„Byłam i jestem nadal bardzo zdziwiona tym, że jak dotychczas w Polsce nie zapłonął żaden kościół i żaden urząd. Nie zdziwię się, jeżeli to się stanie” – mówi głośna pisarka Sylwia Chutnik w książce Anny Tatarskiej „Jak dziewczyna”. Promotorka czytelnictwa i wykładowczyni tłumaczy też, że czekała na hasło „wypier…”.
Nakładem wydawnictwa Znak ukazała się książka Anny Tatarskiej „Jak dziewczyna. Inspirujące historie kobiet, które żyją po swojemu”. Publikacja składa się z wywiadów z jedenastoma kobietami. Rozmówczyniami dziennikarki m.in. „Gazety Wyborczej” i onet.pl są: Sylwia Chutnik, Magda Mołek, Kasia Wolińska, Janina Bąk, Maja Ostaszewska, Maja Heban, Helena Norowicz, Agnieszka Smoczyńska, Ola Petrus, Martyna Kaczmarek i Danuta Stenka.
Dramat Izy z Pszczyny pożywką dla feministek
Sylwia Chutnik ogłasza na łamach książki, że choć jest zwolenniczką pokoju na świecie, to jednocześnie nie dziwi się, że głównym hasłem Strajku Kobiet było „wypier…”. „To było hasło, na które czekałam. Bo nie mam już nic więcej do powiedzenia” – mówi Chutnik. „Poziom patriarchatu w Polsce w związku choćby ze śmiercią pani Izy z Pszczyny osiągnął taki pułap, że nie widzę żadnych możliwości negocjacji i rozmowy” – mówi nawiązując do sprawy sprzed półtora roku, kiedy to 30-letnia ciężarna kobieta zmarła w szpitalu. Pacjentce odeszły wody płodowe, a opieszałość lekarzy doprowadziła do wstrząsu septycznego i śmierci. Ta dramatyczna historia została natychmiast wykorzystana przez środowiska lewicowo-liberalne, które za śmierć kobiety obwiniły Trybunał Konstytucyjny, który wydał wyrok dotyczący aborcji. Feministki domagające się aborcji nie chciały dostrzec, że kobieta nie pojechała do szpitala by zabić swoje dziecko, tylko żeby je ratować. Jak informowała matka zmarłej, sekcja zwłok nienarodzonego dziecka wykazała, że było ono zdrowe, a nie jak krzyczały strajkujące kobiety – miały wady, a mimo to lekarze nie dokonali aborcji.
Mowa nienawiści z ust nagradzanej pisarki?
Bojowniczkom aborcyjnym nie przeszkadza, że wyjaśnienie sprawy Pani Izy wciąż jest w toku. Dla nich sprawa od początku była jasna – nie dokonano aborcji i dlatego kobieta zmarła. Sylwia Chutnik w książce „Jak dziewczyna” mówi: „Poziom patriarchatu w Polsce w związku choćby ze śmiercią pani Izy z Pszczyny osiągnął taki pułap, że nie widzę żadnych możliwości negocjacji i rozmowy. Wydaje mi się, że ludzie to wiedzą. Byłam i jestem nadal bardzo zdziwiona tym, że jak dotychczas w Polsce nie zapłonął żaden kościół i żaden urząd. Nie zdziwię się, jeżeli to się stanie”. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy kobieta stojąca na czele feministycznych marszów lub będąca ich współorganizatorką, nie nawołuje takim stwierdzeniem do nienawiści…
Między inteligencją a wulgarnością
Dalej Sylwia Chutnik tłumaczy, że nie rozumie, dlaczego niektórzy oburzają się dosadnym słownictwem młodych dziewczyn podczas ulicznych strajków. Uznawana za inteligentkę pisarka mówi: „Ludzie! Przynajmniej od dziewięćdziesiątego trzeciego roku środowiska feministyczne i kobiece napieprzają o prawie reprodukcyjnym kobiet, robią raporty, konferencje i nikogo to nie obchodzi (…) Argumenty są już podane, tylko wszyscy mają je w dupie”.
Pisarka trzykrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike i laureatka Paszportu Polityki uznawana jest za promotorkę czytelnictwa. Założyła też queer-punkowy zespół Zimny Maj. Jednak jej kariera oparta jest nie tylko na dokonaniach twórczych, czy literackich. Trzy lata temu pisarka ogłosiła się lesbijką, a rok wcześniej dokonała apostazji.
Chutnik jako poczytna pisarka zapraszana jest na festiwale literatury, prowadzi warsztaty pisarskie i wykłady, jest w kapitułach kilku nagród. Działaczka współorganizowała pierwszą stołeczną Manifę i była współzałożycielką Porozumienia Kobiet 8 Marca. Wspiera „Aborcyjny Dream Team”.
Sylwia Kołodyńska