Niezależny ekspert ONZ ds. ochrony przed przemocą i dyskryminacją ze względu na orientację seksualną i tożsamość gender zbiera informacje od państw o tym, jak ochrona wolności religii wpływa na wolność „orientacji seksualnej” i „tożsamości gender”. Veronika Turetta, analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Instytutu Ordo Iuris ostrzega: Założenia, na których opiera się raport, zapowiadają silnie zideologizowany dokument końcowy. Jego celem wydaje się wskazanie, jak „tożsamość gender” powinna być postrzegana przez ustawodawców, przywódców religijnych i poszczególnych obywateli, a nie zebranie obiektywnych danych na temat.
W ONZ przygotowywany jest raport na temat, jak ochrona wolności religii wpływa na wolność „orientacji seksualnej” i „tożsamości gender”.
Odgórna narracja
Założenia raportu opierają się na tezie, że narracje religijne były historycznie wykorzystywane do promowania, umożliwiania i przyzwalania na przemoc instytucjonalną i osobistą oraz dyskryminację ze względu na preferencje seksualne lub „tożsamość genderową”.
Zdaniem eksperta, korzystanie z wolności wyznania i przekonań, mogłoby zagrażać „prawom człowieka osób LGBT”.
Jak podaje Instytut Ordo Iuris, niezależny ekspert ONZ Victor Madrigal-Borloz, poświęci swój kolejny raport tematyczny zbadaniu relacji pomiędzy prawem do wolności religii i przekonań a dyskryminacją ze względu na „orientację seksualną” i „tożsamość gender”. Takie sprawozdanie powinno mieć na celu przeprowadzenie obiektywnego badania relacji pomiędzy danymi dotyczącymi wolności wyznania i dyskryminacji. Autor już na wstępie zakłada jednak, jak ostrzega Ordo Iuris, że istnieją bliżej nie zdefiniowane „prawa człowieka osób LGBT”, które mają być zagrożone przez swobodne korzystanie z wolności wyznania i przekonań.
Koncepcje ideologii gender
Taki pogląd jest nie tylko sprzeczny z ustawodawstwem wielu państw członkowskich ONZ, ale także niesłusznie podnosi koncepcje ideologii gender (np. uznanie wielopłciowości) do rangi międzynarodowych praw człowieka. Może to sugerować, że osoby realizujące te postulaty są pozbawione ochrony przyznawanej przez system praw człowieka wszystkim ludziom, lub że powinny im przysługiwać jakieś szczególne „prawa człowieka”. W tym kontekście wolność wyznania – gdy wchodzi w konflikt z teoriami gender – jest identyfikowana jako zagrożenie dla pełnej realizacji celów ideologii i upowszechnienia jej w społeczeństwie.
Czytaj także:
- Zło od lat ma to samo oblicze. Kto i dlaczego chce zabijać dzieci?
- Czego chcą uczyć nasze dzieci? Szokująca książka w popularnej drogerii w Polsce
- Macica do wynajęcia. Gdzie jest kres zabawy w boga?
- Pierwsze przedszkole LGBT w Niemczech. Cel? Edukacja seksualna
Ordo Iuris zauważa, że już same pytania nakreślone przez niezależnego eksperta w celu zebrania informacji stawiają wolność religii, przekonań i sumienia (czyli powszechnie uznanych praw człowieka) na tym samym poziomie, co „wolność od dyskryminacji ze względu na tożsamość gender”. Ponadto język użyty przez eksperta nie tylko nie definiuje, co rozumie się przez dyskryminację, ale nie rozróżnia dyskryminacji i przemocy wobec osób od sprzeciwu wobec ideologii. Zrównuje w ten sposób spór poglądów z prześladowaniem osób, wprowadzając w błąd podmioty wezwane do przedstawienia stanowiska.
Błędne założenia
Instytut Ordo Iuris odpowiedział na zapytanie, odrzucając przy tym sformułowania użyte przez Victora Madrigal-Borloza do przedstawienia tematu raportu. W szczególności Instytut podkreślił, że Polska nie zaakceptowała teorii gender w swoim porządku prawnym i pozostała przy naturalnym rozróżnieniu płci poprzez cechy biologiczne. Wreszcie, zakaz dyskryminacji, równe traktowanie i ochrona przed przemocą, są w Rzeczypospolitej Polskiej przedmiotem ochrony konstytucyjnej, która obejmuje wszystkich obywateli. Polski system prawny w pełni chroni każdego. Różnorodność, równość, a przede wszystkim prawo do prywatności i przekonanie o godności każdego człowieka, od wieków były wpisane w polską kulturę i tradycję.
– Założenia, na których opiera się raport zapowiadają silnie zideologizowany dokument końcowy. Jego celem wydaje się wskazanie, jak „tożsamość gender” powinna być postrzegana przez ustawodawców, przywódców religijnych i poszczególnych obywateli, a nie zebranie obiektywnych danych na temat. Użyty język, pomijając istnienie różnic stanowisk w kwestii teorii płci, klasyfikuje jako dyskryminację wszystko, co nie jest afirmacją twierdzeń zwolenników odrzucenia antropologicznych i biologicznych podstaw identyfikacji płciowej. Podejście to stanowi zatem formę nadużycia uprawnień ONZ w celu wywarcia na nie presji i skierowania ich polityki wewnętrznej w określonym kierunku ideologicznym – skomentowała Veronika Turetta, analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Instytutu Ordo Iuris.
KAI