Wojtyła inwigilowany, czyli przedpremierowa recenzja “Figuranta”

„Jak go ochrzcisz, wyślę cię do czubków” – mówi Bronek do swojej żony. Kobieta od dawna wie, czym zajmuje się jej mąż. Powiedziała jej przyjaciółka, która widziała Bronka na ulicy. „Z kim szedł?” – pyta żona Bronka. „Nie z kim, a za kim” – odpowiada przyjaciółka. Jak się okazuje, Bronek inwigilował Karola Wojtyłę. Od 20 października w kinach film Roberta Glińskiego „Figurant”.

Między Dniem Papieskim i rocznicą wybrania Karola Wojtyły na papieża, a jego wspomnieniem liturgicznym przedstawiamy Państwu recenzję oryginalnego filmu o historii świętego.

„Wojtyła groźniejszy od Wyszyńskiego”

Bronek Budny (Mateusz Więcławek) jest postacią filmową, fikcyjną. W zamyśle scenarzysty Andrzeja Gołdy i reżysera Roberta Glińskiego, ma on skupiać w sobie historie licznej grupy agentów, którzy inwigilowali Karola Wojtyłę już od chwili, gdy skończył on 38 lat i został biskupem krakowskim i jednocześnie najmłodszym biskupem w kraju. Bronek jest młodym, błyskotliwym karierowiczem. Szybko orientuje się, że Wojtyła znający się na „kwestiach robotniczych” i mający dużą wiedzę o prawach, albo właściwie bezprawiach, jakimi rządzi się komunizm, „jest groźniejszy od Wyszyńskiego”. Dlatego trwa zapalczywa walka o dotarcie do choćby najmniejszej informacji, która mogłaby Wojtyłę skompromitować. Budny rozpoczyna też procedurę pozyskiwania jednego z młodych księży, doktorantów Wojtyły, na tajnego współpracownika. Obie te misje okazują się trudniejsze, niż SB zakładało. Wojtyła ma bowiem tylko jedną słabość – kremówki, a młody duchowny, stara się być wierny Bogu i ojczyźnie mimo największych dział, jakie wytacza przeciwko niemu aparat reżimu komunistycznego.

Od agenta do zbrodniarza

Gliński, upraszczając na potrzeby produkcji, pewne historie i biografie, tworzy bardzo celny obraz systemu represji. Pokazuje nie tylko straszne metody działania agentów komunistycznych, ale co ciekawe pokazuje ich samych i komunistyczną otchłań, która każe im przekraczać kolejne granice zła. “Figurant” to stadium upadku człowieka. Człowieka, który pracując w IV departamencie MSW odpowiedzialnym za walkę z Kościołem, z przeciętnego agenta o złych intencjach zmienia się w potwora. „Praca wciąga” i za chwilę już nic nie będzie tak ważne, jak niszczenie ludzi, które doprowadzić musi w końcu do zniszczenia siebie samego.

Aktor od wyglądu i aktor od głosu

Co ciekawe, sylwetka samego przyszłego świętego nie jest tu pierwszoplanowa. Nie umniejsza to jego roli. Wręcz przeciwnie, Gliński, sytuując w filmie krakowskiego biskupa do roli celu służb, potrafi niebanalnie oddać wielkość przyszłego papieża. „Karol Wojtyła jest swego rodzaju ikoną. Gdybym miał głębiej wchodzić w jego osobowość i prywatność, musiałabym nakręcić zupełnie inny film – po prostu film o Wojtyle. A to nie było moim celem” – mówi Robert Gliński. Filmowa ekipa jednak włożyła dużo zaangażowania w zaprezentowanie postaci przyszłego papieża. W jego rolę wcielił się Maciej Mikołajczyk, przypominający z wyglądu biskupa z tego okresu, ale głos postaci użyczył Mateusz Grydlik, który potrafi doskonale naśladować głos papieża. W fabularną produkcję jaką jest “Figurant” wmontowano też sceny dokumentalne, historyczne w sposób niemal niezauważalny. Ten zabieg nie zawsze udaje się w kinie chcącym nas przenieść do czasu i miejsca akcji. Tym razem się udało. Film Glińskiego jest zwartą opowieścią o systemie zła wymierzonym w Karola Wojtyłę. Reżyser nie kryje, że liczy na widownię wśród młodych ludzi. My również! Polecamy!

Sylwia Kołodyńska

Czytaj także: