Perfidny atak na życie i “wytyczne im. Jarosława Kaczyńskiego”

Atak ekipy Donalda Tuska na prawo do życia nosi znamiona działania perfidnego, nowe wytyczne dla szpitali, choć nie są sprzeczne z obowiązującym prawem, z pewnością sprzeczne są z jego wykładnią i intencjami prawodawcy. Jednocześnie są one efektem niewypowiedzianego i gorzkiego konsensusu, którego element składowy stanowią słowa Jarosława Kaczyńskiego sprzed trzech lat.
Donald Tusk 23 sierpnia br., podczas wydarzenia Campus Polska upewnił swoich wyborców, że ustawowych ułatwień w zakresie dostępu do aborcji nie będzie w tej kadencji Sejmu. Według premiera nie ma teraz szans na sformowanie proaborcyjnej większości parlamentarnej. W pewnej mierze opinia ta jest efektem porażki, jaką koalicja rządząca poniosła 12 lipca br. w czasie głosowania nad depenalizacją zabójstwa prenatalnego. Być może jednak dla Tuska ważniejsza jest w tym zakresie świadomość, że na straży ochrony życia wciąż stoi zarówno prezydent Rzeczypospolitej Andrzej Duda, jak i Trybunał Konstytucyjny.


Niewykluczone, że z takiego właśnie powodu Donald Tusk zdecydował się sięgnąć po metody, które muszą być traktowane jako świadome obchodzenie istniejącego prawa. Podjęcie pozaustawowych działa
zostało zapowiedzianie już podczas wspomnianego wystąpienia na Campus Polska. Konferencja prasowa z 30 sierpnia br. prezentująca nowe wytyczne była zatem realizacją słów wygłoszonych tydzień
wcześniej. W konferencji prezentującej zmianę zasad ochrony życia osób nienarodzonych udział wzięła minister zdrowia Izabela Leszczyna i minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
“Szukamy takich sposobów działania, które zgodnie z prawem umożliwią w praktyce dostęp do legalnej aborcji dla kobiet, które z różnych powodów do tej aborcji powinny mieć prawo” – powiedział Donald Tusk.
“Lekarze będą czuli, że kiedy staną po stronie kobiety, to prokuratura będzie także po stronie kobiety, a nie po stronie bezdusznych i naszym zdaniem złych, bardzo restrykcyjnych zapisów […]. Państwo będzie coraz skuteczniej stawało po stronie kobiety wtedy, kiedy będzie podejmowała dramatyczne decyzje w swoim życiu” – dodał Prezes Rady Ministrów.


Nowe wytyczne rzeczywiście wydają się literalnie nie przekraczać istniejącej w ustawie o ochronie życia przesłanki do aborcji w sytuacji, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie kobiety. Niestety sama ta przesłanka tworzy fałszywe wrażenie, że aborcja może mieć znaczenie terapeutyczne. Aborcja niczego jednak nie leczy, choć bywa stosowana prewencyjnie np. w sytuacji rozpoznania u matki choroby nowotworowej. Trzeba przypomnieć w tym miejscu, że śmierć dziecka w łonie kobiety, będąca skutkiem ubocznym działań terapeutycznych mających na celu ratowanie zdrowia i życia kobiety nie jest z perspektywy etycznej aborcją. Etyka mówi w takich przypadkach o zasadzie podwójnego skutku. Oczywiście zabójstwo prewencyjne nie może być zaliczone do zbioru takich sytuacji i jest prawdziwą aborcją.


