Zgodnie z opublikowanym z końcem sierpnia nowym regulaminem Narodowy Bank Australii nadaje sobie prawo do zablokowania konta klienta, który “zrani uczucia innej osoby”. Istnieją obawy, że przepis może być wykorzystywany do uciszania osób wygłaszających opinie niezgodne z obowiązującą lewicową narracją i poprawnością polityczną.
Jak donosi portal “The Counter Signal” Narodowy Bank Australii z końcem sierpnia powiadomił swoich klientów o aktualizacji regulaminu świadczenia usługi prowadzenia konta bankowego. Czytamy w nim między innymi, co następuje:
“Możemy w uzasadniony sposób skorzystać z jednego lub większej liczby naszych praw wynikających z niniejszych warunków, aby zawiesić, anulować lub odmówić posiadaczowi rachunku dostępu lub korzystania z rachunku, karty lub usługi bankowości elektronicznej, jeśli zasadnie uznamy to za właściwe w celu ochrony klienta lub innej osoby osobę przed nadużyciami takimi jak:
- (…) dopuszczanie się bluźnierstw, uwłaczania, dyskryminacji czy molestowania względem innych osób;
- dopuszczanie się lub pochwalanie gróźb i opresywnego języka względem innych osób;
- dopuszczanie się lub grożenie uszczerbkiem fizycznym bądź psychicznym innym osobom”.
Zapisy powyższe mają wejść w życie 1 listopada.
Jakkolwiek założenia powyższe wydają się szczytne, wielu Australijczyków wyraża obawę, iż w praktyce posłużą one do kneblowania osób wygłaszających opinie sprzeczne z dominującą w kraju lewicową narracją i polityczną poprawnością, w tym np. krytykę pod adresem ruchów LGBT czy środowisk proaborcyjnych.
Powyższe obawy nie są niezasadne; podobnego rodzaju cenzury dopuścił się już w ubiegłym roku kanadyjski Scotiabank. W dobie obowiązywania rygorów sanitarnych zamknął on konto jednego z liderów ruchu Konwój Wolności, protestującego przeciw obostrzeniom Jeremy’ego MacKenziego.
CZYTAJ TAKŻE: Autorka “Harry’ego Pottera”? Nieznana. Polityczna poprawność osiąga Himalaje absurdu
OGLĄDAJ TAKŻE: