Książka „Wojna. Reportaż z Ukrainy” Jakuba Maciejewskiego to poza opisem horroru wojny, którego doświadcza na własnej skórze obecny podczas bombardowań autor, przybliżenie dramatu matek przeżywających wojnę podwójnie. Bojąc się o siebie mniej, niż o swoje dzieci.
„Zostały w Charkowie, zostały w Charkowie. Zostawiłam je w Charkowie” – mówiła przerażona, czterdziestoletnia kobieta w pociągu z Przemyśla do Lwowa. Kilka tygodni wcześniej wyjechała do Niemiec do pracy. Teraz jej rodzinne miasto było jednym z najmocniej bombardowanych w tej wojnie. Sparaliżowana lękiem wracała do dzieci. „Kobiecie cały czas płynęły łzy po nabrzmiałych, czerwonych od mrozu policzkach, a gdy zmęczyła się płaczem, przysypiała na chwilę, by obudzić się w kolejnym bólu, tęsknocie i strachu o najbliższych. Czy płakała tak kolejne tysiąc kilometrów, myśląc, jak boją się jej dzieci w mieście rozrywanym wybuchami?” – pisze Jakub Maciejewski.
Autor książki „Wojna. Reportaż z Ukrainy” dotarł na front jako jeden z pierwszych i spędził tam, z przerwami, ponad 140 dni. Jego reportaż pełen jest opisów scen bombardowań, podczas których Maciejewski uciekał do schronu. Ratowała go wtedy myśl, że czuł się jak w… filmie.
Macierzyństwo odporne na wojnę
Autor książki jeden z podrozdziałów swojej wstrząsającej publikacji poświęcił matkom. Reporter widział na Ukrainie jadące w stronę polskiej granicy pociągi z wagonami wypełnionymi setkami matek z maleńkimi dziećmi. Maciejewski opisuje dramaty córek, których matki ginęły na własnych oczach i które nie mogły ich pochować, bo Rosjanie nie pozwalali. Przyglądał się przerażonym i niewyobrażalnie cierpiącym kobietom i poległym dzieciom leżącym w trumienkach…
Maciejewski dzieli się refleksją, że „nieprzypadkowo postać matki otoczona jest w historii ludzkości szczególnym kultem, a macierzyństwo jest wyjątkowym rodzajem więzi, troski i poświęcenia, którego nie udało się rozbić nawet najbardziej agresywnym i nieludzkim ideologiom”.
Z relacji reportera dowiadujemy się, jak ukraińscy żołnierze przekazywali mu podziękowania dla Polaków za pomoc ich żonom i dzieciom. „Kochają nas i są w szoku, że otrzymali tyle dobra” – napisał Jakub Maciejewski na temat tego, co myślą o nas Ukraińcy.