“Czas niewolników. Jak świat stał się własnością kilku korporacji?”. Recenzja książki Józefa Białka.
W grudniu 2009 roku powiesił się mąż Barbary. Miał 36 lat. Pozostawił list: „Przepraszam, nie dałem rady, jestem frajerem”. 16 marca 2015 roku Leszek zastrzelił się w swoim biurze. 20 sierpnia 2017 roku Roman powiesił się w domu. Jego żona wpadła w depresję i zmarła kilka lat wcześniej na raka. Córka Jana załamała się psychicznie i w krytycznym momencie popełniła samobójstwo. Jan do końca życia musi spłacać jej zobowiązania.
Tych ludzi łączyło tylko to, że byli „frankowiczami”, czyli klientami banków, które zachęcały ich do wzięcia kredytu we frankach szwajcarskich. Po kilku latach okazało się, że będą spłacać sumy kilkakrotnie większe niż kwota, którą pożyczyli. Autor książki „Czas niewolników”, Józef Białek, w pierwszym rozdziale opisuje szczegółowo przykłady rodzinnych tragedii, jakie rozegrały się w okresie minionych kilkunastu lat w liczącej niemal 2 mln ludzi grupie ofiar „bankowego bezprawia”.
Nikt jednak nie policzył i nie rozliczył tego ogromu nieszczęść, jakie spadły na rodziny, które stały się niewolnikami banków. Samobójstwa, rozwody, ciężkie choroby somatyczne i psychiczne, depresje, ucieczka w alkoholizm i narkomanię, samotność i utrata sensu życia należą do owego rachunku, jaki zapłacili i płacą klienci banków.
Autor przytacza szczegółowe dane statystyczne oraz analizy, które potwierdzają wyraźny wzrost wskaźników w wymienionych wyżej obszarach. Jednak „Czas niewolników” nie jest poświęcony tragicznym losom „frankowiczów”. Józef Białek opisuje system współczesnego niewolnictwa XXI wieku, który doskonale funkcjonuje w obszarze globalnej gospodarki – bez żadnych przeszkód i sprzeciwu ze strony polityków i mediów.
Nie można ulec złudzeniu
System finansowego uzależnienia większości ludzi od kredytów i pożyczek stał się w naszym stuleciu normą traktowaną jako życiowa konieczność. Korporacje finansowe wmówiły nam, że możemy i nawet powinniśmy realizować swoje marzenia w każdej chwili, bo przecież kredyt jest w zasięgu ręki. Unikanie ryzyka zadłużenia, odkładanie w czasie realizacji planów i marzeń wymagających większych pieniędzy do czasu zgromadzenia odpowiednich oszczędności zostało uznane za anachronizm. Opisana przez socjologów i psychologów społecznych ostentacyjna konsumpcja, przez którą demonstrujemy swój wyższy status społeczny, jest wartością bardzo pożądaną, a przez to skłaniającą do zadłużania naszych gospodarstw domowych ponad miarę.
Autor nie twierdzi, że można łatwo zrezygnować z pożyczek i kredytów, by uniknąć życiowych kłopotów. Chce nas jedynie przekonać, że nieustanne życie na kredyt jest nadzwyczaj korzystne dla banków, ale bardzo często nieopłacalne dla nas, kredytobiorców. Co gorsza, może prowadzić do katastrofy życiowej całej rodziny, a nawet naszych dzieci. Możemy znaleźć się w sytuacji, gdy przez większą część życia, a czasem przez całe życie, będziemy pracować tylko na zyski banku, bo po spłaceniu raty nic już nam nie zostanie. To zaś oznacza, że w sytuacji, gdy potrzebujemy większej kwoty pieniędzy, trzeba zachować zimną krew i trzeźwość umysłu. Nie wolno ulegać złudzeniu, że skoro wszyscy wokół to robią, to ja też mogę. Że ja także dam sobie radę i że jakoś to będzie.
CZYTAJ TAKŻE: Lektury domowe: Jak internet zabija demokrację?
“Czas niewolników”: Bank niczym kasyno
Zanim podejmiemy decyzję o podpisaniu umowy z bankiem, czy tzw. „instytucją finansową”, trzeba pamiętać o dwóch podstawowych okolicznościach. Pierwsza jest taka, że siadacie do stołu w kasynie z zawodowymi hazardzistami, którzy biorą pieniądze za podpisanie z wami cyrografu oznaczającego uczestnictwo w systemie finansowego niewolnictwa. Druga jest taka, że nie ma tu znaczenia fakt, iż odbywa się to w eleganckich biurach, w obecności uśmiechniętych i eleganckich naganiaczy, a nie w ponurej pakamerze lokalnego lichwiarza od tzw. „chwilówek” na dowód osobisty. Metody i skutki są takie same. Banki są przy tym groźniejsze, bo i pożyczane kwoty dużo większe i techniki marketingu bardziej nowoczesne.
Ludzie, którzy chcą wierzyć, że banki, czyli prywatne spółki kapitałowe, są instytucjami zaufania społecznego, mylą się podwójnie. Po pierwsze dlatego, że nie są to instytucje tylko firmy, których celem jest maksymalizacja zysku za każdą cenę. Bo czym jest instytucja? Definicja pojęcia „instytucja” ze słownika języka polskiego PWN mówi: «zakład o charakterze publicznym zajmujący się określonym zakresem spraw». Pojęcie to stosowane jest w odniesieniu do instytucji państwowych, społecznych czy naukowych. Manipulacja polegająca na zmianie sensu tego słowa jest rezultatem strategii marketingowej. I to się bankierom prawie udało.
Druga pomyłka polega na tym, że zaufanie publiczne było niegdyś przynależne instytucjom publicznym, a nie spółkom finansowym. Jeśli te drugie korzystały z zaufania to nie „ społecznego”, ale rynkowego. Czyli tylko grupy swoich klientów i kontrahentów. I oczywiście tylko do momentu, gdy to zaufanie traciły. Banki jako bezpieczna przystań dla naszych oszczędności, która płaci nam godziwe procenty lub pożycza pieniądze na stały uczciwy procent, zniknęły mniej więcej 20 lat temu. Pod tym szyldem funkcjonują dziś agresywne fundusze inwestycyjne, stosujące tzw. neuromarketing w celu ukrycia rzeczywistego celu finansowego zawartego w ich ofertach dla klientów.
Czy bankierzy rządzą światem?
Autor “Czasu niewolników” szczegółowo opisuje mechanizmy stosowane przez banki w przypadku tzw. opcji walutowych, kredytów frankowych, a także sprzedaży tzw. „obligacji” czy „ubezpieczeń”. Ujawnia metody manipulacji marketingowych, ale także kampanii dezinformacyjnych prowadzonych w mainstreamowych mediach przy współpracy ekonomistów, analityków i ekspertów. Przy tej okazji przypomina także udział polityków z partii dominujących na scenie politycznej oraz bezradność i nieskuteczność instytucji państwa, które powinny zapobiegać oszustwom finansowym i działaniom banków na szkodę klienta.
W następnych rozdziałach autor opisuje historię narodzin globalnego systemu bankowego, czyli stopniową koncentrację kapitału finansowego w rękach nielicznej grupy rodzin z arystokracji bankowej oraz właścicieli globalnych korporacji. Zdaniem autora „Czasu niewolników” „Świat funkcjonuje na podobieństwo piramidy”.
Na samym jej dole znajdują się zwykli ludzie. Nic nieznaczące i podobne do siebie “kamienie”, podtrzymujące całą konstrukcję. Zwykli ludzie, którzy chodzą codziennie do pracy, zakładają rodziny, wychowują dzieci, zaciągają kredyty, spłacają je czasami całe życie, w końcu umierają, nie pozostawiając w spadku nic swoim potomkom, którzy z czasem powtórzą ten schemat. I tak bez końca.
