Dość często w przestrzeni medialnej pojawia się rosyjskie określenie “kolektywny Zachód”, które łatwo usuwa z rosyjskich umysłów różnice, jakie istnieją w polityce i kulturze państw europejskich.
Można nawet powiedzieć, że Europa, a szerzej Zachód są tak mocno “rozrywane” przez rozmaite ideologie, że pojawia się pytanie, czy ów kolektywny Zachód w ogóle istnieje.
Z jednej strony “russkij mir” traktowany jest przez znaczną część konserwatywnej opinii publicznej na Zachodzie jako ratunek np. przed cywilizacją ideologii genderowych i laicyzmu.
Z drugiej: mamy dominującą na Zachodzie “dyktaturę relatywizmu” i idącą za nią rewolucję “nienawiści do samego siebie”, do własnej kultury, która to kultura (dzięki zresztą niektórym konserwatystom) jest przez wielu relatywistów utożsamiana dziś z twarzą Putina.
To szalony paradoks, który sprawia, że Zachód wydaje się jakiegoś rodzaju błędnym kołem wrogości.
Czy Putin rzeczywiście jest obrońcą tzw. wartości konserwatywnych?
Czy będąc ludźmi przywiązanymi do porządku opartego o prawo naturalne stajemy się poplecznikami Putina?
Jak rozwiązać te zawiłości?
O tym rozmawiamy w kolejny odcinku cyklu “Teraz i zawsze”: Marek Jurek, Paweł Milcarek i Tomasz Rowiński. Zapraszamy.
CZYTAJ TAKŻE: Rosyjskie wpływy za Odrą. Czy Niemcy powinni powołać własną komisję?