Kardynałowi Rysiowi pod rozwagę

Wywiad kard. Grzegorza Rysia dla PAP dot. relacji Kościoła i świata polityki w trakcie trwającej kampanii wyborczej zasługuje pewnie na pogłębiony komentarz, ja zwrócę uwagę tylko na jedno sformułowanie. Chodzi o słowa kardynała, że „katolik nie powinien przykładać ręki do liberalizacji prawa aborcyjnego”…

Owszem, rozumiem, że istotą wypowiedzi jest potwierdzenie, że Kościół zawsze opowiada się za życiem. Użycie jednak przez hierarchę pojęć należących do żargonu lewicy jest dowodem na to, jak dalece rewolucja kulturowa zadomowiła się również w języku ludzi Kościoła.

Kłamstwa języka lewicy

Nawet gdyby uznać, że kardynał stosuje pewne powszechnie stosowane skróty myślowe, to jednak powinien wiedzieć, że słowa wyrażają także system wartości. Stąd słowo liberalizacja (pomijając różne, także krytyczne oceny doktryny politycznej liberalizmu) będzie rozumiane głównie pozytywnie – jako likwidacja barier, znoszenie ograniczeń, czyli poszerzanie swobód i przywracanie wolności. Tym bardziej dla Polaków, nie tylko dla pokolenia mającego za sobą doświadczenie komuny, wszelkie odniesienia do zwiększania obszaru wolności czy wyzwolenia będą się kojarzyły z czymś dobrym.

Kolejne pojęcie użyte przez kardynała Rysia – „prawo aborcyjne” – jest zwykłym fałszem. Prawo regulujące tę sferę jest prawem chroniącym życie. Wprowadzone na mocy ustawy z 7 stycznia 1993 roku zakończyło ponurą i powszechną w PRL praktykę masowego mordu prenatalnego. Preambuła ustawy odnosi się do życia jako fundamentalnego dobra człowieka, które podlega ochronie, a troska o życie ukazana jest jako obowiązek państwa. Nawet niedoskonała nazwa tego aktu prawnego (która była przedmiotem zaciekłych sporów i jest efektem kompromisu) ma w tytule planowanie rodziny, ochronę płodu ludzkiego, a potem dopiero określa wyjątki, czyli warunki dopuszczalności przerywania ciąży. Nie ma tam słowa o aborcji.

Lewica, upowszechniając zbitkę pojęciową liberalizacja prawa aborcyjnego, ma na celu wdrukowanie opinii publicznej negatywnego stosunku do ustawy – jako swoistego zniewolenia, zaś uchylenie prawnej ochrony życia, ukazuje jako dobro – realizację praw człowieka, do których próbuje się ostatnio włączyć także „prawo do aborcji”.

CZYTAJ TAKŻE: Szokujący skład zespołu Niedzielskiego ds. aborcji. Nie ma nikogo chroniącego życie

Rewolucja dociera do Kościoła?

Ponieważ język kształtuje wyobraźnię moralną, takie zabiegi zafałszowują istotę problemu i zmieniają mentalność społeczeństwa. W redakcji Afirmacji kontynuujemy przestrzeganą w zespole programu „Warto rozmawiać” troskę o język i poprawność sformułowań. W naszej pracy zwracaliśmy wielokrotnie uwagę także na inne fałszerstwa językowe, narzucane w ramach globalnej rewolucji kulturowej, której, jak widać, ulegają nawet najwyżsi hierarchowie Kościoła katolickiego.

W jednej z wypowiedzi przedstawiciela Episkopatu usłyszałem odniesienie do „legalizacji związków jednopłciowych”. To powszechnie używane sformułowanie wraz z szeregiem innych pojęć (np. homofobia) zostało narzucone przez polityczny ruch homoseksualny i również jest fałszowaniem języka. Użycie słowa „legalizacja” sugeruje, jakoby dwie panie lub dwaj panowie, pozostając w intymnej relacji, będąc w związku, mieszkając razem, robili coś, co w Polsce jest zdelegalizowane, prawnie zabronione, tym samym narażając się na restrykcje ze strony władz. Chodzi o stworzenie takiego wrażenia, że dopiero zrównanie tych związków z małżeństwem, czyli przyznanie przywilejów, jakimi cieszy się w państwie małżeństwo, zakończy ucisk i prześladowanie.

CZYTAJ TAKŻE: Tatusiu, a co to jest homofobia?

Jeszcze innym fałszem jest narzucone przez środowiska aborcyjne, a niestety często stosowane również w konserwatywnych mediach, sformułowanie „zaostrzenie prawa do aborcji”. Mieliśmy z tym do czynienia w trakcie protestów wobec orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, przywracającego konstytucyjną gwarancję prawa do życia dzieci, u których w fazie prenatalnej podejrzewa się lub diagnozuje niepełnosprawność. W tym wypadku słowo „zaostrzenie” zostało zapożyczone z innej zbitki językowej: „zaostrzenie kar za przestępstwo” i ma ukazać radykalny, represyjny charakter orzeczenia TK. Tymczasem, jeśli już mówimy o zaostrzeniu, to ostre są tylko szczypce, którymi podczas aborcji miażdży się i wyciąga po kawałku ciałko dziecka z łona matki.

“Z obfitości serca usta mówią…”

Jak widać, troska o precyzyjne używanie pojęć i słów jest szczególnie ważna wobec manipulacji, jakie realizuje globalna rewolucja kulturowa. Po to, by przeprowadzić operację antropologicznej zmiany, globaliści używają języka jako skutecznego narzędzia narzucania antychrześcijańskiej nowej etyki. Przykładem są pojęcia, które zadomowiły się już w języku polityki, przenikają do mediów, zmieniają prawo i wrażliwość społeczną np. prawa reprodukcyjne, prawo wyboru, równość płci, płeć kulturowa gender, zrównoważony rozwój itp. Ale to już temat na inny, obszerny tekst.

Wracając do wypowiedzi kard. Rysia, chciałbym nieśmiało kardynałowi zwrócić uwagę, że w wypowiedziach dot. zagadnień fundamentalnych warto zachować szczególną troskę, ponieważ „…z obfitości serca usta mówią” (Łk, 6,45).

OGLĄDAJ TAKŻE:

Afirmacja Extra. Wesprzyj nowy projekt autorów Afirmacji