Reprezentacja Polski do dobro narodowe. Występ naszych piłkarzy na Mistrzostwach Świata w Katarze budził wiele emocji. Mimo historycznego wyniku, czyli awansie do fazy grupowej po 36 latach, nie brakuje dziennikarzy, którzy regularnie przypuszczają atak na selekcjonera. Okazuje się jednak, że w mediach jest wiele nieprawdziwych informacji. Niesmak jednak pozostaje i to wydaje się być głównym celem ataków na Czesława Michniewicza. Dlaczego tak jest?
Czesław Michniewicz to osoba znana w piłkarskim świecie. Jako trener, niejednokrotnie ratował klubu np. przed spadkiem z ligi. Osiągał także sukcesy, jak sensacyjne zdobycie Pucharu Polski z biednym jak mysz kościelna Lechem Poznań. Ostatnia przygoda klubowa obecnego selekcjonera Polski miał słodko-gorzki smak. Trener będąc szkoleniowcem Legii Warszawa, zdobył z nią mistrzostwo Polski i wszedł, po latach posuchy, do fazy grupowej Ligi Europy. Tam także osiągał szokująco dobre wyniki, grając jak równy z równy i zdobywając punkty w meczach z silnym europejskimi rywalami. To wszystko jednak przyćmiła forma Legii w drugiej części sezonu. Zespół z Warszawy notował porażkę za porażką w lidze i ostatecznie znalazła się na dnie tabeli. Czesław Michniewicz został zwolniony. Tłumaczył później kulisy w klubie, z których wynikało, że prezes Legii, krytykowany przez kibiców, działał po swojemu i nie zwracał uwagi na prośby trenera o nowych zawodników i niebezpieczeństwo jakie sprowadzi ich brak. Wtedy mieliśmy także z atakiem na Czesława Michniewicza.
Początek w reprezentacji
To jednak było niczym w porównaniu do reprezentacji Polski. Selekcjoner określany jest nawet jako trzeci osoba w państwie. Już przy ogłoszeniu tego, że zostanie nim Czesław Michniewicz, na konferencji pojawiły się pytania i opinie atakujące nowego selekcjonera. Jeden z dziennikarzy zadał trenerowi pytanie o jego 711 połączeń telefonicznych ze skazanym za korupcję w polskiej piłce „Fryzjerem”. Sprawa ta była już wielokrotnie opisywana i wyjaśniana. Mimo to temat odżył po nominacji Czesława Michniewicza. W programie swojego przyjaciela- Krzysztofa Stanowskiego na Kanale Sportowym, trener wyjaśnił wszystkie zarzuty i przebieg meczów, w czasie których, szef piłkarskiej mafii miał dzwonić do trenera.
Takie pytania i otwarty atak na selekcjonera w momencie, kiedy została ogłoszona jego nominacja, budziła niesmak. Spowodowało to jednak szersze zainteresowanie sprawą i wyjaśnienia. Przy tym jednak pojawiły się dyskusje nt. wrogów selekcjonera. Ujawniono przy tym, że część dziennikarzy jest w otwartym konflikcie z Czesławem Michniewiczem. W tle były prywatne sprawy, które ujawnił trener. To np. pokazanie zepsucia części środowiska, które krytykuje trener i sprawa jednego z atakujących go dziennikarzy, który miał być pobity przez zdradzonego męża pod redakcją. Takie smaczki nadają zupełnie nowy obraz ataków medialnych na selekcjonera.
Pieniądze od premiera
Negatywne komentarze pod adresem trenera umilkły przy okazji pierwszego i wygranego przez niego meczu decydującego o awansie na Mistrzostwa Świata. Po tym przyszły jednak spotkania w Lidze Narodów i na nowo rozpoczęła się medialna nagonka nad grą reprezentacji.
Potem przyszedł Mundial, gdzie pomimo zremisowanego meczu z Meksykiem i wygranego z Arabią Saudyjską, rozpoczęła się krytyka stylu gry reprezentacji. Wszystko dopełnił przegrany mecz z Argentyną, który jednak zapewnił Polakom upragniony awans. Dyskusje i krytyka pod adresem trenera podwoiły się. Przed meczem z Francją, pojawiła się informacja o obiecanej przez premiera premii. Pierwsze nieścisłości pojawiły się przy podawaniu kwot. Jedni mówili, że miało to być 30, inni że 50 milionów złotych. Dziennikarze prześcigali się w kolejnych doniesieniach. Przez parę dni królowała informacja, że selekcjoner pokłócił się z kapitanem o pieniądze dla sztabu szkoleniowego. Mówiono, że członek sztabu chodził po pokojach i zbierał od zawodników numery kont. Kolejna mówiła o ogólnej kłótni o pieniądze wśród całej drużyny. W wywiadzie dla TVP wszystko zdementował Czesław Michniewicz. Cała sprawa miała wyglądać tak, że trener zrzekł się pieniędzy dla siebie, a całą sprawę uzgodnił z kapitanem i poinformował o tym zawodników przed meczem. Szczegóły podziału pieniędzy miało być przedmiotem zawodników, ale zajmować mieli się tym już po meczu z Francją. Trener podkreślał, że chciał w ten sposób uciąć ten temat, który został poruszony przez piłkarzy, aby ci zajęli się meczem.
Zawodnicy dementują
Takie informacje potwierdzili także zawodnicy, w tym Robert Lewandowski. Okazało się więc, że historie zostały przez dziennikarzy wykreowane. Kolejna fala krytyki pojawiła się po meczu z Francją, kiedy piłkarze mieli się opowiedzieć przeciwko trenerowi. Z wewnątrz reprezentacji wyszły jasne sygnały, że relacje między piłkarzami są bardzo dobre i przyjazne. Znowu przekazy okazały się inne niż rzeczywistość.
Na koniec zaatakowano Czesława Michniewicza, podając informację, że ten miałby pokłócić się z prezesem PZPN o to, że w hotelu z piłkarzami mieszkały ich rodziny. Całą sprawę skomentował w wiadomości do Krzysztofa Stanowskiego Kamil Glik, który napisał, że rodziny piłkarzy mieszkały 40 minut od nich w hotelach, za które płacili zawodnicy. Plotka o domniemanym konflikcie została też zdementowana przez samego prezesa PZPN.
Wszystko zwieńczył wywiad Czesława Michniewicza w TVP, gdzie rozmawiał z Jackiem Kurowskim. Z kontekstu można było wywnioskować, że dziennikarz TVP jest w grupie dziennikarzy na wojnie z trenerem, bo sami podczas rozmowy w zawoalowany sposób przyznali obaj Panowie. Można to było jednak zauważył już po samej rozmowie. Kibice słusznie nazwali ją bardziej przesłuchaniem. Dodatkowo zachowanie prowadzącego względem trenera, budziło zażenowanie. Oczywiście przypadkowo, cała redakcja TVP Sport regularnie podają artykuły, które są negatywne względem selekcjonera.
Atak na Czesława Michniewicza
Mimo, że informacje nt. trenera są wyjaśniane i okazuje się, że wiele z nich mija się z prawdą, to trwa poważna dyskusja nad jego przyszłością i tym czy związek przedłuży z nim kontrakt. Wszystko to za sprawą medialnego uderzania w trenera i tym, że on sam daje się ponieść emocjom, jak u p. Kurowskiego, otwarcie mówiąc o negatywnej narracji wobec niego.
Prawda ma tutaj drugorzędne znaczenie, bo takie ataki, bez względu na ich słuszność, pozostawiają smród. Po tą presją jest teraz PZPN, który poważnie rozważa możliwość zatrudnienia innego szkoleniowca, mimo że Czesław Michniewicz zrealizował swoje zadania, a przegrane spotkanie z Francją daję obraz i nadzieję na lepszą grę w przyszłości, kiedy trener będzie miał więcej czasu na budowę gry kadry. Przerażające, jak media mogą zniszczyć człowieka, a wiele osób ślepo daje się wciągnąć kreowaniu negatywnego obrazu selekcjonera. Pozostaje mieć nadzieję, że jednak negatywna presja ze strony części mediów i dziennikarzy, zostanie odparta i zwycięży prawda.