Czy włóczęga, który wyłudza od przechodniów datki na „kieliszek chleba”, jest sam sobie winien? Czy były więzień po długoletnim wyroku, którego schronieniem są dworce i altany ogródków działkowych, to ofiara własnych błędów, ktoś, kto sam zapracował na taki los? Czy pomoc takim ludziom, zapewnienie posiłków, to niekończący się proces utrwalania ich wykluczenia? Na te pytania odpowiada rozmówca Jana Pospieszalskiego, twórca inicjatywy i ośrodka “Nowy Początek“, Paweł Bukała.
Idealistyczne marzenia o wyeliminowaniu ubóstwa; o takim urządzeniu świata, w którym nie będzie nędzy, bezdomności, ludzi wegetujących na obrzeżach, towarzyszą ludziom od wieków. Niestety, ani zasobne państwa dobrobytu, ani socjalistyczne utopie, nie potrafiły zrealizować tych postulatów.
Warszawa jest bogatym środkowoeuropejskim miastem z rozdętymi programami socjalnymi, mającymi służyć walce z wykluczeniem. Dlaczego zatem właśnie w samym centrum stolicy najczęściej spotkać można bezdomnych, żebrzących, włóczęgów?
Ponura prawidłowość pokazuje, że nawet w bogatych społeczeństwach są obszary nędzy, patologii bezdomności. O tym, czy można skutecznie pomagać, o sukcesach i porażkach terapii, o chrześcijańskiej motywacji wolontariatu mówi gość Afirmacji Paweł Bukała.
CZYTAJ TAKŻE: Znasz rodziny pogrążone w kryzysie? Ten program może im pomóc!