11 lat więzienia za aktywność pro-life?! Obrońcy życia zrównani z kryminalistami

W środę (9.08) przed Sądem Okręgowym w Waszyngtonie odbyła się rozprawa przeciwko 9 aktywistom pro-life, którzy blokowali dostęp do placówki aborcyjnej w tym mieście. Co ważne, istnieją poważne przesłanki, by podejrzewać, że w tej konkretnej placówce dochodziło również do mordów na dzieciach żywo urodzonych.

Cała historia ma swój początek w październiku 2020 r. Zasiadająca na ławie oskarżonych grupa działaczy pro-life odzyskała wówczas szczątki ok. 100 dzieci zabitych w placówce prowadzonej przez znanego proaborcyjnego aktywistę, dr. Cesare Santangelo. Wśród nich 5 ciał należało do maluchów w pełni rozwiniętych fizycznie, co wskazuje, iż zostały one zamordowane w ostatnim trymestrze ciąży (w stołecznym Dystrykcie Kolumbii jest to dopuszczalne) bądź nawet po narodzinach.

Wspomnieni działacze pro-life w obliczu tej tragedii zdecydowali się na fizyczną blokadę wejścia do śmiercionośnej placówki przy użyciu lin, łańcuchów, mebli i przede wszystkim własnych ciał. Obrońcy życia za swój czyn oskarżeni zostali o “udział w spisku mającym na celu stworzenie blokady w klinice zdrowia reprodukcyjnego, aby uniemożliwić klinice dostarczanie, a pacjentom otrzymywanie usług zdrowia reprodukcyjnego”. Grozi im kara 11 lat pozbawienia wolności oraz po 350 tys. USD grzywny.

“Jest mi przykro nie dlatego, że jesteśmy prześladowani przez rząd federalny, ale dlatego, że rząd federalny prześladuje nienarodzonych” – stwierdził w rozmowie z portalem LifeSiteNews jeden z oskarżonych Will Goodman. “Ta bitwa należy do Boga. Składamy to w Jego ręce” – dodał.

CZYTAJ TAKŻE: 32 tys. dzieci ocalonych od śmierci. Wstępny bilans obalenia Roe v. Wade

OGLĄDAJ TAKŻE: