„Trzeźwa pobożność, z jaką przeżywał wiarę i którą był przeniknięty, okazała się dla mnie wielce znacząca” – powiedział o swoim ojcu Joseph Ratzinger w książce „Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy” Petera Seewalda.
Książka wydana przez wydawnictwo Rafael jest zapisem wywiadu rzeki Petera Seewalda z odchodzącym z urzędu Ojcem Świętym. W założeniu autora – byłego dziennikarza m.in. „Spiegla” – oraz samego papieża, wywiad miał być ostatnim przesłaniem do wiernych po jego śmierci. Dziś publikację tę czytać możemy jako swoisty testament… Poruszają słowa o przygotowaniu do śmierci. Na pytanie Seewalda, czy Papa Emeritus boi się śmierci, a przynajmniej umierania, rozmówca powiedział: „w pewnej mierze tak. Po pierwsze, chodzi o obawę, że będzie się ciężarem dla ludzi spowodowanym dłuższym czasem upośledzenia. To uważam za bardzo zasmucające. Mój ojciec też zawsze się tego obawiał, ale zostało mu to oszczędzone. Z drugiej strony, przy całej ufności, jaką żywię, że dobry Bóg mnie nie odrzuci, im bliżej jestem Jego oblicza, tym bardziej zdaję sobie sprawę, jak wiele popełniłem błędów. Tym samym przygniata mnie ciężar winy, chociaż nie tracę fundamentalnej nadziei. (…) Nie zawsze potraktowało się człowieka odpowiednio, nie zawsze sprawiedliwie. Jest tyle drobiazgów, szczegółów, niezbyt znaczących spraw, dzięki Bogu, ale właśnie o nich trzeba powiedzieć, że można było i należało lepiej je wykonać. Nie stanęło się na wysokości zadania”. Benedykt XVI odpowiedział też na pytanie o pierwsze słowa, jakie chciałby wypowiedzieć przed obliczem Wszechmogącego. Odpowiedź brzmiała: „poproszę, żeby okazał wyrozumienie dla mojej mizerności”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: POLECAMY! Modlitewnik dla tiktokerów
Ojciec rozważał zakon
Ale książka zawiera też opis dzieciństwa przyszłego papieża i atmosfery, w jakiej wzrastał i jaka go ukształtowała. Ratzinger wspominał szczególnie ojca, przyznając, że jego postawa w pewnym sensie wpłynęła na jego dalsze wybory. Mówił, że ojciec choć z jednej strony czuł się głęboko zakorzeniony w wierze Kościoła, to z drugiej wykazywał się pewną surowością i trzeźwością ocen hierarchów kościelnych takich jak biskupi, czy nawet papież. „Trzeźwa pobożność, z jaką przeżywał wiarę i którą był przeniknięty, okazała się dla mnie wielce znacząca” – mówił. Przyznawał również, że jego tata rozważał wcześniej wstąpienie do zakonu kapucynów. W rodzinie papieża kilku mężczyzn wybrało wcześniej drogę kapłaństwa. Zdaniem Josepha Ratzingera nie było to nic nadzwyczajnego. „Duże chłopskie rodziny miały liczne potomstwo, więc jedno z dzieci obierało też stan duchowny” – tłumaczył.
Męskie spacery
Mówiąc o relacjach z pobożnym tatą, przyznaje, że było to doświadczenie uznania i ojcowskiej miłości. „Szczególnie od kwietnia 1937 roku, gdy tata przeszedł na emeryturę, dużo spacerowaliśmy, a wtedy opowiadał mi o swoim dzieciństwie i młodości”. W pewnym momencie przechadzki stały się codziennym rytuałem. Ojciec opowiadał mu ludowe opowieści. Nie był człowiekiem wykształconym, bo skończył jedynie szkołę podstawową, ale „był człowiekiem z dużą dozą rozsądku, potrafiącym samodzielnie myśleć” – wspominał w książce Joseph Ratzinger. Pytany o relacje między rodzicami opowiedział, że mimo różnych temperamentów, były bardzo dobre: „czasami dochodziło do sprzeczek, choć łączyła ich głęboka więź wewnętrzna. Konflikty między nimi zawsze nas bolały, ale wiedzieliśmy, że to, co najważniejsze, pozostaje nienaruszone”.