Włochy zmagają się z największą powodzią od co najmniej 100 lat. W prowincji Emilia-Romana obowiązuje najwyższy stopień alarmu pogodowego. Tysiące osób straciło swoje majątki. Wśród nich jest też polsko-włoska rodzina, która opowiedziała Polskiej Agencji Prasowej jak wygląda walka z żywiołem.
W wyniku powodzi we Włoszech życie straciło czternaście osób. W samej Rawennie ewakuowano 22 tysiące ludzi. Woda porywa wszystko na swojej drodze. Wszystko za sprawą ciągłego deszczu, który spowodował wystąpienie wody z brzegów ponad 20 rzek i strumieni.
Polsko-włoska historia
Polska Agencja Prasowa opublikowała rozmowę z członkami polsko-włoskiej rodziny, która ucierpiała w wyniku tego kataklizmu. Monika Consorti Pelczar, Pier Luigi Consorti i ich córka Laura opowiedzieli o zdarzeniach, które zmieniły ich życie.
Monika Pelczar w kilka chwil straciła swoje miejsce pracy. Woda wdarła się bowiem do fabryki produkującej obuwie. Zniszczone zostały maszyny i już wyprodukowane buty, które miały iść na cały świat. Niestety maszyn nie można osuszyć i nie nadają się do użytku.
Takich historii jest wiele. Monika Pelczar jednak nie załamała się, ale postanowiła nieść pomoc innym. Jeździ z pomocą do najbardziej poszkodowanych rejonów. Pomoc niesiona jest w strugach deszczu, który ciągle nie przestaje padać. – Pomagam ludziom, którzy stracili wszystko. Moja koleżanka miała sklep ze świeżym makaronem. Woda wdarła się do niego z taką siłą, że rozbiła witryny. Niczego nie dało się uratować – relacjonowała.
Jej mąż – Pier Luigi Consorti opowiedział jak w krótkim czasie ludzie zaczęli tracić swój dobytek, a nawet życie. – Domy były zalane do pierwszego piętra, woda zabrała wiele samochodów, także nasz. Katastrofa nie do wyobrażenia. W wodzie były ciała ofiar, unosiły się przedmioty zabrane z domów – powiedział. Sam mężczyzna brnął po pas w wodzie uciekając ze swojego samochodu, który później porwała fala powodziowa.
Widoki jakie ujrzał porównał do wojny. – Wszędzie widać zniszczone domy, sprzęty domowe leżą na ulicach, gdzie woda z błotem opada – dodał.
Aniołowie Błota
Trudne doświadczenia i tragedie potrafią jednak wykrzesać niewyczerpane pokłady dobra. Mimo ogromnych zniszczeń ludzie ruszyli innym na ratunek. Kiedy woda zaczęła opadać wiele osób zaczęła sprzątać po niszczycielskim żywiole. Wśród takich wolontariuszy jest córka Moniki i Pier Luigiego – Laura.
Takie osoby jak ona nazywa się we Włoszech „Aniołami Błota”. Określenie to powstało ponad pół wieku temu podczas katastrofalnej powodzi we Florencji, gdzie ochotnicy sprzątali ulice i ratowali wszystko, także zabytkowe przedmioty i księgi, z zalanych domów.
Teraz sytuacja wygląda podobnie. – Woda na szczęście powoli opada, a tam gdzie już jej prawie nie ma, pozostała blisko metrowa warstwa błota. Wiele osób zakłada kalosze i rusza do akcji z łopatami, by je odgarniać. To nasze zajęcie w tych dniach, zwłaszcza młodzieży, bo szkoły są zamknięte. Trzeba wynieść wszystko z zalanych domów; meble, sprzęty, garnki, ubrania, fotografie. Kładziemy to wszystko na chodnikach, a domy oczyszcza się z błota – powiedziała Laura.
Dramatyczna sytuacja
Przykład polsko-włoskiej rodziny pokazuje, że nawet w obliczu tragedii, ludzie potrafią iść z pomocą innym. Powodzianom jest ona szczególnie potrzebna. Trudno określić skalę zniszczeń. Włoski rząd przeznaczył w trybie pilnym 2 miliardy euro na pomoc regionom dotkniętym kataklizmem. Jest to pomoc doraźna ponieważ ciągle trwa szacowanie strat.
Gest pomocy w stronę ofiar powodzi wykonał także Elon Musk. Zniszczone zostały bowiem szkoły, szpitale i wszelka infrastruktura. Technicy pracują nad tym, aby jak najszybciej usunąć występującą w wielu miejscach awarię internetu w szpitalach, szkołach, firmach.
Jedna ze spółek finansowych kupiła specjalne terminale od firmy Elon Muska, a on z kolei, jak poinformowały media, tak skierował swoje satelity, by zapewnić włoskiemu regionowi jak najlepszy sygnał. To jeden z wielu gestów wykonanych w stronę poszkodowanych.
Włoski region na pewno będzie zmagał się ze skutkami powodzi jeszcze przez długi czas. Jednak postawa ludzi w obliczu tych tragedii może napawać nadzieją.
Damian Zakrzewski