Im dłużej bada się historię skandali seksualnych w Kościele katolickim z ostatnich trzydziestu lat, im częściej sięga się do dokumentów Stolicy Apostolskiej i wypowiedzi papieży, szczególnie Jana Pawła II, tym bardziej rzuca się w oczy specyficzna charakterystyka perspektywy, którą przyjmował polski papież. Czy Jan Paweł II za bardzo ufał biskupom w sprawach skandali seksualnych?
Nie jest to wcale postawa kogoś kto zamierza chronić przestępców, ale jest to rodzaj usposobienia, może nawet po prostu osobistej formacji, która nie dopuszcza do wiadomości, że katoliccy biskupi mogliby działać niczym mafia i to w sprawach tak obrzydliwe niemoralnych jak drapieżnictwo seksualne wobec małoletnich.
Kościół w mackach nieprawości
Trudno sądzić, by Papież miał wielkie złudzenia, np. co do homoseksualizmu obecnego wśród księży. Sprawy te raczej były znane i w pierwszej połowie dwudziestego wieku. Czym innym jednak jest grzech, nawet jeśli przechodzi on w pewnego rodzaju uzależnienie, a czym innym świadome oplatanie instytucji służącej uświęceniu ludzi mackami nieprawości. Tego Jan Paweł II najwyraźniej się nie spodziewał.
Widać to dobrze w wypowiedziach jakie formułował w latach 90. dwudziestego wieku do biskupów najbardziej zdemoralizowanych (oczywiście nie en block) episkopatów. W roku 1993, kiedy informacje o gorszących czynach zaczęły spływać do Stolicy Apostolskiej, pisał do biskupów Stanów Zjednoczonych apelując do ich odpowiedzialności, ale i solidaryzując się z tym czego sami muszą doświadczać widząc cierpienia innych. Za pewne nie sądził wtedy, że wielu z tych, do których się zwracał było po prostu wilkami w owczej skórze.
Solidarność z biskupami
Jeszcze w roku 1999, gdy długo przemawiał do biskupów irlandzkich w czasie ich wizyty ad limina formułował słowa, które były po prostu wyrazem jego solidarności wobec ich sytuacji.
“Jestem blisko was w bólu i modlitwie, powierzając Bogu wszelkiej pociechy tych, którzy padli ofiarą wykorzystywania seksualnego ze strony duchownych lub zakonników. Powinniśmy się również modlić, aby ci, którzy dopuścili się tego zła, uznali złą naturę swoich czynów i poprosili o przebaczenie” – mówił wtedy Jan Paweł II.
W kolejnych latach biskupi z Irlandii dali najgorsze świadectwo wobec świata, gdy okazało się, że ukrywali i mataczyli w wielu sprawach, tak długo jak tylko się dało. Co charakterystyczne, gdy Benedykt XVI pisał swój list z roku 2010 nie zwracał się już do biskupów, ale do katolików irlandzkich. Ta zmiana adresata być może nie była wówczas wystarczająco zauważona, ale miała charakter zasadniczy.
Czy postawa Jana Pawła II była grzechem naiwności? To trudno stwierdzić w czasach, gdy wiemy znacznie więcej o mechanizmach społecznych jakie wiążą się, nie tylko w Kościele, z przestępstwami seksualnymi i ich ukrywaniem. Bez wątpienia jednak – choć kierowany przez ludzi o złych często intencjach – Jan Paweł II popełniał błędy. Nic jednak nie wskazuje by „krył pedofili”, wydaje się raczej, że starał się działać proporcjonalnie do wiedzy jaką posiadał, a także proporcjonalnie do percepcji problemu jaka była mu dostępna w jego czasach.
CZYTAJ TAKŻE: „Atak na kardynała Sapiehę to atak na Jana Pawła II” – wskazuje prof. Kucharczyk