Aborcja nie jest tematem zastępczym! Relacja z przesłuchania w Sejmie

Obrona dzieci nienarodzonych to obrona fundamentów naszego polskiego ładu moralnego, ładu prawnego oraz ładu cywilizacji, ale także naszej przyszłości. Aż 367 osób zapisało się na przesłuchanie publiczne ws 4 ustaw dotyczących aborcji w dniu 16 maja 2024. Z jednej strony uczestnictwo w tym wydarzeniu wzbudziło to we mnie ogromną dumę i nadzieję, że duch w narodzie nie ginie i że tylu zwykłych polskich obywateli poczuło odruch serca, aby zabrać głos. Piękne, mądre i wielostronne argumenty wspierały godność każdego człowieka. Z drugiej strony zderzyłam się z czymś przeciwnym.

Wybrzmiały bardzo konfrontacyjne, często agresywne, zideologizowane i powierzchowne, bo sugerujące się tylko hasłami rzekomej wolności i obrony decydowania o swoim ciele wystąpienia. Wiele z nich miało jawnie antychrześcijański charakter. Niektóre wynikały z braku elementarnych informacji. Wydarzenia te były bardzo różnie relacjonowane w mediach. Może cennym w tym kontekście będzie głos świadka. Kolejny raz politycy uważający się za konserwatywnych, a za nim niektóre media dały dowód, że nie rozumieją znaczenia groźby współczesnych sporów kulturowych. Aborcja nie jest tematem zastępczym. Nawet jeśli bywa przez niektórych wykorzystywana instrumentalnie.

Na wysłuchanie publiczne trudno było się dostać. Nawet jeśli byliśmy zapisani

Długa kolejka przed biurem przepustek sejmowych. 367 osób stoi w długim ogonku. Zaostrzona w stosunku do zwykłych standardów ochrona, także antypirotechniczna. Zaglądanie z latarką do torebek, sprawdzanie płaszczy, standardowy „rentgen” i tylko jedno stanowisko. Kwadrans przed rozpoczęciem przesłuchania o godz. 10 wiele osób, które przyszły przed godziną 9 wciąż stało w kolejce. Planując posiedzenie odwrócono kolejność i zdecydowano, że najpierw wystąpią organizacje. Wydłużone 4 minuty na jedną organizację było dla jednych, jednoosobowych reprezentacji zbawienne, bo czas 2 min został wydłużony, ale dla reprezentacji wieloosobowych – utrudnieniem, bo czas często na kilka osób był ten sam. Kolejka strasznie się ślimaczy. Martwię się, że nie zdążę. Nie weszły jeszcze osoby, które czekają na wpuszczenie na teren Sejmu aż od godziny 9 (kiedy otwarto bramki). Kolejka posuwa się w żółwim tempie. Obok siebie stoją grzecznie osoby z lewicowymi hasłami na torbach, typu „moje ciało, to moja sprawa” i obrońcy życia. Przede mną grupka obcojęzyczna, być może z Amnesty International. Pani tłumaczy po angielsku treści megafonu z pojazdu pro-life, który właśnie nas mija. Są obojętni na te treści. Organizatorzy zauważyli w końcu, że coś jest nie tak z przepustkami, posiedzenie jest odraczane o 15 min. Jestem wreszcie zaproszona do osobnej kolejki dla organizacji. Modlitwy zostały wysłuchane, inaczej ani ja ani wiele osób nie zdążyłoby. Straż eskortuje wszystkich gości pod same drzwi Sejmu (a potem z powrotem). Widać, że na ten dzień zaostrzono sejmowe środki bezpieczeństwa. Posiedzenie „Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży” odbywa się w Sali Kolumnowej. Stół prezydialny na środku, przy nim dosłownie kilka posłanek. Z lewej strony mównica, do której sprawnie zbliżają się prelegenci. Kolejność wyświetlana jest też na monitorach. Licznik czasu również. Kilka osób mówiło mi, że wyłączanie mikrofonów było dużo bardziej efektywne w przypadku osób przeciwko życiu. Po prawej stronie kilku posłów obserwatorów, którzy noszą przypinki pro life. Pomagają pilnować czasu.

Wystąpienia jak Polska długa i szeroka

Przyjechali tu ludzie z całej Polski. Różnorodność wystąpień z różnych frakcji jeszcze bardziej uzmysławia, nonsensowność niektórych ideologicznych argumentów. Oto emerytowana pielęgniarka/położna dzieli się swoimi wspomnieniami, jako asystentka aborcji w czasach komuny. Wyciągnięte jelito, dokończenie „skrobanki” ze względów medycznych bez znieczulenia. Zaraz potem młode studentki zdaje się medycyny, właściwie nastolatki, które wyglądają na 19-20 lat i które bez zająknięcia się wmawiają nam, że aborcja jest OK. Kaja Godek, która dostrzega manipulowanie prawem i Marta Lempart, która wyznaje, że jest starą lesbijką. Babcia i mama 5-ga dzieci, czy mama 7-ga dzieci i asystentka w szkole rodzenia, która opowiada o tym, dlaczego rodzice chorego śmiertelnie dziecka nie zdecydowali się „terminację ciąży” i są do dyspozycji, aby pomóc innym rodzicom w podobnej sytuacji oraz działaczka Kongresu Kobiet przepełniona rewolucyjnym zapałem, gdzieś zdaje się z na Dolnego Śląska. Poznaję ją, bo szybko wepchnęła się przede mnie do kolejki „dla organizacji”. Kobieta w widocznej ciąży, rodzina z synem Szymonem z zespołem Downa, która adoptowała innego chłopca (z tym zespołem) i działaczki aborcyjne, czasem w starszym wieku. Sprawnie podchodzę do mikrofonu. Skupiam się na strategicznym podejściu do sprawy i wymieniam argumenty medyczne, psychiczne, demograficzne czy historyczne, pedagogiczne oraz biblijne. „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnie uczyniliście” – cytuję ustęp z Mt 25,40. Mówię o szoku psychicznym, o tym, że Polska wymiera, że aborcja to zapraszanie kolejnych problemów i że dostępność aborcji ją tylko promuje. Jest wręcz wykorzystywana jak środek antykoncepcyjny (pełny tekst mojego wystąpienia ze źródłami na stronie Instytutu „Ona i On” TUTAJ).

#Adopcja nie aborcja

Ponieważ zwracam się do proponentów aborcji lansuję hasło: „#Adopcja nie aborcja”. Dzieci tracą rodziców, ale przynajmniej mają szansę życia. Wiele osób cytuje argumenty prawne – że owe ustawy aborcyjne są sprzeczne z Konstytucją RP i słusznie. Oskarżenia o „barbarzyństwo cywilizacyjne” i „dewastację prawa”, stają naprzeciw sugestii, że nie powinno być klauzuli sumienia, lub że w aborcji stosuje się środki na wrzody. „To przypadek? – nie sądzę” – twierdzi w emocjonalnym wystąpieniu pani kryminolog, sugerując tym samym, że dziecko to wrzód, a inni mówią bzdury. Padają słuszne argumenty medyczne i humanitarne. Podczas, gdy jedni głoszą, że Sejm to miejsce uchwalania prawa, a nie kościół, drudzy przypominają słowa pani ministry ds. równości pani Kotuli: ”Dla LGBT pójdę do piekła i zawiążę pakt z diabłem”. Pod włos pojawia się więc wypowiedź: „Aborcja to dyskryminacja dziecka ze względu na jego wieki stan zdrowia”. Pani Kotula zasiada za stołem prezydialnym. „To krzycząca mniejszość” – słyszę od kogoś innego i tu cytuje się dane CBOS, wg których większość Polaków popiera ochronę życia dzieci nienarodzonych.

Pada wiele niesamowitych słów, które pozwolę sobie poniżej zacytować

„Dzieci się kocha, a nie zabija”, „Dzieci się chroni, a nie morduje”. „One nie mogą się same bronić, dlatego tu jestem”. „Tak wiele dzieci miało nie żyć, a żyją, lekarze się często mylą”. „Aborcja to okrutne zabicie dziecka w męczarniach”. „To oczywista prawda, że ci którzy optują za aborcją, zdążyli się już narodzić”. „Debata, czy wolno mordować dzieci czy nie, uwłacza godności człowieka”. „Kobieta w chwili poczęcia dziecka staje się matką. Aborcja tego faktu nie zmieni. Tyle, że po jej dokonaniu będzie matką, która zabiła swoje dziecko”. Oczywiste oszustwo nt aborcji dobrze ilustruje hasło odwracające strony: „Chcesz aborcji? Abortuj się sam” (czego oczywiście nikomu nie życzymy).

W debacie w Sejmie wybrzmiał i głos nt pięknej miłości: „Droga mamo, jeśli rozważasz aborcję wiedz, że nikt nie będzie cię kochał tak, jak to dziecko” – witany gromkimi brawami. Tych głosów szlachetnych było znacznie więcej i prawdopodobnie więcej niż tych za aborcją. Z jednej strony uczestnictwo w tym wydarzeniu wzbudziło to we mnie ogromną dumę i nadzieję, że duch w narodzie nie ginie i że tylu zwykłych polskich obywateli poczuło odruch serca, aby się tu pojawić. Piękne, mądre i wielostronne argumenty wspierały godność każdego człowieka. Z drugiej strony zderzyłam się z czymś przeciwnym. Wybrzmiały bardzo konfrontacyjne, często agresywne, zideologizowane i powierzchowne, bo sugerujące się tylko hasłami rzekomej wolności i obrony decydowania o swoim ciele wystąpienia. Wiele z nich miało jawnie antychrześcijański charakter. Ale nie wszystkie. Czasem pojawiał się chyba strach przed ciążą. Kto wytłumaczy tym dziewczynom, jak to jest mieć dziecko?

Prowokacja razy kilka

Wystąpienie Marty Lempart. Zażyczyła sobie, aby osoby pro life opuściły małe plakaty (format A4) z treściami pro life i mały tkaninowy transparent, wielkości ok. 1,20 na 1m, które znajdowały się daleko do niej. Zawierały nie obraźliwe treści. „Dobrze, to ja poczekam” – mówi. O dziwo, osoba prowadząca podporządkowuje się jej żądaniom i dolicza czas. Uwagę mediów przyciągnęła szybko inna, celowa prowokacja. Wystąpienie Mariusza Dzierżawskiego (pan od samochodów pro-life), słowa, które wcale nie było zbyt „gorące”, jeśli chodzi o emocje, musiały być umówionym wcześniej sygnałem do zadymy dla osób po lewej stronie Sali (lewej, również w sensie fizycznym). Koniec wystąpienia i pojawia się rwetes. To one zaczęły wznosić okrzyki i podnosić przygotowane wcześniej białe kartki, które jakoby miały symbolizować brak utrudnień dla aborcji. Odtwarzam na video ten moment dwa razy i widać, że była to ewidentna prowokacja. Owszem pan Mariusz cytował niemieckie wytyczne dotyczące Polski i Polaków z czasów II wojny światowej, ale wśród obrońców życia znany jest fakt, że za wprowadzeniem aborcji stoją dwa największe reżimy totalitarne – sowiecki i Niemiec hitlerowskich. To fakty historyczne. Tak więc koniec jego wystąpienia (od ok. 11.20) jest sygnałem do zadymy. Gdzieś w tym tłumie przewija się także członkini aborcyjnego teamu, znana z tego, że na wizji Republika TV zażyła tabletkę aborcyjną (albo tak tylko zasugerowała). Na jeansowej kurtce ma wyhaftowany napis: „Aborcja bez granic”. „Hej, hej aborcja jest OK!”, ”Pomagam w aborcjach” „Aborcję się robi, a nie o niej rozmawia”, „Ja miałam aborcję” – słychać było okrzyki z tej części sali. W reakcji na tę akcję część widowni po prawej stronie, również wyciągnęła swoje czarne plakaty z napisem: „Aborcja to piekło dziecka” (przeróbka proaborcyjnego hasła: aborcja to piekło kobiet). Przez pewien czas stoi w milczeniu z podniesionymi plakatami. Dopiero potem, ci ludzie próbują przekrzyczeć aktywistki. Ktoś zaczyna krzyczeć „Mordercy” i ten okrzyk jest podejmowany przez część zgromadzonych. „Aborcja to nie jest temat do negocjacji” – mówiły aktywistki. „Obiecali nam legalizację aborcji, a nie 12 godzin debaty” – relacjonuje Oko Press. Na nagraniu widać, jak aktywistki pozują do swoich nagrań video. Za niektórymi tymi osobami wychodzą pośpiesznie z sali media. Kilkuminutowa zadyma przenosi się w ten sposób do kuluarów.

Pomagam w aborcjach”

„Jedna z uczestniczek – Dominika Ćwiek, mająca na sobie koszulkę z napisem ‘Pomagam w aborcjach’, zaprezentowała podczas wystąpienia opakowanie z pigułkami do przerwania ciąży” – relacjonuje z kolei TVP info. Po godzinie 15, jak dowiaduję się z tego samego źródła, miał miejsce kolejny incydent. Sprawdzam nagranie. Jakoby przymocowanej do spodni pewnego pana saszetki z napisem „white power” (biała siła – red.) – nie widać. Niejaki Paweł Ferdynus spokojnie podchodzi do mikrofonu. Zdołał się tylko przedstawić, że jest członkiem Narodowego Odrodzenia Polski, a prowadząca zebranie szybko odbiera mu głos, bo dostrzega bardzo mały znak falangi z tyłu koszulki. Z przodu ma krzyż z podpisem nazwy partii. Nie awanturuje się, spokojnie wychodzi z sali ze strażą marszałkowską, a potem do niej wraca. Po zbliżeniach na koszulce stwierdzam, że ktoś z członków komisji musiał mieć naprawdę sokoli wzrok. Podkreślane jest, że to znak rasistowski i że musi opuścić salę. Dotąd stał spokojnie. Tym razem lekko się opiera. Nie mogłam być w Sejmie do końca z powodu obowiązków. 8 – godzinny zapis wystąpień sejmowych jest dostępny TUTAJ. Można sobie samemu wyrobić zdanie, jak było.

Aborcja jako temat zastępczy? Prezydent Duda i inni

Jak widać, to przesłuchanie publiczne cieszyło się wyjątkową frekwencją. Tak ogromny tłum 367 osób zgłoszonych na króciutkie, najczęściej 2 minutowe przemówienia, na które trzeba było czekać wiele godzin świadczy, że Polacy uznali, że trzeba zabrać głos. O dziwo, media konserwatywne, jak Radio Wnet, czy TV Republika nie relacjonowały tego przesłuchania publicznego, chyba, że coś przeoczyłam. Stacje typu TVP, Wirtualna Polska czy Gazeta.pl – a i owszem, skupiły się także na wspomnianym „happeningu” z białymi kartkami. Tylko czy o przyszłości Polski mają decydować happeningi? TV Republika, miesiąc temu wyświetliła wprawdzie „Wyrok na niewinnych” film o kulisach manipulacji proaborcyjnych sił, ale tu odmówiła swojej anteny nawet w przeglądzie wiadomości. Powiedziano za to tu wielokrotnie, że to temat zastępczy. Ton nadał m.in. prezydent Andrzej Duda, który powiedział, że: „Uważam, że to jest plan na odwracanie uwagi od kwestii ważnych” (w domyśle aborcja takim tematem nie jest). Dominik Tarczyński uważa, że temat aborcji teraz, to polityczna wrzutka, aby przykryć to, co robi Donald Tusk.

Eksternelizacja nienawiści

No cóż. Nie będę się wypowiadać o politycznym wykorzystywaniu rozmaitych wystąpień publicznych – bo to sprawa oczywista. Natomiast tego typu głosy świadczą o głębokim niezrozumieniu tego, co w Polsce już się dzieje. Gloryfikacja aborcji to część wszechstronnej rewolucji społecznej, gdzie część społeczeństwa nakręcana ideologicznymi hasłami coraz bardziej odkleja się od faktów i poszukiwania prawdy. Ta wielka antagonizacja społeczeństwa i ruch woke, który obecnie przetacza się przez nie tylko amerykańskie uniwersytety to eksternelizacja wcześniej zaimplementowanej nienawiści. To jest groźne. Ma skutki przede wszystkim ekonomiczne czy zdrowotne, rozbija tkankę społeczną i czyni ją podatną na zewnętrzne manipulacje. Antidotum jest uczenie nt zasad funkcjonowania tego nowego komunizmu, a więc głęboka akcja edukacyjna oraz powrót do wartości. Amoralne społeczeństwo jest coraz bardziej rozhuśtane i coraz bardziej zewnątrz sterowne. W dobie wręcz zapaści demograficznej nie możemy sobie pozwolić na eksperymenty ludnościowe. Druga kwestia to edukacja ukierunkowana – tu np. tych malutkich dzieci i piękna macierzyństwa. Okazja do kolejnego zabrania głosu w Sejmie RP była wyjątkowa, bo decydujemy o przyszłości nas wszystkich. Macierzyństwa i ojcostwa trzeba uczyć. To kwestia naszej wspólnej przyszłości.

OGLĄDAJ TAKŻE: