„A więc wojna! Z dniem dzisiejszym wszelkie sprawy i zagadnienia schodzą na plan dalszy”.
Te słowa usłyszeli Polacy w Polskim Radiu, 1 września 1939 roku, gdy niemieckie armie wkraczały na polskie ziemie. W jednej chwili skończyło się normalne życie dla całego pokolenia naszego narodu. Co myśleli w tej chwili mężczyźni? O czym myślały kobiety? Czy byli przygotowani na tę chwilę? Czy rozumieli co ich czeka? Czy wiedzieli, jak ratować siebie, swoje dzieci i swoją rodzinę? Czy byli przygotowani na walkę o przetrwanie? Odpowiedź brzmi: to zależy. Jedni bardziej inni mniej a inni wcale. Od tego bardziej mniej albo wcale zależało czasami ich życie. Pewne jest tylko to, że w tamtych czasach mężczyźni wiedzieli i rozumieli, że na nich spoczywa obowiązek ratowania rodziny i Ojczyzny a kobiety, których mężowie i synowie poszli walczyć, mogły liczyć na pomoc reszty rodziny. Dlaczego trzeba o tym pamiętać? Bo wojna toczy się tuż za naszym progiem. Nikt nie może nam zagwarantować, że nie spadną na Polskę ruskie rakiety. Ogłoszona na Kremlu zapowiedź możliwości rozmieszczenia broni nuklearnej na terenie Białorusi to konkretna wiadomość wysłana do Polski i jej sojuszników. Nie chcemy o tym poważnie myśleć, co jest w pewnym sensie naturalne. Ale nie możemy zamykać oczu jak małe dzieci na widok smoka. Trzeba się zastanowić, jak się przygotować na zły scenariusz.
Chce nam w tym pomóc Jarosław Wolski. Autor książki „Spokojnie o wojnie – czy Rosja zaatakuje Polskę?”, który należy do młodszego pokolenia analityków i vlogerów, którzy od dawna śledzą analizują i opisują wydarzenia w dziedzinie zbrojeń i sił zbrojnych Rzeczpospolitej. Od momentu agresji armii rosyjskiej na państwo ukraińskie kompetentnie relacjonuje przebieg działań wojennych oraz politykę obronną państw NATO. Jednak książka, którą napisał w czasie trwającej już wojny na Ukrainie nie dotyczy tylko tej tematyki. A na pewno nie tylko…
Autor pisze o wojnie, która być może wybuchnie na naszej polskiej ziemi za sprawą Rosji Putina.
Podstawowym celem autora jest oswojenie czytelnika z rzeczywistością współczesnej wojny po to, aby pomóc nam się dobrze przygotować na zderzenie z rzeczywistością, której nie znamy
Bardzo rzeczowo i sugestywnie wyjaśnia jak działania wojenne mogą zmienić warunki życia
cywilów w różnych częściach Polski. Ale równocześnie bardzo konkretnie opisuje co i jak możemy zrobić, aby zapewnić swojej rodzinie większe szanse na przetrwanie tej katastrofy. cywilizacyjnej. Jednym słowem daje nam do ręki instrukcję jak możemy zwiększyć swoje szanse przeżycia w sytuacji wojennej. „Si vis pacem parabellum”, to nie tylko broń i wojsko. To także obrona ludności cywilnej i ochrona przed skutkami zbrojnych ataków.
Nie jest to klasyczny podręcznik „survivalu” ponieważ oprócz praktycznych porad z tej dziedziny zawiera także analizę sytuacji geostrategicznej i militarnej w jakiej Polska się obecnie znajduje.
W tym zakresie Wolski opisuje otwarcie i do bólu szczegółowo stan obecny polskiego wojska i struktur bezpieczeństwa oraz konkretne zagrożenia jakie pojawiają się już na horyzoncie
W drugiej części książki kreśli konkretne scenariusze wojennej rzeczywistości w jakiej mogą się znaleźć nasze rodziny w zależności od miejsca naszego zamieszkania pozycji społecznej i wieku.
To bardzo konkretny instruktarz wskazujący co może nam grozić i jak się na to przygotować, aby zwiększyć swoje szanse na przetrwanie.
Na początek trzeba uruchomić wyobraźnię by zobaczyć strach i przerażenie w oczach naszych bliskich, gdy zobaczymy pierwsze informacje o eksplozjach rakiet i atakach lotnictwa na nasze miasta lotniska elektrownie i gazoporty. W następnych godzinach i dniach pojawią się problemy z zakupem paliwa do samochodu, zakupem podstawowych towarów w sklepach, z wypłatą gotówki w bankach. Potem znika internet i telefonia i przyjdą przerwy w dostawach prądu, gazu oraz wody. Prędzej czy później pojawi się konieczność ewakuacji rodziny w sytuacji, kiedy drogi zostaną zablokowane przez wojsko i przez milionową falę uciekinierów z Polski wschodniej w kierunku zachodnim. Nota bene na youtubie możecie zobaczyć archiwalne zdjęcia z Kijowa, gdy milion mieszkańców stoi w korkach na zablokowanych ulicach. Komunikacja publiczna w dużych aglomeracjach zacznie zamierać a brak benzyny unieruchomi prywatne samochody. Wezwanie pogotowia ratunkowego lub straży pożarnej stanie się w praktyce niemożliwe. Podobnie jak uzyskanie szybkiej pomocy lekarskiej. Apteki już wcześniej zostaną ogołocone z leków. Problemem stanie się dostęp do żywności wody i ogrzewania.
O tym co się może wydarzyć w strefach położonych w okolicach frontu walk nie trzeba opowiadać, bo widzimy to codziennie od pierwszego dnia napadu wojsk rosyjskich na Ukrainę. Sytuację komplikuje także fakt iż nie mamy w Polsce odpowiedniej sieci miejskich schronów oraz dobrze wyszkolonej obrony cywilnej.
Wolski proponuje przygotowanie siebie i rodziny poprzez zdobycie odpowiedniej wiedzy oraz podjęcie konkretnych przygotowań i decyzji zarówno przed wybuchem wojny jak i bezpośrednio po rozpoczęciu działań wojennych. Dzięki temu powinniśmy uniknąć typowej paniki i nieracjonalnych odruchów, które w niczym nie pomogą a mogą zaszkodzić. Na przykład paniczna ucieczka bez odpowiedniego ekwipunku i bez planu i celu ewakuacji. Tak naprawdę już dzisiaj mieszkańcy miast ze wschodnich terenów Polski powinni ustalić, dokąd będą się ewakuować. Z kolei rodziny i znajomi z Polski Zachodniej mogą już dziś zadeklarować kogo zapraszają do siebie w razie katastrofy wojennej. Równocześnie trzeba zaplanować ewentualną ewakuację waszych chorych i seniorów, którzy sami nie będą w stanie się uratować.
A jeśli tak, to czy macie odpowiednie mapy i elementarną wiedzę, którędy i jak możecie bezpiecznie docierać do celu ewakuacji w sytuacji blokady głównych dróg?
Następna sprawa: jeśli mieszkasz na terenach najbardziej zagrożonych / które są zagrożone opisuje Wolski / to czy cała rodzina posiada plecaki ucieczkowe? Nie, nie chodzi o to czy macie w domu jakiś plecak. Chodzi o to czy każdy z członków waszej rodziny posiada „plecak ucieczkowy”? To pojęcie zna każdy prepers i miłośnik survivalu w Polsce, czyli nieliczne elitarne środowisko. A szkoda, bo od tego może zależeć wasze życie. Chodzi o sprzęt, który nie jest ani zbyt duży ani zbyt mały dla konkretnego członka rodziny, w którym w krytycznym momencie można przenosić podstawowy ekwipunek niezbędny do przeżycia przez 72 godziny, w każdych warunkach jakie mogą się zdarzyć w czasie ewakuacji. Żywność, woda, filtry, garnuszek, kuchenka, paliwo, źródło ognia mocne latarki solidny nóż, apteczka, kompas, zapas leków, gotówka, kserokopie dokumentów, ciepła i przeciwdeszczowa odzież, śpiwory i karimaty, przybory higieniczne, odpowiednie buty do długiego marszu i jakaś para dodatkowa, na zmianę, żel i plastry na odciski / musisz zachować zdolność do samodzielnego chodzenia /. To są tylko najbardziej podstawowe elementy wyposażenia plecaka ucieczkowego, który daje szansę przetrwania ewakuacji przez 3 lub 4 dni bez żadnej pomocy i zaopatrzenia. Idąc pieszo można oddalić się od zagrożonego miejsca ok 60-70 km. To wystarczy aby zyskać szansę na przeżycie i uzyskanie pomocy innych ludzi.Chodzi jednak o to, że trzeba go skompletować i przygotować teraz a nie w chwili kiedy pali się grunt pod nogami a w domu nie masz nawet połowy tych rzeczy. Jeśli wcześniej będziecie przygotowani to unikniecie niepotrzebnej paniki. Wolski przypomina także rzecz dawniej oczywistą, ale dziś zapoznaną. Najbezpieczniejsze relatywnie są tereny wiejskie. Według autora „Spokojnie o wojnie” w czasie wojny miasto versus wieś równa się 0:3.
Dlaczego? Nikt na wsi nie umrze z głodu, nie zabraknie dostępu do wody, a opał jest zawsze w pobliżu. W razie niebezpieczeństwa można pieszo uciec do lasu lub sąsiedniej wsi. Zatem tereny wiejskie na Zachód od linii Wisły wydają się być najlepszym celem ewakuacji rodziny. No dobrze, ale co z mężczyznami, którzy muszą iść walczyć? Plan ewakuacji i sprzęt ucieczkowy jest potrzebny po to, żeby nasi chłopcy i mężczyźni mogli z czystym sumieniem iść do walki z najeźdźcą. W sytuacji krytycznej albo sami przeprowadzają najpierw ewakuację swoich bliskich i potem wracają na front, albo powierzają swoją przygotowaną do drogi rodzinę tym, którzy dołączą ją do swojej grupy ewakuacyjnej w ramach pomocy rodzinnej lub przyjacielskiej. Sami Ukraińcy dziękowali Polakom za to, że przyjmując ich kobiety i dzieci sprawili, że mężczyźni spokojni o ich los ruszali z zapałem do walki z Moskalem. Książka Wolskiego przynosi także odpowiedzi na wiele innych pytań. Np: Kiedy się ewakuować? Np: gdy ruskie wojska zbliżają się na odległość mniejszą niż 150 km albo gdy ulega zniszczeniu infrastruktura energetyczna wodno-kanalizacyjna miasta.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Jak się zachowywać, gdy okupant jest już za oknami? Na ile dni zgromadzić zapas wody i żywności. A także last but not least, jak uniknąć skutków eksplozji rakiety Iskander z taktycznym, czyli stosunkowo niewielkim ładunkiem atomowym, jeśli znajdujemy się poza strefą śmierci, czyli ponad 7 kilometrów od epicentrum eksplozji. To ostanie zagrożenie Wolski ocenia jako minimalne, ponieważ negatywne skutki dla państwa rosyjskiego czynią ten scenariusz najmniej prawdopodobnym. Zagrożenie atakiem konwencjonalnym uważa za realne, ale jednak niewielkie, czyli „średnie niskie”. Na koniec przypomina starą maksymę: „umiesz liczyć? Licz na siebie”. A to właśnie czynią prepersi, którzy na wszelki wypadek kompletują ekwipunek uczą się strzelać i stosować triki survivalowe, po to by uratować siebie i swoich bliskich w sytuacji wojennej lub innych dramatycznych kryzysów czy katastrof. Ci którzy lubili się z nich pośmiać przestali to robić w czasie pandemii, bo nagle się okazało, że ten „dziwny sąsiad z plecakiem ucieczkowym, dwutygodniowym zapasem żywności i wody to jednak nie świr tylko życiowo mądry i przezorny facet”. Tyle Jarosław Wolski. A ja dodam od siebie, że jeśli wojny u nas nie będzie to wasz sprzęt, ekwipunek, plecak ucieczkowy i umiejętności, doskonale przydadzą się podczas rodzinnych wypraw turystycznych. Takich klasycznych: pieszo, z plecakiem i z namiotem. Każda rodzina, która doświadczyła tej formy bycia razem potwierdzi jak wiele dobra rodzi się podczas wspólnego obcowania z przyrodą i z tą ziemią ojczystą, o którą czasami jednak przychodzi nam walczyć.
„Spokojnie o wojnie” Lektura dla całej rodziny.
Przeczytaj. Podaj dalej.
Krzysztof Baranowski