Ok. 10-15% personelu sieci Planned Parenthood z początkiem lipca pożegnało się z pracą. Planned Parenthood to potentat na “aborcyjnym rynku” w USA.
24 czerwca ub.r. Sąd Najwyższy USA orzekł, że jego decyzja z 1973 r. w słynnej sprawie Roe vs Wade była „rażąco błędna”. Tym samym urząd ten uznał, że nie istnieje coś takiego jak „konstytucyjne prawo do aborcji” w tym kraju. W całym drugim półroczu 2022 r. liczba ocalonych dzięki temu dzieci wyniosła 32 260.
Od momentu ubiegłorocznego orzeczenia poszczególne amerykańskie stany zyskały swobodę w kształtowaniu własnych przepisów w kwestii ochrony życia poczętego. 14 z nich zdecydowało się tę ochronę znacząco wzmocnić. W kolejnych 8 stanach podobne regulacje są wstrzymywane przez stanowe sądy, m.in. wskutek pozwów złożonych przez Planned Parenthood, największą w USA sieć zajmującą się prenatalnym dzieciobójstwem.
Jednym z efektów ubiegłorocznego orzeczenia było również zamknięcie co najmniej 49 placówek, w których dokonywano aborcji. Planned Parenthood ogłosiła, iż z początkiem lipca br. musiała zredukować swój personel o ok. 10-15%.
Organizacja zapowiedziała jednocześnie zwiększenie inwestycji w sektorze “usług nieaborcyjnych” w stanach chroniących życie poczęte. Jak Planned Parenthood rozumie sformułowanie “usługi nieaborcyjne”? Prócz diagnostyki chorób przenoszonych drogą płciową i badań przesiewowych w kierunku raka, są to m.in. usługi z zakresu antykoncepcję i operacje zmiany płci. Sieć zamierza także rozwinąć “ofertę” skierowaną do kobiet pragnących dokonać aborcji poza stanem swojego zamieszkania oraz do osób czarnoskórych.
W tym miejscu wspomnieć też trzeba, że duży problem w USA stanowi wzmożona aktywność środowisk proaborcyjnych, które na coraz większą skalę dystrybuują nielegalnie środki wczesnoporonne w internecie. Odsetek tzw. “aborcji przez teleporadę” zwiększył się w ostatnich miesiącach z 4 do 11% całości.
CZYTAJ TAKŻE: Nazywani naiwniakami, dziś świętują. Pro-liferzy z USA podsumowują rok bez Roe vs Wade