Historia ośmiomiesięcznej Indii Gregory, która decyzją brytyjskiego sądu nie mogła być leczona i odłączono ją od aparatury podtrzymującej życie, jest kolejnym przykładem totalitarnych zapędów różnych krajów. Niestety problem traktowania dzieci jako „własność” państwa ciągle narasta.
O Indii Gregory do samego końca dzielnie walczyli rodzice, którzy chcieli uratować życie swojej córeczki. Podobnie jak wcześniej w przypadku Alfiego Evansa, zorganizowano możliwość kontynuowania terapii we Włoszech. W tym celu nadano niemowlakowi nawet włoskie obywatelstwo. Nie wzruszyło to jednak brytyjskiego sądu, który uznaje, że państwo wie lepiej co będzie dobre dla dziecka, a zdanie rodziców nie ma żadnego znaczenia.
Dramat rodzin
Trudno sobie nawet wyobrazić co przeżywali rodzice małej Indii, kiedy z bezsilnością mierzyli się z okrutnym i totalitarnym systemem jaki obowiązuje w Wielkiej Brytanii. Nie ma chyba dla nikogo wątpliwości, że nikt nie chce dla dziecka lepiej niż jego rodzice.
Okazuje się jednak, że nie ma to żadnego znaczenia dla państwa ponieważ dziecko traktowane jest jak przedmiot i „należy” do kraju. Ten z kolei rości sobie prawo do decydowania nawet o czasie jego śmierci.
Głównym argumentem sądu jest to, że dziewczynka nie miała szans na wyleczenie, a przedłużanie jej życia czy jakakolwiek terapia byłaby cierpieniem dla niemowlaka. Trudno określić absurd tej decyzji. Nawet jeżeli byłaby to prawda, to szaleństwem jest sądzić, że rodzice będący kochającymi i troszczącymi się opiekunami chcą dla swojej córki zła i cierpienia. Co więcej, być może wierzyli oni w sukces walki o życie i zdrowie swojej córki. Na przestrzeni lat medycyna widziała wiele niewytłumaczalnych uzdrowień i cudów. Na taki właśnie być może liczyli rodzice i mieli ku temu podstawy. Być może są na tyle świadomi otaczającego nas świata, że wiedzą iż to nie człowiek jest panem życia i śmierci.
Wielkiej Brytanii to jednak nie interesuje. Wygląda na to, że bezduszne przepisy nie tylko chcą „posiadać” dzieci i decydować o ich życiu i śmierci, ale również regulować w co mogą wierzyć rodzice i co jest prawdą. Tak to jednak nie działa.
Niewolnictwo
Będące piewcami takiego działania państwa środowiska lewicowe ciągle wznoszą wielkie hasła pełne miłości i tolerancji. Ubolewają nad losem ludzi, potępiają wyzysk i niewolnictwo. Jednocześnie jednak sami fundują je tam, gdzie tylko mogą.
Jak bowiem można ocenić działanie, gdzie dziecko ma należeć do Państwa. Gdzie to rodzice nie decydują o wychowaniu i losie swojej pociechy a robi to urzędnik, którego interesuje tylko wypełnianie bezdusznych przepisów a nie człowiek?
Zobacz również:
Znamy doskonale przykład Norwegii i innych krajów, gdzie rządy sprawuje lewica. Odbieranie dzieci rodzicom pod byle pretekstem jest tam normą. W ten sposób chcą wychowywać obywateli. Ponownie na myśl przychodzi Orwellowski „1984” i być może w zamiarach sprawujących władze należy doprowadzić do sytuacji, gdzie wychowane przez państwo dzieci będą same pilnowały porządku w swoim domu i nie będą wahały się donosić nawet na swoich rodziców.
Polska w całym tym utopijnym i zmierzającym w kierunku przepaści świecie, postrzegana jest jako wyspa normalności. Tak przynajmniej da się słyszeć w opinii prawych ludzi zza granicy. Polacy jednak doskonale wiedzą z jakimi wyzwaniami musimy zmagać się i u nas w kraju, gdzie rękami możnych tego świata, chce się wprowadzać zachodnie „standardy”.
Walka jednak cały czas trwa i ma sens. Świadczy o tym choćby to, że to właśnie do naszego kraju uciekają prześladowani rodzice z „postępowych” części świata. Jak długo to potrwa? Trzeba walczyć o to, żeby było tak zawsze, choć wyzwań będzie na pewno coraz więcej.
Wyzwania
Poza działaniami lewicy w Polsce i różnego rodzaju instytucji, za którymi stoją miliarderzy pokroju Sorosa, sytuację na świecie chcą zmienić organizacje międzynarodowe. WHO czy ONZ nie kryją swoich planów „standaryzowania” rodziny, zachowań społecznych i dążenia do jak największej kontroli. Nie ma co w tym miejscu wspominać nawet o Unii Europejskiej, bo jej zapędy znamy już wszyscy.
Jednak czy mimo, wydawałoby się beznadziejnej sytuacji, stoimy na przegranej pozycji? Absolutnie. Podobnie jak przegrana w walce o życie i zdrowie, wbrew opiniom brytyjskich sądów, nie była Indii Gregory (bo szansa i nadzieja jest dopóki trwa walka), tak nie jest również ze zdrowym rozsądkiem i wolnością w świecie.
Czytaj także:
Od nadziei i uporu zależy to czy dzieci, w tym także dzieci nienarodzone, będą przedmiotami i własnością państw i oligarchów czy jednak współczesne niewolnictwo zostanie “pogonione”. Rodzina jest bowiem podstawą cywilizacji i dlatego jest tak atakowana. Roszczący sobie prawo do decydowania o losie innych nie wiedzą jednak, że walka dobra ze złem została już rozstrzygnięta. Porażka w postaci śmierci niewinnych dzieci jest tylko pozorna. One bowiem już wygrały, a my musimy pozostać wierni i wytrwali. Resztą zajmie się Prawdziwy „Właściciel” życia.
Damian Zakrzewski