sprzedawać bez tych pasów. Dlaczego więc pozwalamy firmom-właścicielom mediów społecznościowych publikować treści, które jawnie szkodzą dzieciom, bez żadnych zabezpieczeń?” – zapytała Szew.
Wykładający public relations na uniwersytecie w San Jose dr Shaun Fletcher wskazał z kolei przed komisją, że media społecznościowe wydają się pozostawać szczególnie ukierunkowane w stronę młodzieży z grup społecznie wykluczonych. Powielają tym samym sprawdzony schemat “marketingowy”, wykorzystywany od wielu lat np. przez koncerny tytoniowe.
Zebrani na komisji lobbiści technologicznych gigantów argumentowali z kolei, że ich zdaniem wprowadzenie nowych regulacji ma charakter polityczny. Przedstawiciele największych firm odmawiają jednak póki co komentarzy medialnych w tej sprawie.
CZYTAJ TAKŻE: Nareszcie! W USA dyscyplinują media społecznościowe