Na szczycie piramidy zasiadają zaś bankierzy, którzy decydują o kierunkach rozwoju globalnego systemu ekonomicznego poprzez wpływy na decyzje klasy politycznej zarówno państw narodowych, jak i międzynarodowych organizacji. Ale, jak zaznacza Józef Białek, „Wbrew temu, co wielu sądzi, to nie bankierzy rządzą światem. Bankierzy są również tylko narzędziami. Banki istnieją i działają dzięki tym, którzy mają w nich udziały. Te zaś mają tzw. “instytucje finansowe nowego typu”, jak np. fundusze pasywne zaliczane do „Wielkiej Czwórki” oraz inwestorzy, których nazwiska nie zawsze możemy poznać”.
CZYTAJ TAKŻE: LEKTURY DOMOWE: Czy sztuczna inteligencja pozbawi nas pracy?
Kim jest “Wielka Czwórka”?
Fundusze inwestycyjne, banki i globalne korporacje tworzą tak zwane siły strukturalne, które decydują o teraźniejszości i przyszłości zwykłych ludzi. To nie są procesy obiektywne, niezależne od niczyjej woli ani tzw „prawa historii”. To decyzje konkretnej grupy oligarchów, którzy nieustannie negocjują między sobą oraz z politykami z pierwszych stron gazet, warunki i decyzje w dziedzinie ekonomii i polityki społecznej. Żądza zysku miesza się czasem z utopijnymi wizjami i projektami społecznymi, ale dominacja pieniądza jest istotą tych relacji owej międzynarodowej arystokracji finansowej.
Autor wskazuje przy tym na konkretne przykłady, jak choćby Rockefellerowie, czyli amerykański klan miliarderów, którzy kontrolują znaczną część amerykańskiej gospodarki, a jednocześnie finansują działalność organizacji Planned Parenthood, która utrzymuje placówki, gdzie prowadzona jest likwidacja fizyczna nienarodzonych dzieci w ramach tzw. „legalnej aborcji”. Opisuje także bankierskie rodziny Rothschildów (dla której pracował Emmanuel Macron), Goldmanów, Morganów i innych, którzy od stulecia pozostają na szczycie piramidy finansowej świata, podejmując decyzje, których skutki dotykają z biegiem czasu każdego z nas.
Autor przedstawia także czytelnikom nowych, ale mało znanych członków tego elitarnego klubu w postaci globalnych funduszy inwestycyjnych. Najważniejsi z nich to korporacje, które mają swoich przedstawicieli w Radzie Gubernatorów Systemu Rezerwy Federalnej w Stanach Zjednoczonych, czyli tzw. Wielka Czwórka: Black Rock, Vanguard, State Street oraz Fidelity. Niewielu czytelników zna te marki, a jednak Mercedes czy nawet Facebook są przy nich małymi misiami. Dość powiedzieć, że posiadają one udziały w większości strategicznych firm na świecie i, co ciekawe, również w naszych strategicznych spółkach Skarbu Państwa. Co naprawdę tam robią?
Globalny system gospodarczy, kierowany przez opisaną w książce oligarchię, coraz bardziej skręca w stronę centralizacji i monopolizacji, a jednocześnie w coraz większym stopniu uzależnia finansowo pojedynczych ludzi i gospodarstwa domowe. Józef Białek stara się nam pokazać, jak funkcjonuje ten mechanizm i jak możemy unikać zagrożenia ze strony sytemu nowoczesnego niewolnictwa. Jest przekonany, że możemy stawić mu czoła i obronić naszą niezależność finansową oraz wolność, czyli prawo do decydowania o życiu naszych rodzin. Trzeba tylko zidentyfikować zagrożenia, wiedzieć, jak się bronić i trzeba łączyć siły i działać solidarnie.
Historia pokazuje, że realne siły strukturalne można od czasu do czasu powstrzymać, a nawet zrównoważyć. Gdy ludzie jednoczą się w działaniu dla dobra wspólnego, można obronić Polskę przed bolszewicką nawałnicą. Może powstać NSZZ “Solidarność”, która wywalczy nam niepodległość. Może także powstać wolnościowy Majdan na Ukrainie, który otworzy drogę do wolności i niepodległości narodu.
Przeczytaj. Podaj dalej.