Ponad 2 mln dzieci rocznie trafia do najgłębszych otchłani piekła. Mega hit „Sound of Freedom” to majstersztyk filmowy w formie, który w treści dotyka… świętości. Bo bezpieczeństwa dzieci trzeba chronić jak najwyższą świętość. I o tym również jest ta amerykańsko-meksykańsko-kolumbijska produkcja w gwiazdorskiej obsadzie.
Kokainę można kupić raz. Dziecko można sprzedawać nawet dziesięć razy dziennie. I tak też się dzieje. Porywanie dzieci i seksualne ich wykorzystywanie tworzy najszybciej rozwijającą się sieć przestępczą na świecie. Zdarzają się tacy, którzy chcą stawić czoła tej ponurej sytuacji.
Rozerwany na kawałki
„Ta praca rozrywa człowieka na kawałki” – mówi amerykański agent Tim Ballard (znany z roli Chrystusa z „Pasji” Mela Gibsona Jim Caviezel), który ściga pedofilów. Praca jest niezwykle trudna, bo oznacza stykanie się z materią, o której człowiek po prostu najczęściej nie chce i nie jest w stanie myśleć. Efekty pracy Tima są jednak brawurowe. Mężczyzna schwytał aż 288 pedofilów. Dopiero pytanie kolegi z pracy o to, ile uratował dzieci, wytrąca go z jakiegokolwiek poczucia zadowolenia z wyników swoich działań. Wkrótce okaże się, że jest tylko jedna droga do „poskładania się” mężczyzny, którego wspomniana „praca rozrywa na kawałki”. To próba uratowania 11-letniej Kolumbijki. Tim bowiem odzyskuje z rąk przemytnika seksualnego 8 letniego chłopca. Miguel patrząc prosto w oczy swojemu wybawcy pyta go, czy odnajdzie też jego siostrę Rocio.
Umowa dżentelmeńska?
Trudno ubrać w słowa relację, która powstaje między młodym, wykorzystywanym dzieckiem, a agentem Ballardem. Chciałoby się powiedzieć, że to umowa dżentelmeńska, choć wiek jednej „ze stron” umowy odbiera śmiałość w użyciu takiego sformułowania. W sumie nie ma to większego znaczenia, bo Tim postanawia odnaleźć dziewczynkę za wszelką cenę. Nie jest łatwo, bo Rocio może być dosłownie wszędzie – w Moskwie, Bangkoku lub Los Angeles. Wkrótce okaże się, że prawda o jej miejscu pobytu jest najstraszniejsza z możliwych. Dziewczynka została kupiona przez szefa rebeliantów z południowej Kolumbii i więziona jest w miejscu, do którego nie zapuszcza się nawet Kolumbijska policja, a każda osoba z zewnątrz trafia od razu na celownik zwyrodnialców chroniących brutalnego szefa. Szanse na odbicie dziewczynki są na zdrowy rozum zerowe. Tim podejmuje szaleńczą próbę wiedząc, że nikt nie będzie w stanie mu pomóc w śmiertelnie niebezpiecznej nie tylko dla niego, ale również dla dziewczynki, akcji.
Bez epatowania złem i bez epatowania dobrem
Motorem napędowym dla niezwykle ryzykownych, wręcz samobójczych decyzji Tima jest poza smutnym spojrzeniem Miguela, świadomość, że porwana dziewczynka mogłaby być przecież jego córką. A że sam Tim założył wielodzietną rodzinę, nie jest mu trudno wyobrazić sobie taką sytuację. Za to widzowi z każdym kwadransem filmu coraz trudniej uwierzyć, że ekranowe sceny odwzorowane są na realnych sytuacjach, że scenariusz oparty jest na faktach…
- Czytaj także: Przemilczany przez media rozbija box office. Kilka słów o fenomenie filmu “Sound of Freedom”
Bardzo mocno brzmią też słowa Tima o tym, że „dzieci Bożych się nie sprzedaje”. Argument wiary okazuje się w tej historii bardzo mocny, choć zarysowany bardzo subtelnie. Taki zresztą jest cały film. Choć kategoria wiekowa oznaczona jest jako 15+, a produkcja dotyka najczarniejszego świata przestępczego, nie zobaczymy tu żadnej sceny, którą możemy nazwać brutalną czy wulgarną. „Sound of Freedom” jest niedoścignionym wzorem w opowiadaniu o złu bez epatowania złem. I chyba działa to w dwie strony. O opowiadaniu o dobru również bez pławienia się w blichtrze, górnolotności i patosu.
Wywrócony box office
Na wielu płaszczyznach film jest genialny. I na wielu przeraża. Przede wszystkim skalą przestępstw seksualnych z wykorzystaniem dzieci. Łatwością, z jaką przestępcy je uprowadzają pod każdą szerokością geograficzną. Wielką krzywdą dla całej ludzkości, biorąc pod uwagę fakt, że porywanych i wykorzystywanych dzieci na świecie tylko w ciągu roku jest więcej niż wszystkich mieszkańców Warszawy. I w końcu przeraża, dlaczego znakomita i kasowa produkcja została zamrożona przez Disney’a, który wykupił 20th Century Fox i… odwołał premierę filmu. Niby to poboczny wątek, ale czy na pewno?
Jakie i czyje interesy naruszył ten film w Hollywood? Jak wielkie musiały być te interesy, skoro przyblokowano kasowy hit. Gdy producent w końcu odkupił prawa i wypuścił tytuł w świat, zakładając swoją firmę dystrybucyjną, film wywrócić box office. Stał się po „Barbie” i „Oppenheimerze” trzecim najchętniej oglądanym filmem w USA. Nic dziwnego, bo nie tylko szokująca tematyka, ale również fantastyczna w warsztatowej warstwie produkcja jest skrojona na sukces, który odnosić mogą tylko mega hity. Kosztujący 14 mln dolarów film w krótkim czasie zarobił za oceanem 183 mln dolarów. A dystrybucja wchodzi dopiero w świat. W Polsce film pojawi się w kinach 15 września. I jakkolwiek balibyśmy się zmierzenia z tematem porywania i wykorzystania seksualnego dzieci, obejrzeć powinien go każdy. Bo każdy z nas, patrząc na tempo rozwoju przestępczego procederu, może zetknąć się z tym tsunami mroku osobiście…
ZOBACZ OFICJALNY ZWIASTUN:
Sylwia Kołodyńska