Na czym zatem polega nowość wytycznych? Składa się ono z powiązania dwóch elementów. Wyjaśniła to w czasie konferencji prasowej Izabela Leszczyna. Pierwszy element dotyczy zachęty by aborcji domagać się poprzez diagnozę psychiatryczną.
“Zgodnie z obowiązującym prawem mamy dwie przesłanki do przerwania ciąży: zagrożenie życia lub zdrowia i gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku gwałtu. Przy czym zagrożenie zdrowia lub życia to oddzielne przesłanki. Ustawa mówi też ogólnie o pojęciu zdrowia, więc jeśli kobieta uda się do np. do lekarza psychiatry i ten uzna, że jest zagrożenie dla zdrowia psychicznego, to wystawione od niego zaświadczenie jest wystarczające do terminacji ciąży” – powiedziała minister zdrowia.
Powyższe wytłumaczenie dobrze pokazuje w jaki sposób słuszna dla wielu, tzw. pierwsza przesłanka aborcyjna, mająca chronić zdrowie i życie kobiet, uzależnia los dziecka od nieostrych kategorii egzystencjalnych i diagnostycznych. Opieka psychiatryczna, co oczywiste, ma swoją specyfikę i związaną z nią ograniczoną precyzję terapeutyczną.
Trzeba w tym miejscu zapytać, jakiego typu problemy psychiatryczne są medycznie ściśle powiązane istnieniem drugiego człowieka w łonie kobiety? Czy gdyby problemy te dotyczyły istoty znajdującej się po drugiej stronie brzucha minister Leszczyna także proponowałaby “terminację” jako rozwiązanie problemu?
Z wytycznych jasno wynika jedno, odpowiednio uformowana praktyka lekarskich diagnoz może łatwo przekształcić się w praktykę aborcji na życzenie, którą udostępniać będą życzliwi dzieciobójstwu psychiatrzy.
Widać zresztą, że temu właśnie służy dodatkowy, rzeczywiście nowy zapis obecny w wytycznych, o którym na konferencji mówiła minister zdrowia.
“Jeśli w podmiocie leczniczym będzie żądanie drugiego orzeczenia lekarza, bądź zwoływania konsylium, to należy to uznać za utrudnianie dostępu do procedury medycznej, która jest w koszyku świadczeń gwarantowanych” – powiedziała Leszczyna. A takie “utrudnienia” mają być surowo karane.
Na dziś nie wiadomo jaka jest podstawa prawna czy choćby ekspercka zawartego w wytycznych zakazu konsultacji. I to w sytuacjach, gdy ważyć się będzie nieraz życie lub śmierć dwojga ludzi – dziecka i matki.
W sytuacjach naprawdę groźnych medyczny koncyliaryzm jest wręcz konieczny w krajach cywilizowanej medycyny.
Wydaje się zatem, że w stworzonej procedurze chodzi o coś innego. O wyselekcjonowanie grona lekarzy psychiatrów gotowych do szybkiego kierowania na aborcję kobiet zgłaszających problemy psychiczne. Brak możliwości konsultowania przez szpitale takich skierowań łatwo może decyzje lekarzy-psychiatrów z medycznych zamienić w pewien sposób administracyjne. Psychiatrzy popierający aborcję, w poczuciu
bezkarności zapewnianej przez ministerstwo zdrowia i ministerstwo sprawiedliwości, będą mieli tendencję do obniżania standardów swoich opinii. Przynajmniej niektórzy zaczną pacjentkom wypisywać aborcję na życzenie. Intencje działania rządu wyraził Adam Bodnar mówiąc podczas konferencji, że “chodzi o to, żeby zmienić atmosferę i filozofię działania. Prawa kobiet muszą być w centrum, a nie na odwrót” Tak, w centrum ma być prawo do zabicia, a podmiotowość dziecka, tak oczywista w polskim systemie prawnym, ma być ignorowana.
Warto w tym miejscu przytoczyć słowa jakie na temat nowych wytycznych wypowiedział prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Trzeba też dodać, że prof. Zoll był przez lata bardzo
stanowczym krytykiem wielu poczynań rządów Prawa i Sprawiedliwości, zatem trudno go uznać za przeciwnika obecnego rządu.
Prof. Zoll zauważył, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w 2011 r. wydał orzeczenie stwierdzające, że każdy zarodek ma godność człowieka, a nowe wytyczne całkowicie ignorują tę kwestię. Profesor odniósł się także do kwestii kar za próby przeprowadzania dodatkowych diagnoz.
“Lekarz dokonujący aborcji nie może być całkowicie pozbawiony swojej podmiotowości i nieliczenia się z jego wiedzą lekarską. Bo on może stwierdzić, że zaświadczenie to nie oddaje stanu rzeczywistego. Pominięcie tego lub wprowadzanie sankcji w sytuacji, kiedy lekarz odmówi przeprowadzenia aborcji z tego względu, że się nie zgadza ze stanowiskiem osoby wystawiającej zaświadczenie, to jest dla mnie nie do przyjęcia. […] Mamy bardzo złe doświadczenia z zaświadczeniami od lekarzy — czy to zaświadczeniami dotyczącymi zwolnień z pracy, czy też wystawiania recept” — powiedział prof. Zoll.
Co jednak wspólnego działaniami rządu Donalda Tuska ma wywołany w tytule Jarosław Kaczyński. Cóż, można by powiedzieć, że jest w pewnym przynajmniej stopniu pomysłodawcą nowych wytycznych. W wywiadzie dla “Wprost” z 2021 roku, oprócz głośnego wówczas zdania, że “każdy średnio rozgarnięty człowiek może załatwić aborcję za granicą”, Kaczyński powiedział coś więcej. Zapytany o ustawowe ograniczenia w dostępie do aborcji najpierw orzekł, że “decyzja Trybunału [Konstytucyjnego z roku 2020 wykluczająca aborcję eugeniczną – przyp. TR] ma charakter prawny i moralny, w praktyce może być różnie”, by potem dodać niefrasobliwie: “Wśród możliwości dopuszczania aborcji jest furtka w postaci zdrowia psychicznego. Dla jednych jest to być może nie do przyjęcia, ale można z tego skorzystać”. Słowa Kaczyńskiego można podsumować bon motem – prawo, prawem, ale jak musicie, to róbcie swoje.


Donald Tusk, gdyby chciał i miał nieco politycznego dowcipu mógłby nazwać nowe wytyczne aborcyjne “wytycznymi im. Jarosława Kaczyńskiego”. I niestety byłoby w tym gorzkim żarcie wiele prawdy. Z pewnością obaj politycy nie podaliby sobie i w tej sprawie ręki, niestety jednak ich stanowiska na poziomie intelektualnej i społecznej pragmatyki są przerażająco bliskie. Wspomniana tu gorycz wynika jednak z czegoś innego. Ze świadomości, że dziś żadna z głównych sejmowych centrali nie może być traktowa jako nadzieja dla nienarodzonych. W niemal cudowny sposób, podczas lipcowego głosowania nad depenalizacją aborcji, okazało się, że nienarodzeni mogą liczyć na sumienia bardzo wielu zwykłych posłów. I to dobra wiadomość. Co jednak zrobić, gdy państwo działa z pominięciem sumień? Potrzebna by była stanowczość kierownictwa PiS. Ta jednak jeśli się pojawia to w sprawa niskiego rzędu. Prawie nigdy, gdy idzie o nienarodzone jeszcze dzieci